🌸Drugi Ojciec

381 47 18
                                    


Szczerze tata prowadził mnie drogami, które pierwszy raz na oczy widziałem ale gdy tylko przez ten śnieg mogłem dostrzec, iż przechodzimy obok kawiarni gdzie dorabia sobie Taehyung uśmiechnąłem się.

-Tato...kiedyś musimy pójść do tej kawiarni-powiedziałem tak, aby starszy usłyszał.

-Dobrze, obiecuję, że pójdziemy ale teraz idziemy zjeść kuchnię indyjską, bo dawno nie jadłem i mam ochotę-mruknął.

Ucieszyłem się jeszcze bardziej.
-Jasne tato, ja również-wsłuchiwałem się w fajne skrzypienie śniegu pod butami.

Rozglądałem się dookoła lecz spostrzegłem, że ludzie obok których przechodziłem byli szczęśliwi...

Zastanowiłem się nad powodem, ah no tak, przecież za kilka dni Mikołajki!
Jak mogłem zapomnieć...
Będę musiał pomyśleć nad prezentami dla Jungkooka, Hobiego, Namjoona, taty i w tym roku również i uroczego blondyna...

Nagle do mojej głowy napłynęły wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to byłem prowadzony z jednej strony przez moją mamę, a z drugiej przez tatę...
Była to jedna z mroźniejszych zim w Seulu, miałem wtedy dziesięć lat...

🌸Przez białą ulicę razem z rodzicami szedł  chłopiec o czekoladowych włoskach, wystawały mu one spod czapki, na puszystych policzkach widoczne były rozkoszne czerwone rumieńce spowodowane bardzo niską temperaturą, był opatulony kurteczką oraz szalikiem, który ukrywał jego piękne ,pulchne, wykrzywione w uśmiechu usteczka.

Dwójka dorosłych rozmawiała o zbliżających się świętach.
Jak każdy wtedy mijany człowiek na ulicy, młody zauważył, iż w mieście panuje świąteczna atmosfera, wywieszane są różnego rodzaju ozdoby.

Trudno mu było spoglądać na jaskrawe i kolorowe wystawy oraz Mikołajów, którzy rozdawali cukierki ,ponieważ dąc pośrodku swoich opiekunów nie mógł zbytnio się wychylać.

-Chcę cukierka-powiedziało cicho dziecko wbijając swoje nóżki w zaśnieżony chodnik zmuszając tamtych do zatrzymania się.

-Chcesz cukierka Jiminnie?-pochylił się do niego ojciec Minhyuk.

-Tak!-uradowany Jimin podskoczył.

-Tatuś ci przyniesie, poczekaj tu z mamą...-powiedział jeszcze i się wyprostował.

-Jooheon...poczekaj tutaj chwilę z Jiminem, zaraz wrócę...-zwrócił się do tak samo cudownie pięknej brunetki co jej syn.

Miała krótkie włosy do ramion, karmelowy, ciepły płaszcz, kozaki na obcasach i świetnie pachnący perfumami szal.

Jimin, gdy tylko o nim myślał od razu czuł jego zapach.

Minhyuk oddalił się i zniknął między ludźmi.

Dziesięciolatek wtulił się w brzuch mamy, ta pogłaskała go po głowie.

Ten zaś usłyszał dobrze znają mu melodię -dzwonek jej telefonu.

-Mamusiu, kto to?-zapytał słodko, gdy Jooheon wyjęła urządzenie.

-Nikt ważny, kolega z pracy-uśmiechnęła się uspokajająco.
-Cichutko Jimin-ssi...-mruknęła i odebrała.

W tym czasie Jimin wbił wzrok w swoje ciepłe buty.

-Tak, tak, oczywiście, że znajdę dla ciebie czas...-brunetka uśmiechneła się wesoło, nagle jej uśmiech nieco zmalał.

Zagryzła wargę słuchając uważnie to co mówi osoba po drugiej stronie.

-A co z Minhyukiem? I Jiminem?-wspomniany chłopiec spojrzał w górę, jednak nie napotkał spojrzenia rodzicielki.

𝙫𝙢𝙞𝙣 | 𝘚𝘰𝘶𝘭𝘮𝘢𝘵𝘦𝘴 𝘕𝘦𝘷𝘦𝘳 𝘋𝘪𝘦 |Where stories live. Discover now