13

929 50 7
                                    

Moje usta są przepełnione niesmaczną, gęstą cieczą, którą kilka minut temu połknęłam. Teraz jednak nie zważam na to, ponieważ Locus siedzi odchylony na swoim fotelu. Można by powiedzieć, że wygląda jak król na swoim tronie i zastanawia się nad karą, która może być dla nas śmiertelna i ostateczna. Ma poważną minę i to jedyne, co sobą na razie prezentuje. Przerażający wzrok, wypalający w moim ciele dziurę. Nie odzywa się. Stoimy i czekamy na wyrok. Zaczynam rozumieć, co czuli ci wszyscy biedni ludzie w czasie II wojny światowej. Oczywiście, nie mogę porównywać czasów, ani strachu, jaki teraz przeżywam, ale sytuacja wygląda podobnie. Przynajmniej obrazowo. Kątem oka widzę, że Scott stoi z założonymi rękami na piersi. Postawa zamknięta. Mądre. Ja sobą nie jestem w stanie nic pokazać. Stopy, pomimo tego, że są ustawione twardo na ziemi, to mam wrażenie, że w każdej chwili mogę niechybnie usiąść na podłodze i nawet nad tym nie zapanuję. Pomiędzy naszą trójką panuje cisza. Dzięki temu, mam okazję dokładnego zeskanowania twarzy Locusa. Pojedyncze zmarszczki, zero blizn, które są wręcz oczekiwane, i te małe niebieskie oczy, wwiercające się w moje ciało. Nie jestem pewna, czy patrzy tylko na mnie, ale głupie poczucie winy, że dałam się rozpoznać, nie daje mi spokoju i podsuwa mi wszystkie najgorsze myśli. Czuję się trochę jakbym siedziała na kanapie u kapitana, który znów przekazywał mi folder ze sprawą do rozwiązania. Cholera, brakuje mi tego. Wiedziałam, że to skończy się katastrofą. Po prostu, wiedziałam.

-Sądziliście, że się nigdy nie dowiem? –Kręci głową. –Że jestem taki głupi, że nie wiem? No cóż, może jestem, ale mam dzieci. Mam dwójkę dzieci, które wiem, że mnie kochają i powiedzą mi wszystko, co tylko chcę. –Zaczyna się robić zbyt poważnie. Naprawdę wygląda na to, że on wie. Wie o wszystkim, a my jesteśmy straceni. Uświadamiam sobie, że telefon zostawiłam na stoliku, więc nawet nie mam jak dać znać, że potrzebna jest nam pomoc. Nie czuję się bezpiecznie. –Ruth, Lucas to takie aniołki. Kto by pomyślał, że jesteście z tego samego wieku? –Kontynuuje swój monolog. –Wy wydajecie się tak dziwnie dobrzy, tak skażeni dobrem i miłością do bliźniego. Dziwne, czyż nie? Czy nie powinniście ociekać złem? Krwią, tak jak ja? –Nie odpowiadamy mu. –Teraz jednak, po tym, co mi powiedzieli, widzę was w innym świetle. –Wstaje ze swojego miejsca, okrąża biurko i staje centralnie przed nami. Powinnam zacząć się modlić? –Dlaczego nie mówiliście, że potrzebujecie sprawy? Pieniędzy? –Moje oczy momentalnie się rozszerzają. Próbuję zapanować nad szokiem, ale to kompletnie nie działa, ponieważ jest prawdopodobnie wypisany na mojej twarzy. –Ruth powiedziała mi, że wasza znajoma z przeszłości ma wam coś dać. Dlaczego nie zgłosiliście się po prostu do mnie? To ja jestem waszym szefem. I mam mnóstwo niezakończonych rozrachunków, nad którymi nie chce mi się zwyczajnie rozdrabniać. Tutaj, pożyczone pieniądze, tutaj sprzedaż narkotyków, to, tamto. Same bzdety. Wiecie, jestem stary, ale jary, ale pomimo wszystko okropnie niecierpliwy. Najchętniej zabiłbym ich wszystkich i nie byłoby problemu. No, przynajmniej dla mnie. –Siada z powrotem na obrotowym fotelu, a ja czuję jakby kamień spadł mi z serca. Naprawdę, nie chce mi się wierzyć, że w ten sposób się to rozwiązało. –Poza tym, moja żona, Brie, nie jest największym fanem takich robocizn. Najchętniej, to by pewnie chciała, żebym przeszedł na emeryturę. Nie mogę tego zrobić. Mam jeszcze tylu ludzi do zabicia. –To zdanie brzmi tak jakby masowe morderstwa traktował jak hobby. Przecież, to w większości nikomu winni ludzie. Tego nie można nazywać pracą, a co dopiero zainteresowaniem. –Dlatego myślę, że mogę wam przekazać na początek jeden z takich bzdetów. Wiem, że nie lubicie się i widziałem, jak przed chwilą Bellandi dał ci olej do popicia, ale jako część grupy powinniście ze sobą współpracować. –Wywracam oczami.

-Zobaczymy, co da się zrobić. Dziękujemy za zainteresowanie i proszę dzwonić, gdy tylko zdecyduje się Pan, co nam przekazać. –Mówi Cabrera, na co ja jedynie kiwam głową. Wiem, że gdybym próbowała coś z siebie wydać, kompletnie źle by się to skończyło.

undercoverWhere stories live. Discover now