#30 (Reiner x Historia)

421 14 33
                                    

Witajcie moje Ziemniaczki! Jak weekend? Każdy z pewnością się cieszy, co? A ja dzisiaj idę na pierwszy konwent! Strasznie się cieszę!

A tymczasem...

Shot z shippem Reiner x Historia. Serdecznie zapraszam do czytania ostatniego shota tej dziesiątki!

🗡👸🗡👸🗡👸🗡👸🗡👸🗡👸🗡

Ciemność jest wspaniałym przyjacielem. Jest pod władzą mrocznej, owiewającej tajemnicą pory dnia, nocy. Najbardziej to właśnie ją upodobali sobie złodzieje, szemrane zbiry, czy innych tego typu osoby którym dobroć i współczucie nie było znane. W ciemności najlepiej można się ukryć, i zaciągnąć do zaułka by dokonać zbrodni. Tylko księżyc i gwiazdy były świadkami tego, co człowiek potrafił drugiemu człowiekowi zgotować.

Jednakże dzisiejszy spektakl nie obejmował życia ulatującego z ludzkiego ciała. Ta noc miała służyć nie tylko przestępcom. Miała się też być przysługą dla tych, którzy chcieli okazać swoją miłość bez wścibskich oczu kobiet lubujących się plotkarstwem, o czym tylko się dało. A zwłaszcza pewnemu młodzieńcowi, który w tejże właśnie chwili, ukryty pod kapturem szmaragdowego płaszcza, przeskoczył nad płotem ogrodu przylegającego do posiadłości rodziny Reiss.

Tenże chłopak nosił imię Reiner Braun.

Jego celem nie był, tak jak ostatnio myślał, pokój Friedy Reiss. Tym razem punktem końcowym miał być pokój młodszej z córek Roda Reissa, Historii. Dziewczyny, którą ledwo poznał na balu wydanym w jej domu z okazji jej zaręczyn z Levi'em Ackermannem, stała się tej samej nocy królową jego serca. Delikatna, drobna, niskiego wzrostu blondynka, zachwyciła go swoim wyglądem anioła i duszą czystą niczym łza. Złotooki chłopak, o włosach koloru zboża wpadł po uszy, zwłaszcza gdy okazało się że jest pierwszym który skradł jej pierwszy pocałunek.

Co prawda, całowałby dłużej tę drobną istotkę, by tylko czuć tę słodycz jaką dostarczały usta bogini o niebiańskim spojrzeniu, ale niestety ktoś musiał się napatoczyć. I tym kimś była przyjaciółka małego anioła, wysoka piegowata brunetka. Oświadczyła że bal dobiegł końca, a ojciec wzywa ją do siebie. Oczywiście, jakby z premedytacją wiedziała że przewała im w dosyć ważnym momencie, chwyciła za rękę blondynkę i bez pożegnania rozstali się oboje.

Chłopak z chęcią by dziewczynę rozszarpał, ale stwierdził że szkoda na nią swojej siły. A poza tym, później strasznie by tego żałował. Przypominając sobie, że brunetka mówiła o zakończeniu balu, ruszył ku wyjściu. Jeszcze tego by brakowało, by Zeke i Berthold zaczęli go szukać i nabijać się z niego, czy w końcu udało mu się zagadać do Friedy. Dziękował bardzo za takich przyjaciół, ale momentami miał ochotę urwać głowę Zeke za jego komentarze.

Szybko, by nie natknąć się na jakiegoś strażnika z rodziny Reiss, przemknął po kamiennych schodkach i labiryncie z liści. Zastanawiając się również, jak trafić ciężką donicą w stronę krzyczącego na ulicy Zeke.

- Reiner! Wariacie nasz! Gdzie się podziewasz, nasz przyjacielu gdy tak dokładnie Cię szukamy?! Odezwij się jakkolwiek: pieśnią, wierszem lub inną formą! Daj tylko znak, że twa dusza nie jest trawiona bólem!

- Ah, Zeke. Przyjacielu mój - westchnął cicho nastolatek, bardziej zagłębiając się w plontaninę krzewów tworzących labirynt. Labirynt do jego serca mieszkającego w tej posiadłości - Gdybyś tylko wiedział, jak czuje się serce me, gdy spotkało swego anioła na ścieżce życia. Mam tylko nadzieję, że i Ty także dostąpisz tego zaszczytu, jakim jest miłość.

Nie tracąc cennego czasu, mimo roślinności wokół niego, skierował się ku posiadłości. Nad ogrodem, połączonym z budynkiem był balkon, na którym w pewnym momencie pojawiła się niska postać.

Domestos w skórze Tytana||One Shoty|| [ZAMÓWIENIA. ZAMKNIĘTE]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora