- Dziękuję, Hobi, że w momencie, kiedy ja zachowałem się tak bardzo egoistycznie, ty zająłeś się poszukiwaniem i głównie tobie zawdzięczamy, że on jest tutaj z nami. Boli mnie to bardzo, bo to ja powinienem być tym Hoseokiem. To ja musiałem, to było w moich obowiązkach, moim priorytetem, aby zachować się jak on. Jestem tchórzem - ułożył drżącą dłoń na jego ciepłym policzku. - Życzę ci szczęścia na nowej, znacznie lepszej drodze życia. Życzę wam szczęścia - uśmiechnął się, po czym chciał odezwać się do przyjaciół, lecz widząc ich miny, zamilkł.

- Mogę jeszcze...z - w - wa --

Jungkook ułożył dłoń na tej jego, rozglądając się wokół. Oczywiście, miał żal do Kima, ale był zdania, że każdy zasługuje na drugą szansę, zwłaszcza, osoba, która zrozumie swój błąd i postara się do szybko naprawić. A on widział w jego oczach, że ten bardzo chciał. Chciał naprawić ich relacje.

- Wsiadajcie do auta - powiedział do reszty, Yoongi, a ci nie chcąc rozmawiać z Kimem, bez wahania to uczynili. Czarnowłosy uśmiechnął się blado. No cóż, tego mogłem się spodziewać - pomyślał.

W jego czarnych oczach zebrały się słone łzy. Mógł pomyśleć wcześniej, zanim poszedł na wojnę z rodziną. Taehyung miał tylko ich, a teraz już wiedział i czuł, że pozostał sam. Ale co się dziwić? Pominąć już nawet sprawę Jungkooka. Kim nie słuchał nikogo, lekceważył innych, olewał, był oschły wobec innych, jeśli tylko jego kochana miała taki kaprys. Ewidentnie zmieniła go na gorsze.

Najmłodszy z grupy z niedowierzaniem i powątpieniem patrzył na resztę. Nawet go nie wysłuchają? Czyli już podjęli decyzję, że to definitywny koniec? Naprawdę tak łatwo im to przychodzi, kiedy on ma ochotę wpaść mu w ramiona? Coś ścisnęło go w sercu, poruszyło go. Nadal coś czuł do niego. Nie było łatwo tak o się tego silnego uczucia wyzbyć. Jego łzy źle na niego działały. Nie wytrzymał. Nie mógł być obojętny na jego smutek, a zwłaszcza jego. Był naiwny, bardzo naiwny. Wtulił się w jego ciało, które spięło się jak na zawołanie przez ten czyn.

Niemożliwe, że on go przytulił. Jego Jungkook, jego nadzieja i najdroższa osoba na świecie, przytuliła go? Czyli...była dla nich jeszcze nadzieja? Jakiś jej mały zalążek?

- Jungkook...- przez jego struny zdołał wydobyć się tylko cichy szept. Był zaskoczony. Znów czuł jego ciepło. Jakie to było wspaniałe uczucie. Obaj tego desperacko potrzebowali...

Owinął dłonie wokół jego pasa, przyciągając jego drobniejsze z budowy ciało do siebie. Przesunął nosem po jego blond kosmykach, zaciągając się jego przyjemnym dla nozdrzy zapachem. Po chwili rozkoszowania się jego ciepłem, pochylił się, ukrywając twarz w zagłębieniu jego szyi, którą moczył mokrymi łzami, tworząc ślady.

Ja ciebie też kocham. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak mocno, jak intensywnie - pomyślał, aczkolwiek chciał mu to wyjawić. Swój długo skrywany sekret, prawdę, która mogła zaważyć na ich dalszym ciągu i stworzyć coś nowego, niekoniecznie smutnego.

- Oni w końcu zrozumieją i wybaczą - wyszeptał mu po chwili do ucha. - Nie będzie to łatwe, jednakże nastąpi któregoś dnia, bo mimo wszystko, my nadal kochamy cię, Tae...- zdał się na odwagę, przekręcając swoje myśli, aby zabrzmiało podobnie, ale miało niestety mniejsze znacznie. Jeszcze nie ta chwila. To było za wcześnie.

Powieki Taehyunga rozwarły się szeroko w niemałym zaskoczeniu.  Powiedział mu to, on mu to powiedział, to było wręcz niesamowite w ich przypadku, ale jednak. Takie kluczowe dwa słowa opuściły jego usta i choć nie były bezpośrednio kierowane, że to o n go kocha, aczkolwiek użył końcówki " my ", co mówiło samo za siebie. Hoseok przyglądał się temu z niezadowoleniem.  Coś nieprzyjemnie zaciskało mu gardło. Czuł się bardzo źle z tym, że między nimi się układa, a może już coś na nowo rodzi? Może ten niepozorny z wyglądu przytulas, będzie w stanie przynieść ze sobą wiele złego i ciemne chmury zaczną zbierać się nad jego głową?

Był po prostu zazdrosny. Wiedział, że nie jest jeszcze kochany przez mniejszego, ale wiedział też, że kochał jego przyjaciela.
Jasne, on też bardzo chciałyby go przytulić.
Był dla niego bardzo bliski, aczkolwiek nie mógł. Nie mógł i wcale nie za sprawą jego ostatnich postępowań, a tego, że obawiał się, iż zostanie odrzucony. Brunet uniósł na niego niepewnie spojrzenie, patrząc mu w oczy. Mocno owinął ręce wokół jego ciała.

Jesteś mój...

Byłeś mój...

I mój zostaniesz.

//

Mogą być błędy, bo pisałam o 24, ale spokojnie. Ja je sobie wyłapie później, a wam daję, bo tak dawno nie było trd.  Mam nadzieję, że się cieszycie, bo pisałam to wymuszenie, bez weny ); dajcie znać, czy nie zepsułam!

Truth or dare 》✦ Taekook Where stories live. Discover now