#43 (Zeke x Eren)

515 20 52
                                    

Witajcie moje Ziemniaczki!

Macie rozdzialik późno, ale jednak w terminie.

Kapitan nie za bardzo lubi ten ship. Wręcz czuje do niego obrzydzenie. No ale cóż. Dla czytelników zrobię wiele. Nawet zrobię shota z shippem którego nie lubię.

A tymczasem...

Shot z shippem Eren x Zeke. Zapraszam serdecznie do czytania!

🗝👓🗝👓🗝👓🗝👓🗝👓🗝👓🗝

Zeke widział ciemność. Pod sobą czuł zimną, kamienną posadzkę, więc nie był u siebie w bazie. Próbował poruszyć dłońmi, jednak były skrępowane z tyłu. W ustach miał jakiegoś rodzaju materiał, a to samo szorstkie uczucie miał na oczach. Zakneblowali go i zasłonili mu oczy?

Jeager wiedział, że jest w pułapce. Nic nie widział, nie mógł nawet krzyczeć o pomoc, a co dopiero się podnieść. Był w pułapce, złapany jako jeniec przez wrogów.

Nie miał zielonego pojęcia gdzie jest, ani co tutaj robił. Ostatnie co pamiętał, była Pieck żegnająca się z nim zanim w ogóle wyruszył, za parawanem w namiocie medycznym gdzie dziewczyna pracowała, a później drogę przez góry do obozu wroga i stromy most, którym musieli przechodzić razem ze swoim oddziałem. Potem strzelanina, ukrywanie się w okopach i wystrzał miny przeciwpiechotnej, która wybuchła pod nogami Marcela, chłopaka z oddziału którym dowodził. I kolejnej, która wybuchła metr od nich, wywalając wszystkich w powietrze i pozbawiając blondyna przytomności.

Co się z nimi teraz działo? Wróg ich zabił, czy może przetrzymywali ich gdzieś, tak samo jak jego? Nie wiedział, i ta niewiedza kompletnie go dobijała.

Jednak próbował się choć trochę poruszyć, by chociaż nie leżeć jak kłoda albo martwy na polu bitwy żołnierz. Gdy próbował się obrócić z boku na plecy, usłyszał głos jakiegoś żołnierza.

- Kapralu, chyba się obudził... agh...

- Widzę. Ślepy przecież nie jestem, nie to co ta Czterooka Wariatka - odpowiedział mu znudzony męski głos, należący najwyraźniej do jakiego wyżej postawionego wojskowego - Na świętą Sinę, Bossard. Czy ty znowu ugryzłeś się w język? Mam nadzieję że masz przy sobie chusteczkę, bo ja tego po tobie sprzątać nie będę.

- Zawsze może wykorzystań swój fular. Przynajmniej do tego mu będzie potrzebny, a nie tylko do udawania kaprala - powiedział rozbawiony głos kolejnego żołnierza, który zaczął chichotać. Jednak pod chwili zamilkł.

- Nie za wesoło wam? Widać że Hanji za bardzo was rozpieściła na treningach. Będzie trzeba zapisać, by nie dawać swojego oddziału do trenowania Zoe gdy mnie złapie jakieś choróbsko - wymruczał ten sam bezuczuciowy głos. Zeke usłyszał szuranie krzesła, czyli ten kapral musiał siedzieć - Co tak stoicie? Posadźcie go do cholery i wyjmijcie ten knebel.

Usłyszał szczęk zamka, czyli nie dość że go zakneblowali i związali to w dodatku jeszcze zamknęli za kratkami. Skrzywił się lekko, gdy drzwi do celi zaskrzypiały żałośnie i na mocny uścisk dwójki żołnierzy podnoszących go do pozycji pół leżącej. Po chwili nie czul już smaku tkaniny w ustach i mógł normalnie przez nie oddychać.

- No dobra kolego - zaczął ponownie ten sam bezuczuciowy głos "kaprala", zwracający się do niego - Prawdopodobnie jesteś kimś ważnym dla swojej strony, dlatego mamy dla ciebie kilka pytań. Liczę na to, że będziesz współpracować, bo wolałbym nie dawać ciebie pod opiekę Czterookiej.

- Skoro byłeś taki łaskawy wydać rozkaż o wyjęciu knebla, to może będziesz tak miły i zdejmiecie mi tą opaskę? - Zeke nie bawił się w żadne grzeczności ze swojej strony dla tych ludzi. Musiał nie dać się złamać, i jakoś się wyrwać z tego miejsca - Wolę widzieć z kim rozmawiam.

Domestos w skórze Tytana||One Shoty|| [ZAMÓWIENIA. ZAMKNIĘTE]Where stories live. Discover now