Starszy otworzył drzwi.
Jednak kot ominął go, i wskoczył mi na brzuch.-Widzisz? On jest chętny, nie to co ty...-zacząłem głaskać go delikatnie.
Zamknąłem drzwi, przewróciłem oczami i usiadłem obok.
-Ta...jasne...-burnąłem.
Nie miałem nic innego do roboty niż patrzenie się na niego i zwierzaka.Zerknąłem w stronę półki z książkami.
Wzrok po chwili przeniosłem z powrotem na chłopaka.
Przekręciłem głowę na bok w jego stronę.Przez chwilę milczałem.
-Przytulisz mnie?-zapytałem tak nagle nie odrywając od niego wzroku.
-Mhm...-pokiwałem ochoczo głową.
-Tylko weź Shimmiego, bo boję się, że go zgniotę...
Blondyn odłożył kotka na bok i rozłożył ramiona, ja objąłem go i pociągnąłem w swoją stronę.
Oboje słodko chichotaliśmy kiedy byliśmy blisko.To było wspaniałe uczucie.
-Kocham cię...
-Mmm... ja ciebie też bardzo kocham-odpowiedziałem.
Było tak cieplutko.-Jesteś najwygodniejszą osobą na świecie-odezwałem się po chwili.
-A ty jesteś moim najjaśniejszym i najcieplejszym promyczkiem-przytuliłem go ciaśniej.
-Jestem taki szczęśliwy...
-Ah Taehyung...-wymamrotałem w jego ramię.-Mam tylko nadzieję, że wszystko się uda i spędzimy razem oraz szczęśliwie te święta-powiedziałem wesoło.
-A potem sylwester w Paryżu...-westchnąłem z zachwytem.
Wciąż trudno mi było w to uwierzyć.
Wsunąłem dłonie pod zgrabne uda bruneta, lekko podniosłem go wyżej nic nie mówiąc.
Teraz siedziałem, a starszy na moich kolanach.
Uśmiechnąłem się do niego.
Tym razem to ja wtuliłem chłopaka w siebie.
Po prostu jakoś poczułem taką potrzebę...-Haha Tae...-wymamrotałem z twarzą w jego torsie.
-Co to ma być...-bawiła mnie taka nagła zmiana, przecież to on chciał się tulić do mnie.
Ale nieistotne, tak też było dobrze, szczególnie dlatego, bo blondyn trzymał swoje dłonie na moich pośladkach i czule je głaskał.
Zagryzłem wargę, żeby nie uśmiechać się jak głupek.
Siedziałem tak z przymkniętymi oczami i odpłynąłem w świat swoich marzeń...
Wyobrażałem sobie już pięknie zastawiony stół, dwanaście potraw, prezenty pod choinką, śpiewanie kolęd, wspólne rozmowy...
A potem słodkie pocałunki i przytulasy w łóżku kiedy goście rozejdą się do swoich domów...Słyszałem nad sobą miarowy oddech młodszego, przez to ja też byłem spokojny.
Po chwili odsunąłem go od siebie i popatrzyłem na niego.
-Uśmiechnij się proszę...-poprosiłem gładząc jego policzek.
Tak bardzo kocham kiedy się uśmiecha.Dopiero po chwili skapnąłem się, że Taehyung odsunął mnie od siebie i przygląda mi się oczekująco.
Jego zachowanie mnie nieco dezorientowało.
Ale uśmiechnąłem się takim głupkowatym uśmiechem jak zwykle to robię.
Przez to moje oczy zniknęły.
YOU ARE READING
𝙫𝙢𝙞𝙣 | 𝘚𝘰𝘶𝘭𝘮𝘢𝘵𝘦𝘴 𝘕𝘦𝘷𝘦𝘳 𝘋𝘪𝘦 |
Fan FiktionDla dojrzałego dziewiętnastoletniego Jimina liczył się tylko chory ojciec, przyjaciele oraz ich kochana biblioteka, w której jak na razie spędził całe życie. Taehyung, który dawno zakończył rozdział szczęśliwego dzieciństwa, w wieku siedemnastu lat...