Rozdział 18

154 8 0
                                    

-Czy już wylądowaliśmy?-zapytałam zaciskając jeszcze mocniej ramiona wokół szyi Parkera.

Chłopak latając na sieci po mieście zobaczył "niesamowite" miejsce i postanowił się nim ze mną podzielić. Jednakże jedynym sposobem aby się tam dostać to było właśnie poprzez jego pajęczą sieć. Zatem gdy tylko zapadł zmrok, Peter założył swój strój i wymknęliśmy się przez okno z jego mieszkania, w którym spędziliśmy popołudnie. Natychmiast oplotłam rękami i nogami ciało chłopaka, bojąc się, że przypadkiem spadnę.

-Jak otworzysz oczy to się przekonasz-zaśmiał się brunet. Uchyliłam niepewnie jedno oko, by zaraz zauważyć pod stopami chłopaka stabilne podłoże. Uśmiechnęłam się słodko i zeskoczyłam z Parkera.

-No i gdzie masz ten jakże niesamowity, zapierający dech w piersiach widok, hm?-zapytałam spoglądając na co najmniej normalną panoramę nowojorskich bloków mieszkalnych przed sobą. Ich dachy przykryte były lekką warstwą śniegu, która odbijała światło księżyca rozświetlając jeszcze bardziej okolicę.

Brunet nic nie mówiąc odwrócił mnie we właściwą stronę ukazując oczekiwany widok. Manhattan skąpany w blasku oświetlonych budynków idealnie współgrał ze śniegiem i zimową atmosferą. Już będąc w samym centrum dzielnicy można poczuć piękno tej pory roku, ale magia dopiero pojawia się patrząc na to z boku. Każda część miasta urzekała swoim wyglądem w pewien sposób, ale to Manhattan dominował.

-Tu jest pięknie-odparłam uśmiechając się delikatnie.

-Tak, ale nic nie równa się twoim pięknem-powiedział Peter zdejmując z głowy maskę. Na moje policzki wpłynął momentalnie rumieniec, a ja czułam jak moje serce przyspiesza. Nie pierwszy raz brunet mówił mi komplement, ale sceneria w jakiej się znajdowaliśmy wywarła wpływ na wypowiedziane słowa.

-Zabrałeś mnie tu tylko po to, by mówić mi jaka jestem ładna?-zapytałam zadziornie.

-Nie, ale też żeby dać ci to-odparł natychmiast zdejmując z pleców plecak. Otworzył najmniejszą komorę wyciągając z niej przedmiot, który ukrył w dłoni. Odłożył plecak na bok i spojrzał na mnie uśmiechając się szeroko.-Wyciągnij rękę.

Zrobiłam tak jak polecił mi chłopak, a on podał mi tajemniczą rzecz. Moim oczom ukazał się breloczek lego Dartha Vadera w edycji świątecznej. Dokładnie taki sam pokazywałam mu parę dni wcześniej u niego w pokoju, kiedy przeglądając Facebooka natknęłam się na reklamę. Bardzo mi się podobał, co Peter musiał zapamiętać. Spojrzałam na chłopaka uśmiechając się lekko. Na jego włosy opadały pierwsze płatki śniegu sprawiając, że wyglądał jeszcze bardziej uroczo niż zwykle. W jego oczach odbijał się księżyc, idealnie pokazując czułość i miłość jaką mnie darzył.

Nie mogąc dłużej się powstrzymać, położyłam wolną dłoń na karku Petera i przyciągnęłam do siebie. Nasze usta złączyły się w słodkim pocałunku. Dłonie bruneta natychmiast znalazły swoje miejsce wokół mojej talii, przyciągając mnie jeszcze bliżej jego ciała powodując, że między nami nie było już pustej przestrzeni.

-Ekhem

Przestraszeni momentalnie się od siebie odsunęliśmy i spojrzeliśmy w kierunku z którego dobiegł odgłos. Przed nami stał z założonymi rękami i z uśmieszkiem na twarzy Wilson w swoim stroju Falcona.

-Rany Sam-powiedziałam oburzona.

-Co ty tu robisz?-zapytał Peter zmieszany powstałą sytuacją.

-Testuje umocnienie w skrzydłach i was zobaczyłem. Zatrzymałem się przywitać-odparł mężczyzna zadowolony.

-Hej-powiedziałam sarkastycznie, machając do niego-Już się przywitaliśmy, teraz możesz wracać do domu.

-Tak właściwie to Tony chce się z tobą zobaczyć. Próbował się dodzwonić.

Don't give up on me | Peter Parker 1&2Where stories live. Discover now