Rozdział 15

1.8K 65 19
                                    

Droga do szkoły minęła nam o dziwo szybko, zaledwie pół godziny. Już ulicę dalej od placówki widać było zmierzających do niej uczniów ubranych w kolorowe kreacje. Happy podjechał samochodem pod samą szkołę przyciągając uwagę kilku ciekawskich osób. Tuż przy głównym wejściu dojrzałam MJ i Neda. Po chwili dołączył do nich Peter, który ubrany w dopasowany garnitur wyglądał obłędnie. Nastolatkowie wymienili ze sobą kilka słów, po czym zniknęli wewnątrz szkoły.
-I pamiętaj, nie daj się pocałować na pierwszej randce. Niech nie myśli, że jesteś łatwa-Powiedział Happy, gdy wysiadałam z samochodu. Przewróciłam oczami słysząc tą samą uwagę, którą wypowiedział Tony przed moim wyjściem. Uśmiechnęłam się ciepło do mężczyzny, po czym podziękowałam za podwiezienie. Strzepałam niewidzialny kurz ze swojej lekko rozkloszowanej, błękitnej sukienki i ruszyłam w stronę budynku. Poczułam jak ogarnia mnie lekki stres spowodowany rozmową z brunetem, którą miałam odbyć.
-Uważaj też, żeby nie trzymał rąk za nisko- rzucił Happy, opuszczając ciemną szybę.
-Happy... - powiedziałam przeciągle mordując go wzrokiem. Ten posłał mi grymas, po czym zamknął szybę i z piskiem opon odjechał kierując się znów do Stark Tower.

Wzięłam głęboki wdech i pewnym krokiem ruszyłam do szkoły. Minęłam kilka znajomych twarzy z którymi wymieniłam miłe uśmiechy. Do moich uszu doszły stłumione dźwięki muzyki co oznaczało, że zabawa już się rozpoczęła. Weszłam do budynku i omiotłam spojrzeniem korytarz. W oczy rzucił mi się najpierw wielki, kolorowy baner z hasłem przewodnim imprezy. Wokół niego znajdowało się kilka serpentyn oraz balonów. Ruszyłam w głąb korytarza napotykając wzrokiem poprzyczepiane do szafek małe plakaty życzące udanej potańcówki.

-Christenson!-usłyszałam za swoimi plecami. Odwróciłam się w stronę osoby wołającej, którą okazała się Emma.

Brunetka ubrana była w czerwoną, krótką sukienkę z rękawkami i  czarne buty na szerokim obcasie, w  jej dłoni spoczywała tego samego koloru niewielka kopertówka. Włosy miała lekko upięte, odsłaniając tym samym jej delikatną twarz. Dziewczyna z szerokim uśmiechem podeszła do mnie i uściskała na przywitanie. Szybko zlustrowała mnie wzrokiem stwierdzając, że wyglądam obłędnie. Wspólnie skierowałyśmy się do sali gimnastycznej, do której kolejno wchodzili nastolatkowie.

Po przekroczeniu progu uderzyło we mnie chłodne powietrze powodując, że po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Rozejrzałam się po sali stwierdzając, że samorząd zrobił dobrą robotę. Choć pomieszczenie udekorowane było ciemnymi elementami to złote wstawki nadawały wszystkiemu klimatu. Wszędzie porozwieszane były balony, od których odbijało się światło z reflektorów i rozjaśniało przestrzeń. Podziwiając wystrój natrafiłam wzrokiem na Flasha, który ubrany w granatowy garnitur bajerował dziewczyny stojące przy ścianie. Z ich min mogłam wywnioskować, że nie były zadowolone z obecności chłopaka. Z rozbawieniem pokręciłam głową i spojrzałam na miejsce gdzie stała Emma. Ku mojemu zaskoczeniu już jej tam nie było, dojrzałam ją kilka metrów dalej tańczącą ze Scarlett. Nie mając ochoty do nich dołączać, zaczęłam szukać wzrokiem Petera. Chciałam jak najszybciej z nim porozmawiać i wyjaśnić ciążące mi sprawy. Na moje nieszczęście nigdzie nie mogłam go dojrzeć. Przesunęłam się bliżej ściany licząc, że może z innej perspektywy na niego natrafię.

-Co się tak czaisz?-usłyszałam nagle za plecami. Przestraszona odwróciłam się i zgromiłam wzrokiem Michelle, która była zadowolona ze swojego czynu.

-Wcale się nie czaję-zaprzeczyłam od razu. Dziewczyna uniosła lewą brew do góry, nie do końca przekonana  co do moich słów.

-Szukasz Parkera-rzuciła.

-Skąd wiesz?

-Bo on robi to samo, w sensie szuka Ciebie-powiedziała brunetka krzyżując ręce na klatce piersiowej. Już chciałam zapytać gdzie go znajdę, ale ona jedynie pokazała mi palcem na korytarz. Uśmiechnęłam się z wdzięcznością i ruszyłam we skazanym kierunku.

Wyszłam z sali i rozejrzałam się na boki. Mój wzrok od razu wylądował na postaci, która miała zamiar opuścić budynek. Z daleka rozpoznałam w niej Petera. Zawołałam jego imię, lecz ten nie zareagował. Nie chcąc stracić szansy na rozmowę z brunetem ruszyłam w jego stronę. Przyspieszyłam kroku w momencie, gdy jego sylwetka zniknęła za drzwiami głównymi. Szybkim ruchem otworzyłam drewniane drzwi. Nim moje oczy przyzwyczaiły się do zmiany oświetlenia poczułam jak na kogoś wpadam. Zamknęłam powieki w duchu przygotowując się na bolesny upadek ze schodów, lecz ten nie nastąpił. Czyjeś ręce spoczęły na moich plecach utrzymując ciało w pionie i powstrzymując od spotkania z kamiennymi płytkami. Zaskoczona otworzyłam oczy napotykając równie zaskoczone spojrzenie Petera. Wpatrywaliśmy się w siebie chwilę, aż chłopak jakby oprzytomniał i wypuścił mnie ze swoich objęć. 

-Chciałeś opuścić imprezę i nie zatańczyć ze swoją partnerką?-zapytałam uśmiechając się delikatnie.

-Myślałem, że nie przyjdziesz-powiedział brunet wciskając dłonie w kieszenie spodni.

-Peter...Zachowałam się jak idiotka nie wysłuchując tego co chciałeś mi powiedzieć. Nie chciałam tego słuchać, bo... bałam się, że zakolegowałeś się ze mną tylko dlatego, że Tony kazał ci mieć na mnie oko. Nie przeszło mi przez myśl, że po prostu mnie polubiłeś. Czułam się oszukana. Jednak nie mam cie za co winić, bo wiem, że nie mogłeś puścić pary z ust i...

Peter szybkim ruchem przyciągnął mnie do siebie i objął. Jego ręce mocno ściskały moje ramiona jakby się bał, że zaraz zniknę. Jego gest w zupełności mi wystarczył, aby wiedzieć, że nie ma mi za złe. W zupełności rozumiał moje poczynania. Zadowolona z takiego obrotu sprawy, objęłam go w pasie przykładając głowę do jego torsu. Pomimo muzyki z sali gimnastycznej, która wypełniała ciszę, mogłam usłyszeć spokojne bicie serca bruneta. Ten dźwięk sprawił, że na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech i ogarnęło mnie poczucie bezpieczeństwa. Odsunęłam się delikatnie od chłopaka, aby spojrzeć w ukochane brązowe tęczówki.  Dostrzegłam w nich małe, szczęśliwe iskierki, które nadawały jego oczom jeszcze piękniejszego blasku. Pod wpływem panujących we mnie emocji, chwyciłam delikatnie w dłonie twarz Petera. Nie odrywając od niego wzroku pogładziłam czule jego prawy policzek. Brunet przymknął oczy, co zrobiłam też ja i pocałowałam go. Nasze usta spotkały się w słodkim pocałunku, którego każde z nas w tym momencie pragnęło.  Jego prawa dłoń wylądowała na moim karku przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie. Moje ręce powędrowały do idealnie ułożonych włosów chłopaka i się w nich zatopiły. Peter uśmiechnął się na ten ruch. Przerwaliśmy naszą rozkosz, gdy zabrakło nam powietrza. Brunet oparł swoje czoło o moje i delikatnie potarł kciukiem mój kark.

-Kocham Cię-wyszeptałam cicho, aby tylko on mógł to usłyszeć, chociaż nikogo innego nie było przed szkołą. Wciąż miałam zamknięte oczy, ale nie przeszkadzało mi to by wiedzieć, że chłopak uśmiechnął się na moje słowa.

-Wiem-odparł sprawiając, że i moje kąciki ust powędrowały do góry.

Nie czekając ani chwili ponownie złączyliśmy się w pocałunku, który swoją drogą był dużo lepszy niż nasz pierwszy na szczycie bloku mieszkalnego bruneta.

Nie zrezygnowałam z Ciebie Peterze Parker...

Mam nadzieję, że ty również tego nie zrobisz...

Mam nadzieję, że ty również tego nie zrobisz

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Koniec

Don't give up on me | Peter Parker 1&2Where stories live. Discover now