1. Rutyna.

2.8K 109 58
                                    


CHAROLLOTE POV.

- Dziękuję mamo - mówię, odbierając od mojej rodzicielki miskę z jaglanką oraz beżowy kubek z kawą.

Zapach obydwu tych rzeczy zawsze pozytywnie na mnie wpływa. Pobudza moje ciało nawet gdy jestem nie do końca wyspana.

- Dobrze dzisiaj spałaś? - pyta mnie matka. - Gdy przyszłam do ciebie rano, słyszałam przez drzwi jak mamrotałaś coś przez sen.

Mama siada jak zwykle na przeciwko mnie, przy naszym miętowym, malowanym przeze mnie ręcznie stole. Przed sobą ma talerz z placuszkami jogurtowymi, oblanymi konfiturą z jabłek domowej roboty od mojej cioci a jej siostry. Łakomczuch z niej i jeszcze większy miłośnik słodyczy niż ja. W kubku za to ma herbatę zaparzoną z dzikiej róży. Jej ulubioną.

- Tak, tylko tuż przed przebudzeniem miałam dość dziwny sen, ale to nie ważne - odpowiadam na jej pytanie, zbywając szybko ten temat. - A co mówiłam?

- Nie słyszałam za bardzo, ale coś o jakimś... - zastanawia się przez chwilę, uderzając rytmicznie palcami o blat. - O jakimś portalu - ściąga lekko brwi.

Przytakuję jej tylko skinieniem głowy. Zdecydowanie nadszedł czas zmienić temat, zanim zacznie go drążyć. Mamy dzisiaj ważniejsze rzeczy do roboty, niż rozmawianie o dziwacznych wymysłach mojego mózgu.

- Dzisiaj będę musiała wyjść z pracy z półtorej godzinki wcześniej. Ma przyjechać hydraulik, podłączyć nową zmywarkę - oznajmiam mamie, biorąc kolejny, duży łyk kawy.

Kawa jaką piję jest czarną, mocną, najbardziej klasyczną i najzwyklejszą kawą jak można sobie wyobrazić. Jest przy okazji też moją ulubioną kawą. Kocham jej intensywny i esencjonalny, gorzkawy smak z subtelną nutką słodyczy rozchodzącą się na języku, ale i potężny kop jaki daje mi o poranku.

- Myślę, że twoja szefowa się zgodzi - moja mama uśmiecha się do mnie konspiracyjnie. Odpowiadam jej tym samym.

Większość ludzi jakich znam nie wyobrażało by sobie mieszkać ze swoim szefem z pracy pod jednym dachem. Ja nie mam za bardzo wyboru, bo moim szefem jest osoba będąca jednocześnie moją mamą. Prowadzi od kilku dobrych lat Central Cafe, czyli miejsca w którym pracuję jako kelnerka. W brew pozorom taka sytuacja ma znaczenia więcej plusów niż minusów. Nikt mnie nie wyzyskuje, zmuszając do zostania po godzinach, Zięciem płatnego chorobowego urlopu również nie ma problemu. Czy tak jak dzisiaj z wcześniejszym wyjściem z pracy.

- Dobrze... - moja mama dopija ostatni łyk swojej herbaty. - Kończ szybciutko jeść. Ja pozmywam, a ty w tym czasie naszykuj wszystko dla Alfreda i się ubierz.

- Jasne - wstaję szybko od stołu, aby włożyć brudne naczynia do zlewu, po czym schylam się do szafki pod nim, aby wziąć paczkę z karmą i butelkę do której nalewam świeżej wody z kranu. Ruszam na korytarz, gdzie znajduję się legowisko naszego staruszka.

Alfred to już ośmioletnim mieszaniec najprawdopodobniej labradora i jakiegoś terriera. Nigdy nie zostało to tak naprawdę ustalone. Ma białe umaszczenie, z wyjątkiem czarnych jak smoła uszu i paru przebarwień w postaci drobnych plamek.

•°•

•°•

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
KELNERKA - "Droga ku niebiosom" / Fanfiction AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz