64. Początki bywają ciężkie

484 36 78
                                    

CHARLOTTE POV.

Woda od zawsze była dla mnie źródłem ukojenia. Gdy byłam mała bardzo często chodziłam na basen, a gdy stałam się starsza i bardziej leniwa, bo długich dniach pracy i nauki, nie istniała dla mnie bardziej relaksująca rzecz niż długa kąpiel przy świecach, czy dłuższy prysznic. Gorące, wręcz lekko parząca skórę krople, oczyszczały moje ciało nie tylko w brudy, ale i rozluźniały dogłębnie moje mięśnie, oraz zabierały z sobą wszelkie troski.

Nie bez powodu używam czasu przeszłego mówiąc o jej kojących właściwościach. Dziś bowiem nawet spływająca po moim ciele woda nie jest za wiele w stanie mi pomóc. To prawda, oczyszcza moją skórę dokładnie tak jak zawsze, a gdy zamknę oczy i pozwolę jej swobodnie oblewać swoją twarz, mogę odnieść wrażenie, że jest u siebie w domu. W moim ukochanym mieszkaniu, w którym spędziłam ostatnie pięć lat swojego życia, z moją mamą. Mogę zapomnieć o miejscu w którym jestem naprawdę. To jednak tylko ulotna chwila.

Gdy otwieram oczy widzę mozaikę, drobnych, śnieżnobiałych kafelek małej kabiny prysznicowej, stojącej w równie małej łazience. Znajduje się w niej mi tylko ona, a i toaleta, umywalka z szafką, oraz wiszące nad nią małe lustro. Nie wspominając że nawet tutaj znajduję się jedna kamera, zwrócona co prawda na umywalkę, ale sprawiająca, że ciągle czuję na sobie czyjeś spojrzenie. Tylko tak naprawdę w tej małej kabinie jestem niewidoczna dla mych oprawców.

Pozwalam więc sobie cicho zaszlochać, w spokoju, samotności, słuchając szumu wody padającej z deszczownicy. Osuwam się powoli na podłogę, podkulam nogi pod tułów i obejmuje się ramionami. W ten sposób jest mi minimalnie lżej. Poziom tłumionych w moim ciele emocji stopniowo spada wraz z kolejnymi łzami. Biorę jeszcze tylko parę głębokich wdechów i odcinam dopływ wody za pomocą kurka.

Nie chcąc aby kamera uchwyciła moją nagość wycieram się dokładnie uprzednio naszykowanym ręcznikiem w kabinie. W niej także zakładam na siebie ubrania, dokładnie takie same jakie miałam na sobie przedtem. Wychodzę spod prysznica, czysta i w odrobinę lepszym stanie.

Staję przez małym lusterkiem nad umywalką. Oczywiście też jest zabezpieczone, czymś w rodzaju osłonki z pleksiglasu, abym nie mogła go stłuc, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, iż bardzo im zależy na moim przeżyciu. Próba samobójcza więc nie wchodzi w grę. W sumie może to i dobrze. Gdybym miała taką możliwość, diabli wiedzą czy by mnie nawet teraz nie kusiło. Przyglądam się sobie po raz pierwszy od kiedy trafiłam do tego miejsca.

Bladość pokryła moją skórę, a pod oczami znalazły się spore sińce, ale po za tym wyglądam normalnie. Spodziewałam się siniaka z prawej strony mojego czoła, albo przynajmniej jakiegoś otarcia w tym miejscu, ale niczego nie znajduję. Jedynym śladem na moim ciele jest blizna przebiegająca wzdłuż karku. Dotykam ją ostrożnie drżącymi palcami. Jeszcze nigdy w życiu nie byłam operowana, więc to pierwsza blizna jaka znalazła się na moim ciele... W sumie to mało co chodziłam do lekarza. Naprawdę... Bardzo rzadko.

Nienawidzę szpitali. Kojarzą mi się ze śmiercią Audrey, ale przede wszystkim z najtrudniejszym okresem w moim życiu, czyli chorobą mojej matki. W tedy spędzałyśmy w nich większość naszego czasu, starając się wygrać z bezwzględną chorobą, jaka złapała ją w swoje sidła. Wspierałam mamę, a ona wspierała mnie. Razem jakoś przebrnęłyśmy przez to wszystko. Teraz jestem całkiem sama, w miejscu które swoim wyglądem i sterylnością tak bardzo przypomina mi szpital, pełny chorych psychicznie lekarzy, z niekończącym się labiryntem pokoi oraz korytarzy... Nie mogło być gorzej.

Patrzę jeszcze przez chwilę na swoje odbicie, twarz pozbawioną wyrazu i jakiejkolwiek chęci do czegokolwiek, po czym opuszczam równie klaustrofobiczną co sama izolatka łazienkę. Wciąż nie mogę uwierzyć że mogę się swobodnie poruszać o własnych nogach. Niestety nie daje mi to dużo. Nie mam za bardzo co z sobą zrobić. Postanawiam więc za poznać się z dwiema najważniejszymi w mojej sytuacji rzeczami, czyli łóżkiem i planem tygodnia jaki przygotowała dla mnie Elma.

KELNERKA - "Droga ku niebiosom" / Fanfiction AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz