Rozdział 14

1.7K 79 16
                                    

*Perspektywa Sky*

Peter Parker: Porozmawiajmy
Peter Parker: Daj mi to wytłumaczyć
Peter Parker: Mam staż u Pana Starka i dlatego go znam...
Peter Parker: Sky proszę, odezwij się...

Zirytowana kolejną wiadomością od bruneta, wyciszyłam telefon. Pisał do mnie od momentu skończenia zajęć w szkole, gdzie skutecznie go unikałam. Na lekcjach nie zwracałam na niego uwagi, a przerwy spędzałam z Emmą. Był na tyle zdesperowany, że prawie wsiadł za mną do pociągu. Na szczęście drzwi zamknęły się w porę uniemożliwiając mu to. Przez to zachowanie przez chwilę byłam skłonna do nawiązania z nim rozmowy. Wyjęłam wtedy telefon, by do niego napisać. Jednak tego nie zrobiłam. Miejsce złości, zajął strach. Bałam się prawdy jaką mogłam usłyszeć...
Wysiadłam z windy kierując się do salonu. Miałam nadzieję, że zastanę tam Tonego, który wytłumaczy mi całą sytuację. Wolałam najpierw pogadać z nim, a później z Parkerem.
-Ooo. Wróciłaś!-zawołał uradowany milioner, gdy tylko przekroczyłam próg pomieszczenia-Zamówiłem dla nas pizze. Twoją ulubioną.
Usiadłam na kanapie spoglądając to na Starka, to na pudełko z jedzeniem. On już wiedział, że coś się święci. Skoro zamówił pizze bez rozmowy ze mną to coś jest na rzeczy.
-Nie trzeba było... - powiedziałam otwierając pudełko. Na mojej twarzy pojawił się grymas, gdy ujrzałam pizze z papryką i mnóstwem innych dodatków-To twoja ulubiona.
-Oh, racja! Myślałem, że lubisz tą samą co ja-rzucił, a po chwili chwycił za jeden kawałek i zaczął go jeść. Trwaliśmy parę minut w ciszy. Zastanawiałam się jak poruszyć temat Parkera, nie robiąc tego wprost. Gdy już miałam jakoś zacząć, odezwał się Stark- Musisz pomóc mi w pogodzeniu się z Pepper.
-Właściwie o co poszło?
-Wróciła z firmy zdenerwowana i zaczęła wytykać mi, jaki to jestem nie odpowiedzialny. Że twoje porwanie było moją winą, że praca w pracowni jest ważniejsza od wszystkiego innego. No to ja powiedziałem swoje zdanie o ciągłej jej nieobecności tutaj. Również się zdenerwowałem. To jak się to skończyło to już wiesz...
-Eh... Przecież to nie twoja wina, że jakiś zbirów mnie uprowadziło... Dobra, pogadam z nią.
-Dzięki- rzekł Tony i zajął się kolejnym kawałkiem pizzy.
-To teraz ja mam sprawę. Musisz mi coś wyjaśnić-powiedziałam, zaczynając się lekko stresować. Spojrzałam na mężczyznę czekając na jakąś odpowiedź. On jedynie machnął ręką, dając znak bym kontynuowała-Peter Parker ma u ciebie podobno staż...
Stark na chwilę przestał jeść, by spojrzeć na mnie i chyba się zastanowić nad odpowiedzią. Uważnie mnie obserwował, co świadczył o walce w jego umyśle. Przełknął kawałek pizzy, który miał w buzi i powiedział:
-No ma. Dzieciak jest mądry, a ja zająłem się docenianiem młodych talentów.
-A co dokładnie robi u ciebie robi?
-Ten no... Jakaś duperele
-Czyli nie wiesz?
-A co to jakieś przesłuchanie?-spytał oburzony Stark.
-Słyszałam jak z nim rozmawiałeś dzisiaj przez telefon-milioner chciał coś wtrącić, ale zrezygnował z tego- Kazałeś mu mieć na mnie oko. Mówił Ci o czym że ze mną wczoraj rozmawiał. Nie sądziłam, że tak nisko upadniesz Tony... By kazać komuś kontrolować moje poczynania. Myślałam, że mi ufasz...
-Eh... Nie będę kłamał, że nie kazałem mu tego robić. Kazałem,ale nie dlatego, że ci nie ufam. Lecz, że się boję o ciebie. Gdy poszłaś na tą imprezę i później cię porwali, przez chwilę myślałem, że cię stracę. Nie chcę tego, naprawdę. Ty i Pepper jesteście dla mnie najważniejsze i myśl, że coś by się wam mogło stać...
-Nie musisz się martwić, poradzę sobie-powiedziałam przytulając Tonego. Mężczyzna chwilowo nie wiedział co się dzieje, ale oddał uścisk-Powiedz Parkerowi, że może zakończyć służbę.
-Powiem mu. Tak w ogóle to słyszałem, że idziecie razem na bal...
-Tia... Raczej nic z tego nie będzie, bo nie dałam mu dojść do słowa w tej sprawie z tobą.
-Co za problem to teraz wyjaśnić?
-Bal jest dzisiaj, a ja nie mam sukienki...
-No to zbieraj się i jedziemy na zakupy!

/*\

Jeśli ktoś kiedyś powiedziałby, że Tony umie dobierać kobiecie sukienki, wyśmiałabym go. Teraz muszę stwierdzić, że potrafi to robić. Byliśmy w 5 sklepach, w każdym znalazł 5 świetnych sukienek. Wybór był naprawdę trudny, ale dzięki pomocy Pepper, której wysyłałam zdjęcia kreacji, udało się wybrać tą jedyną. Wróciliśmy do domu, gdzie czekała już Potts, aby zrobić mi makijaż. Wykorzystałam okazję i zostawiłam ich na chwilę samych by mogli wytłumaczyć sobie parę spraw.
Ja w tym czasie wzięłam prysznic, umyłam włosy, wysuszyłam je, zakręciłam na lokówce i założyłam sukienkę. Gdy wszystkie te czynności wykonałam, przyszła uradowana Pepper. Po 15 minutach byłam już gotowa. Zegarek wskazywał  godzinę 17, więc zaczęłam się zbierać do wyjścia. Tony, gdy mnie zobaczył złapał się teatralne za serce i wytarł niewidzialną łzę. Zaśmiałam się cicho na ten gest. Wysłuchałam parę jego "porad"  i weszłam do windy. Zjechałam nią na dół, gdzie miał czekać Happy. Udaliśmy się do auta i ruszyliśmy w drogę do Middtown High School.

Don't give up on me | Peter Parker 1&2Where stories live. Discover now