Rozdział 4

536 26 0
                                    

-Słyszałem, że zostałaś dziś poturbowana.

Uniosłam wzrok znad leżącego na moich kolanach laptopa, dostrzegając stojącego przy drzwiach Tonego. Mężczyzna spoglądał na mnie z uniesioną brwią licząc na jakąś moją odpowiedź. Ja jednak nie miałam ochoty na jego ewentualne docinki, dlatego bez słowa skupiłam ponownie uwagę na urządzeniu. Słyszałam jak milioner wzdycha, a po chwili podchodzi i siada na krańcu łóżka.

-Znam tą minę. Co zrobił Parker?-zapytał wprost na co spojrzałam na niego kątem oka, ale się nie odezwałam. Stark najwidoczniej zirytowany moim aktem milczenia, płynnym ruchem zamknął laptopa i odłożył pod łóżko.

-Oglądałam coś-fuknęłam zakładając ręce na piersi.

-A ja coś mówiłem. No dalej, gadaj o co chodzi-powiedział kładąc się na materacu.

-Wolałabym nie. Jeszcze byś coś mu nagadał-stwierdziłam. Stark uniósł się na łokciach do góry i zmierzył mnie wzrokiem.

-Jak ty mnie dobrze znasz-powiedział po chwili szeroko się uśmiechając. Nagle jednak wstał i chwycił mnie za rękę ciągnąc w stronę drzwi-Mam genialny pomysł! Jedziemy na cheesburgery!

-Tony, ale ja.... aaa-pisnęłam kiedy mężczyzna chwycił mnie w swoje ramiona, wyciągając tym samym z łóżka. Ledwo zdążyłam chwycić telefon, a zostałam wyniesiona ze swojego pokoju.

Stark niósł mnie całą drogę do garażu, nawet na schodach mnie nie puścił. Dopiero moje nogi spotkały się z ziemią, kiedy znaleźliśmy się obok jednego z samochodów. Rzuciłam w jego stronę "nienawidzę cię", na które zaśmiał się odpowiadając "Ja ciebie też kocham". Wsiadłam do auta od razu zapinając pasy, szykując się na szybką jazdę. Tony odpalił pojazd i z piskiem opon wyjechał z garażu. Skierowaliśmy się do jego ulubionej knajpy, w której jest możliwość zamówienia jedzenia przez okienko nie wysiadając z samochodu. W głośnikach rozbrzmiewały rockowe piosenki, w których rytm Stark kiwał głową.

W końcu dotarliśmy do celu. Oczywiście gdy pracownicy knajpy zorientowali się, kto zamawia jedzenie to zebrali się w okienku pytając milionera o możliwość zrobienia zdjęcia. Ja siedziałam za to z boku z kapturem na głowie, aby nie widzieli mojej twarzy i znudzonej miny. Gdy dostaliśmy nasze zamówienie, Tony szybko odjechał pozostawiając w tyle pracowników. Zaparkował samochód w cieniu lamp, po czym podał mi moją porcję. Na jego twarz wpłynął uśmieszek, a oczy rozszerzyły do wielkości monet 50 centowych, w których można było dostrzec tańczące iskierki. W ciszy zjedliśmy nasze dania, napawając się ich smakiem. Mimo braku konwersacji cieszyłam się ową chwilą. Miałam w końcu okazję spędzić trochę czasu ze Starkiem, zapominając o przykrościach.

-A jak było na wyjeździe?-zapytałam, kiedy ruszyliśmy w drogę powrotną do kompleksu. Ulice miasta w przeciągu 20 minut opustoszały co było dziwne jak na godzinę 19. Zwykle o tej porze kręciło się wiele samochodów oraz pieszych, w końcu to piątkowy wieczór.

-Wiesz firmowe, nudne sprawy. Powiesz o co chodzi z Peterem?-zmienił natychmiast temat.

-Okłamał mnie-rzuciłam marszcząc brwi z nagłego zainteresowania mężczyzny tą sprawą.

-Zrobił to, żeby cię chronić. Miał do tego powody-odparł zerkając na mnie przyjaźnie. Spojrzałam na niego zaskoczona, nie rozumiejąc co ma na myśli.

-O czym ty mówisz?

-A ty o czym?

-Że Peter widział się z Emmą i rzekomo uratował ją przed spotkaniem z nawierzchnią chodnika. I ja wiem, że on kłamał. Zresztą w pewien sposób się do tego przyznał.

Don't give up on me | Peter Parker 1&2Where stories live. Discover now