Rozdział 1

776 40 4
                                    

Dwa miesiące później

Z uśmiechem na twarzy szłam korytarzem do swojej szafki, aby schować w niej niepotrzebne książki. Mój dzień w szkole właśnie się zakończył i czekało przyjemne popołudnie. Już z daleka dojrzałam Petera opierającego się o drzwiczki szafki, który dodatkowo wpatrywał się w ekran swojego telefonu. Gdy byłam parę metrów od niego, zupełnie jakby wyczuł moje spojrzenie, podniósł głowę do góry i przywitał delikatnym uśmiechem. 

-Może jednak wpadniesz do mnie dzisiaj?-zapytałam otwierając drzwi od szafki. Proponowałam mu już to wcześniej, ale za każdym razem odmawiał. Liczyłam, że w końcu uda mi się zmienić jego zdanie. Ostatnimi dniami mało spotykaliśmy się po szkole. Parker tłumaczył się pomocą cioci May czy Nedowi, a nawet raz stażem u Starka. Rozumiałam to, że może mieć inne zajęcia, ale do tej pory nie był tak zabiegany.

-Mówiłem ci już, że nie mogę. Wybacz-powiedział przepraszająco.

-Dzisiaj jest "Chill Środa", mógłbyś dołączyć do mnie i Tonego-zaproponowałam zamykając szafkę uprzednio wyjmując z niej kurtkę i szalik. Grudzień okazał się w tym roku wyjątkowo mroźny.

-Co jest?-zapytał Peter marszcząc brwi.

-Chill Środa. Wraz ze Starkiem ustaliliśmy jeden dzień w tygodniu podczas, którego oglądamy razem filmy. Repertuar wybierany jest na zmiany-wytłumaczyłam. Chłopak przez chwilę przyglądał mi się analizując moje słowa.

-Sky naprawdę bym chciał, ale nie mogę-odparł w końcu. Uśmiech, który jeszcze przed chwilą miałam na twarzy zniknął w jednym momencie.

Już miałam coś dodać, kiedy koło nas przeszła Emma. Brunetka posłała mi, nie pierwsze dzisiejszego dnia, niemiłe spojrzenie. Jestem pewna, że gdyby mogło ono zabijać, leżałabym już martwa na podłodze. Ta sytuacja powtarza się za każdym razem kiedy wchodzimy sobie w drogę. Niejednokrotnie próbowałam do niej podejść, porozmawiać i wyjaśnić wszystko, ale z marnym skutkiem. Dziewczyna natychmiast mnie zbywała. Postanowiła rozpętać cichą wojnę, w której tylko ona brała udział. Byłam już zmęczona jej nieprzyjemnymi spojrzeniami czy zaczepnymi, prowokującymi, pojedynczymi słowami. Jednak nie mogłam nic z tym zrobić, póki ta nie zechciała ze mną normalnie rozmawiać.

-Niech to się w końcu skończy-westchnęłam cicho wywracając oczami.

-Kiedyś odpuści, zobaczysz-powiedział Peter kładąc mi rękę na ramieniu i ściskając je pokrzepiająco.

-Tylko kiedy to nastąpi-mruknęłam. Słysząc jak mój telefon wydaje dźwięki wyjęłam go z kieszeni. Na ekranie wyświetliła mi się wiadomość od Happy'ego, że czeka już na mnie przed szkołą. Nie tracąc czasu na odpisywanie mu, schowałam komórkę z powrotem. Stanęłam na palcach i na pożegnanie pocałowałam szybko Petera w policzek.

Wyszłam ze szkoły zauważając czekający przy chodniku dobrze znany mi samochód. Zwinnym ruchem otworzyłam drzwi i wsiadłam do środka. Plecak rzuciłam na tylne siedzenia, nie przejmując się jak upadł. Happy posłał mi gromiące spojrzenie za tą czynność, ale je zignorowałam. Mężczyzna westchnął głośno po czym odpalił auto i ruszył w stronę siedziby Avengers.

Jeśli już o tym mowa. Te dwa miesiące były przełomowym czasem dla grupy bohaterów. Stark Tower zostało sprzedane. Tony na obrzeżach miasta zbudował kompleks budynków będący miejscem pierwotnie scalającym pozostałości po Avengers. Wszystko było na najwyższym poziomie: począwszy od technologii, a kończąc na wizerunku. To właśnie w tej siedzibie wykonywano wszelkie czynności, które niegdyś należały do mścicieli. Tony symbolicznie jako logo kompleksu umieścił wszystkim znane A. Jak się później okazało, był to dobry ruch. Pewnego dnia, nikt nie zdradził mi szczegółów jak do tego doszło, Steve Rogers oraz Tony doszli do porozumienia. Nie oznaczało to jednak powrotu sławnej grupy. Jednak był to początek do ponownego, stopniowego, wspólnego działania. Byłam zdania, że w przyszłości znowu się zjednoczą jako Avengers. Wraz ze Stevem w siedzibie pojawili się Natasha Romanoff, Wanda Maximoff, Sam Wilson oraz Bucky Barnes. Ich obecność w bazie nadała moim dniom pewnego rodzaju urozmaicenie. Z Wandą rozpoczęłam zajęcia pomagające mi w panowaniu nad swoją mocą, a z Natashą treningi samoobrony.

Don't give up on me | Peter Parker 1&2Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora