30. Wspomnienia

724 43 32
                                    

CHARLOTTE POV.

Upijam spory łyk, praktycznie palącej moje podniebienie czarnej kawy. Da mi jak zwykle niezłego kopa, który będzie mi naprawdę potrzebny, bowiem obudziłam się dzisiaj natchnienie twórczym o piątej rano i po prostu nie mogłam zasnąć, a poszliśmy spać ze Steve'm, około jedenastej.

Ku mojemu zadowoleniu film "Million Dollar Baby", czyli ukochany film Debby i przy okazji również jeden z moich ulubionych, bardzo się Steve'owi spodobał. Po za tym, co dla mnie jeszcze ważniejsze, sushi mu smakowało! Nie będzie to z pewnością jego ulubiony przysmak, ale stwierdził szczerze, że to całkiem niezłe, chociaż najeść się tym trudno. Już po koniec filmu gdy przysypiałam, Steve przykrył mnie kołdrą i tak naprawdę sam dokończył ostatnie dziesięć minut filmu. Poczułam tylko jak mnie przykrywa, po czym znów głęboko zasnęłam.

Dzisiejszy sen okazał się dla mnie jakże płodny w pomysły, a pro po projekt jaki mam stworzyć dla Steve'a. Muszę przyznać, że gdy już siadłam przy tej wyspie kuchennej, chwyciłam za laptop i notes, poczułem po jakiś dziesięciu minutach ten niezwykły zaparł, które w sumie nie czułam już od dawna. Tak, Steve miał rację, potrzebowałam tego i jak zwykle pragnę się teraz oddać temu bez reszty. Mam przecież czas.

Zaczęłam przeglądać meble, podłogi, pokrycia ścian, kompletnie nie patrząc przy tym na ich ceny. W końcu ogranicza mnie tylko wyobraźnia, która aktualnie naprawdę szaleje. Jeśli dalej będzie miała takie tempo to przewiduję, że tak całkowicie skończę ten projekt z dopieszczeniem... W ciągu dwóch dni... Może trzech, ale nie więcej. Byle by tylko moje niezdecydowanie się nie aktywowało.

- Kto tu tak wcześnie wstał? - pyta wesoło Steve, wchodząc do kuchni.

- Miałam atak natchnienia. Musiałam go jak najszybciej przelać na papier - mówię, po czym upijam kolejny porządny łyk kawy.

- Jak ci idzie? - zerka na wyświetlacz mojego laptopa. Szybko go zamykam.

- Ej! Nie tak szybko. Zobaczysz jak skończę.

- No dobrze - Steve wraca do swojej porannej rutyny, czyli napicie się z samego rana szklanki soku pomarańczowego. - Widzę, że wzięłaś sobie głęboko do serca moją prośbę.

- Najwyraźniej - i to całkowicie powiadomię. - Mam już ogólny plan i styl w jakim to zrobię. Muszę jeszcze dopracować parę szczegółów i rozmieścić to wszystko jak najbardziej praktycznie przestrzennie.

- I niby nie jesteś profesjonalistką? - pyta mnie Steve.

- Proszę cię, nie zaczynaj... - naprawdę nie mam ochoty znów dyskutować z nich na ten temat.

- Nie przerywaj sobie. Zabiorę Alfreda na poranną toaletę.

- Cudowny jesteś - mówię, zapisując kolejny pomysł na kartce. Pewnie normalnie ugryzła bym się w język, ale niestety... Wywołałam w ten sposób nieśmiały uśmiech na swojej jak i się okazało, również jego twarzy.

STEVE POV.

Charlie ku mojemu ogromnemu zadowoleniu oddała się temu projektowi całkowicie. Na szczęście nie pochłonęło ją do tego stopnia, że świata za ni nie widzi. Po obiedzie udała się dzisiaj ze mną na spacer połączony z krótką przejażdżką po mieście. Tym razem Charlotte objęła mnie znacznie mocniej, ale mimo to wciąż dość nieśmiało.

Na prawdę uwielbiam sobie z nią tak po prostu pochodzi i w spokoju rozmawiać, o wszystkim i o niczym. Postanowiliśmy się udać na jedno z moich ulubionych miejsc na całym Nowym Jorku, czyli Brooklyn Bridge. Uwielbiam Widok jakie można z niego podziwiać i świeżą, morską bryzę jaką można na nim poczuć. Uwielbiam tutaj przychodzić i szkicować to co na z niej widzę, lub samą konstrukcję tego niezwykłego mostu. Oczywiście Charlie zarzuciła mnie paro ciekawostkami na temat jego konstrukcji i materiałów z jakich go wykonano, ją za to opowiedziałem trochę o jego historii. Gdy siedliśmy na jednej ze starych, drewnianych ławek, Charlotte wpadła na ciekawy pomysł. Zaczyna wyciągać ze swojej torby, swój notatki i szkicownik.

KELNERKA - "Droga ku niebiosom" / Fanfiction AvengersWo Geschichten leben. Entdecke jetzt