67. Uziemienie

457 33 100
                                    

STEVE POV.

W pokoju zebrali się już wszyscy którzy powinni. Wszyscy obecni na ziemi członkowie Avengers, Dyrektor Fury, Agentka Hill, oraz oczywiście matka Charlotte. Kobieta jest wciąż dość mocno roztrzęsiona, mimo że dostała leki uspokajające. Od czasu do czasu jakaś łza wydostaje się z jej oczu. Każdej z nich pozbywa się jednak szybko za pomocą chusteczki.

- Byłam młoda, naprawdę młoda, gdy poznałam ojca Charlie - zaczyna niepewnie swoją historię, wpatrując się pustym wzrokiem w blat stołu. - Miałam tylko siedemnaście lat. To był kompletny przypadek - kręci lekko głową, jakby wciąż nie dowierzała, że to co się jej przytrafiło jest prawdą. - Dosłownie wpadłam na niego na ulicy... To było cholernie szybkie. Tak naprawdę ani się obejrzałam a okazało się że jestem z Charlotte w ciąży. - zamyka na chwilę oczy, a na jej ustach przez chwilę można dostrzec cień uśmiechu, który jednak szybko znika. - W tedy Orion postanowił dobrowolnie oddać się w ręce Tarczy...

Podczas jej opowieści przed nami wszystkimi na szklanym monitorze wyświetla się twarz młodego mężczyzny, według Nicka ojca Charlie, sprzed ponad dwudziestu lat. To ciemny blondyn o dość długich włosach, szaro-błękitnych oczach i delikatnych, ale przystojnych chłopięcych rysach.

Jeśli naprawdę jest on ojcem Charlie to nigdy bym się nie domyślił. Była kelnerka jak już mówiłem ma oczy swojej matki, jej brwi, nos, oraz urocze, wystające policzki. Nawet wzrost moją podobny. Char jest nieznacznie niższa od swojej rodzicielki. Jeśli ma coś po ojcu to tylko usta i może odrobinę kształt nos, oraz dość szeroką szczękę, jednak jego jest bardziej kwadratowa, a Char bardziej okrągła.

- Po co to zrobił? - Natasza, którą najwyraźniej również przybiły mocno te niecodzienne rewelacje, zadaje krótkie pytanie Pani Weasley.

Ona pierwsza przeczuwała, że przeszłość Charlie kryje z sobą coś niezwykłego. Chciała w niej drążyć dalej, odnaleźć odpowiedzi na niedopowiedziane kwestie, ale powstrzymałem ją. Uznałem to za niepotrzebne, najprościej mówiąc uważając że przeszłość blondynki nie ma dla mnie żadnego znaczenia, nawet jeśli chodzi o rozwój naszej relacji. Może gdybym tego nie zrobił... Domylibyśmy się, że terrorystom chodzi właśnie o nią. Z pewnością gdybym miał w tedy choćby takie podejrzenia, nie dał bym jej zrobić kroku po za teraz wieży.

- Chciał chronić mnie i małą, zapewnić nam środki na życie, ale i bezpieczeństwo - Victoria odpowiada na pytanie siedzącej tuż obok mnie rudowłosej. - W tamtym czasie szukały go wszystkie tajne służby... W tym członkowie Libelluli.

Ściągam brwi po raz kolejny słysząc tą dziwną nazwę. Nie znam się na tym, ale brzmi mi trochę na język łaciński.

- Naprawdę? Więc ta organizacja istnieje? - pyta za zdziwieniem Clint. Ręce trzyma skrzyżowane na piersi, za to nogi opiera o krawędź blatu stołu.

- Co to Libellula? - dopytuję się, chcąc wiedzieć tak naprawdę wszystko co Tarczy wiadomo na temat tej organizacji.

- To międzynarodowa organizacja, mająca w pewnym sensie charakter sekty - Fury, krążąc powolnym krokiem po sali wokół stołu, naciska przycisk na pilocie. - Jej członkowie uważają, że ludzkość w obecnym stanie prędzej czy później doprowadzi się do unicestwienia siebie i naszej planety.

- Z resztą słusznie... - duka Stark, pociągając łyk mocnej kawy z kubka. Na szczęście zrezygnował z porannego picia alkoholu.

Na monitorze możemy dostrzec okrągłe logo, podobne do tego Tarczy, tylko że zamiast orła w jego wnętrzu znajduje się ważka. Nicolas jest ponownie używa pilota, tym razem przeznaczając na krótki filmik.

- Tworzą i używają broni biologicznych - w czasie jego przemowy oglądamy jak bomba dymna spada na miasto. - W ciągu ostatnich dziesięciu lat wywołali wiele różnych epidemii w różnych miejscach na świecie. Wierzę że redukowanie w ten sposób gatunku ludzkiego, nie tylko udoskonali go genetycznie eliminując słabsze osobniki, ale i uchroni przeludnioną ziemię przez zniszczeniem.

KELNERKA - "Droga ku niebiosom" / Fanfiction AvengersWhere stories live. Discover now