-Masz rację, jasne, tak...poradzą sobie te kilka dni beze mnie...
Kobieta pożegnała się i rozłączyła szybko, gdy zauważyła przedzierającą się sylwetkę swojego męża w ich stronę.
Jimin odlepił się od Jooheon i pobiegł do taty.
-Masz cukierki, o których mówiłem!-powiedział z entuzjazmem przytulając teraz czarnowłosego.
-Tak, mam!-powiedział do syna częstując go kilkoma z torebki.
Zajęci sobą nie zauważyli jak rozkojarzona Jooheon wstukuje literki w klawiaturze telefonu lekko się przy tym uśmiechając i poprawiając włosy.
Jimin jak i Minhyuk nie wiedzieli, że właśnie wszystko zaczęło się od tego dnia, zaczął się czas powolnych zmian...🌸
Po przejściu kilku metrów w ciszy spytałem cicho.
-Daleko jeszcze? -zmrużyłem oczy, aby białe płatki nie wleciały mi do oczu.
-Nie, już niedaleko...-odrzekł.
Faktycznie jakiś czas później naszym oczom ukazała się restauracja.
-Jesteśmy na miejscu...-powiedział starszy trącając mnie ramieniem.
Ocknąłem się i rozejrzałem dookoła, wchodziliśmy przez duże, solidne, drewniane drzwi.
Podążyłem za rodzicem, weszliśmy do środka, gdzie panował półmrok.
Zdziwiłem się widząc i czując świeczki zapachowe.
-Woah...ale fajna ta restauracja, już ją lubię-powiedziałem zafascynowany będąc prowadzony przez korytarz, którego ściany były zrobione z ciemnego i szarego kamienia.
Wnętrze zachwyciło mnie jeszcze bardziej...
Przytulnie rozmieszczone stoliki...
Miła obsługa, podobało mi się tutaj...Zamówiłem wołowinę w sosie curry, a starszy wołowinę w sosie szpinakowo serowym, do tego był wypiekany chlebek na spółę.
Jedzenie było świetne, nie czekaliśmy na nie długo ,czas spędzony z tatą zawsze taki był.
Cudowny.
Odkąd pamiętam troszczył się o mnie.-Dziękuję za posiłek-uśmiechnąłem się szeroko.
-Jestem pełny-stęknąłem zadowolony.-Cieszy mnie to, ja również-zaśmiał się tata.
-Może spotkasz się dzisiaj z Taehyungiem?-zapytał nagle, że aż się zdziwiłem.
-On...jest zajęty...-mruknąłem cicho.
-Oh...rozumiem-powiedział smutno starszy.
-Przepraszam, mogę prosić rachunek?-mój rodzic zaczepił przechodzącą obok kelnerkę.
-Oczywiście proszę pana...-ukłoniła się i zniknęła nam z oczu.
-Jesteś pewien, iż Taehyung nie ma czasu?-przygryzł wargę.
-No...tak...
-Mówisz to strasznie niepewnie.
-Bo tak jest, czuję się jakby Taehyung ukrywał coś przede mną...-spuściłem głowę.
-Ukrywał? Przecież to dobry chłopiec...dlaczego miałby to robić?-odebrał papierek od kelnerki z cyframi pieniędzy do zapłaty.
-Nie mam pojęcia tato...-westchnąłem cicho.
Starszy zapłacił dziewczynie i dał jej również napiwek, bo była bardzo miła.
Ukłoniła się, a my wstaliśmy w ciszy i powoli się ubraliśmy.
![](https://img.wattpad.com/cover/195316606-288-k452703.jpg)
YOU ARE READING
𝙫𝙢𝙞𝙣 | 𝘚𝘰𝘶𝘭𝘮𝘢𝘵𝘦𝘴 𝘕𝘦𝘷𝘦𝘳 𝘋𝘪𝘦 |
FanfictionDla dojrzałego dziewiętnastoletniego Jimina liczył się tylko chory ojciec, przyjaciele oraz ich kochana biblioteka, w której jak na razie spędził całe życie. Taehyung, który dawno zakończył rozdział szczęśliwego dzieciństwa, w wieku siedemnastu lat...
🌸Drugi Ojciec
Start from the beginning