Rozdział 6

508 24 3
                                    

-Śledzimy ich?-zapytała MJ, kiedy Nick i Emma oddalili się od sklepu.

-Może po prostu na siebie wpadli. Nie musi być to od razu coś podejrzanego- zasugerowałam na co dziewczyna spojrzała na mnie ze zmarszczonymi brwiami.

-Sama nie wierzysz w swoje słowa-powiedziała, po czym nie oglądając się za mną opuściła budynek.

-Jak ona mnie dobrze zna-mruknęłam pod nosem i szybko ruszyłam za przyjaciółką.

Zatrzymałyśmy się na rogu ulicy obserwując jak nastolatkowie wchodzą na teren niewielkiego skweru. Bez chwili zastanowienia również się tam udałyśmy, zachowując bezpieczny odstęp. Tylko tego by brakowało, aby nas zauważyli. Emma z zadowoloną miną przysiadła na ławce, tym samym zatrzymując Nicka. Chłopak wciąż niespokojny zdecydował się nie zajmować miejsca obok niej. Wymieniłyśmy z MJ porozumiewawcze spojrzenia i schowałyśmy się za drzewami niedaleko tamtej dwójki. Z tej odległości wyraźniej widziałyśmy zachowanie nastolatków, ale niestety nie słyszałyśmy rozmowy. Emma wydawała się znudzona słowami blondyna, który przybrał poważną postawę. Z jego twarzy zniknął już niepokój, a pojawiła się pewność siebie. Na dziewczynie jednak nie zrobiło to większego wrażenia, ponieważ wstała i z cwanym uśmiechem powiedziała do niego głośno:

-Chyba nie chcesz, żeby wszyscy zobaczyli to zdjęcie, a w szczególności twoi rodzice.

Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na Michelle, która miała podobny wyraz twarzy. O jakie zdjęcie mogło chodzić? I dlaczego Emma wykorzystała je do szantażu? Na chwilę zapominając, że jestem w ukryciu wychyliłam się zza drzewa, aby zapytać o coś przyjaciółkę. Na moje nieszczęście tuż pod moją podeszwą pękła gałąź, której dźwięk był niewiarygodnie głośny. Szybko wróciłam do swojej poprzedniej pozycji, prosząc cicho, aby nastolatkowie mnie nie zauważyli. Bojąc się spojrzeć w ich stronę, zerknęłam na MJ. Dziewczyna kilkoma gestami pokazała mi, że Emma i Nick poszli. Sprawdzając czy tym razem nie ma żadnej gałęzi pod moimi butami, powoli wyszłam z kryjówki.

-Słyszałaś to?-zapytałam od razu Jones, chcąc się upewnić, że się nie przesłyszałam.

-Tak. Może byśmy usłyszały więcej, gdybyś nie postanowiła narobić hałasu-rzuciła złośliwie, na co przewróciłam oczami.

-Jasne moja wina, że pod moim butem pojawiła się gałązka-odparłam sarkastycznie-Co Emma może kombinować?

-Nie mam pojęcia, ale nie może to być nic dobrego.

Wraz z tym zdaniem, zdecydowaliśmy się wrócić do sklepu. Dalsze rozmyślania nad ową podejrzaną sprawą nie miałyby sensu, skoro słyszałyśmy tylko jedno zdanie. Jednak nie oznaczało to, że powinnam o tym zapomnieć. Zakodowałam sobie w głowie, aby przy najbliższej okazji w subtelny sposób ponownie zapytać Nicka o jego relacje z Emmą. Jeśli znowu by stwierdził, że nie ma z nią nic do czynienia to cała sprawa stałaby się jeszcze bardziej podejrzana.

W czasie powrotu do mieszkania otrzymałam wiadomość od Petera czy chcemy wpaść z MJ do Neda pograć na konsoli. Po krótkiej dyskusji stwierdziłyśmy, że i tak nie mamy nic lepszego do roboty. Zostawiłyśmy w domu zakupy i udałyśmy się do mieszkania Neda. Na miejscu byłyśmy po 20 minutach. Drzwi otworzył nam Peter, który powitał nas szczerym uśmiechem. MJ nie przejmując się spoczywającą na jej ramionach kurtką, skierowała się od razu do kuchni. Ja jednak swoje nakrycie wierzchnie powiesiłam na wieszaku, uprzednio obdarzając Parkera buziakiem w policzek. Wraz z brunetem udaliśmy się do pokoju Neda, gdzie mieliśmy spędzić najbliższe parę godzin. Chwilę później dołączyła do nas MJ z kartonem soku w dłoni. Azjata spojrzał na nią z nadzieją, że podzieli się nim z wszystkimi, lecz ta odparła, że zdążyła już się napić z gwinta.

Don't give up on me | Peter Parker 1&2Where stories live. Discover now