31. Projekt, brunet i wiadomość

782 48 128
                                    

CHARLOTTE POV.

Iiiiiii... Zapisz! Tak wreszcie mogę powiedzieć, że jestem w pełni zadowolona, więc mogę powiedzieć, że skończyłam swój najnowszy projekt i muszę przyznać sama przed sobą, że wyszedł mi tak świetnie, że aż skręca mnie w żołądku na myśl, że zostanie tylko na komputerze... Ale i tak było warto.

Można powiedzieć, że popadłam dziś w twórczy szał. Właśnie przez to siedziałam dzisiaj do prawie pierwszej w nocy. Gdy obudziłam się.... No tak naprawdę Alfred mnie obudził, liżąc mnie po twarzy... Tak to w tedy wyglądałam jak straszydło. Plątanina włosów na mojej głowie przypominała ptasie gniazdo, tak więc Panie Boże wybacz, ale nie pójdę dzisiaj do kościoła. Raz czy dwa razy do roku mogę sobie odpuścić.

Pierwsze co robię, to idę sobie zagrzać wodę na kawę... Naprawdę... Naprawdę mocną kawę. Ziewam głośno, jednocześnie wyciągając ręce do góry. Gdy wychodzę z kuchni, ze swojej sypialni wychodzi Steve'a, już obrany i wyglądający świeżo, oraz pięknie jak pączek róży. Jejku... Jak ja mu zazdroszczę.

- Wstał już nasz nocny marek - stwierdza wesoło, zamykając za sobą drzwi.

- To wszystko przez ciebie i przez twój pomysł - dźgam go palcem w ramię, gdy do niego podchodzę.

- Skończyłaś? - pyta, a w jego głosie da się wyczuć ekscytację.

- No, około północy - przyznaję, przesuwając palcami wciąż ciężkie powieki.

- Pokażesz?

- Przecież to na twoje zamówienie go robiłam. Projekt bez oceny zleceniodawcy jest bezwartościowy i nie pewny - wyjmuję z etui mój laptop, po czym siadam po turecku na kanapie. Steve siada tuż obok mnie.

Wchodzę do folderu z moimi projektami, gdzie otwieram następny, ten najnowszy, ze wszystkimi rzeczami dotyczącymi prośby Steve'a. Jak najbardziej profesjonalnie. Od szkicu koncepcyjnego, po dokładną listę wszystkich materiałów, mebli i ozdób, oczywiście z kosztorysem, który jest wręcz horrendalny... Chyba tylko jakiego arabskiego szejka było by stać na coś takiego.

- Proszę bardzo - klikam najpierw na szkic koncepcyjny, później na projekt graficzny, pokój z lotu ptaka, z dokładnym rozmieszczeniem mebli, tłumacząc mu wszystko co i jak, odpowiadając mu na różne pytania głównie dotyczące szczegółów.

- Łał... - mój w końcu. - Jestem pod wrażeniem. Naprawdę zrobiłaś to wszystko sama w tak krótkim czasie?- Ściąga brwi, ciągle przyglądając się projektowi i meblom które wybrałam.

- Nie wierzysz w moje możliwości? - pytam, unosząc brew.

- Wierzę, tylko... No to jest piękne. Co prawda nie znam się za bardzo na takim stylu, ale... Nawet mi się podoba, a może i nie wyglądam, ale jestem dość wybredny w tych sprawach.

Cieszę się, że przerosłam jego oczekiwania. Czuję się dumna z tego powodu i niezwykle szczęśliwa, zwłaszcza że jego oczy naprawdę w tej chwili błyszczą zachwytem...
.
.
.

Poniedziałek. Dziś zaczynam kolejny tydzień w mieszkaniu u Steve'a i zapewne ostatni. Nie zamierzam mu dłużej siedzieć na głowie, chociaż jest mi tu bardzo wygodnie. I tak pomógł mi niezmiernie, ale znalazłam sobie już hotel na najbliższy miesiąc... Dość drogi jak na mnie, jednak warunki i lokalizację ma całkiem niezłą. Na szczęście tłoki w hotelach się stopniowo zmniejszają, dzięki czemu znalazłam odpowiednie miejsce. Właśnie wpłaciłam zaliczkę za dwa tygodnie, aby nikt mi nie zajął miejsca. Jeśli znajdę lepszy, mogę zawsze odwołać rezerwację i odebrać pieniądze.

Steve oczywiście nie wiem o moich planach. Obawiam, się że się obrazi gdy się dowie, a już na pewno nie będzie zadowolony, ale... Naprawdę nie mogę u niego pomieszkiwać za pół darmo i zajmować cały czas salon! Zapłacę mu za te dwa tygodnie tyle ile się umówiliśmy i podziękuję mu niezmiernie za pomoc. Mam nadzieję, że gdy już się od niego wyprowadzę, to wciąż będziemy utrzymywać kontakt. Nie będę ukrywać... Bardzo go polubiłam. Jest miły, szarmancki, bystry i ma serce ze złota. Nie wspominając, że cudownie mi się z nim rozmawia. Po za tym ma podobne do mnie zainteresowania i na dodatek najwyraźniej zaprzyjaźnił się z Alfredem. Nic więcej nie muszę dodawać, aby ktoś mógł zrozumieć, dlaczego chcę się z nim wciąż spotykać i rozwijać naszą przyjacielską relację.

KELNERKA - "Droga ku niebiosom" / Fanfiction AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz