You can't understand

Beginne am Anfang
                                    

Odprowadziliśmy Ptaha i Thotha do wyjścia z pałacu. Set objął mnie od tyłu rękami i za nic w świecie nie chciał puścić.

- Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy - powiedziałam, starając się zabrać na siebie obowiązek Seta, jakim było pożegnanie gości. Był jednak w takim stanie upojenia alkoholowego, że śmiał się bez przerwy i przytulał się do mnie jak przylep.

- Jesteś pewna, że sobie poradzisz? - spytał Ptah, zerkając nieśmiało na swojego przyjaciela, który obejmował mnie od tyłu.

- Dam radę - wyznałam, wzdychając.

Ptah skinął głową i wyszedł. Thoth jednak stanął przede mną i spojrzał się na mnie przepraszająco. Wiedziałam, że też się napił, ale nie był w tak złym stanie, jak mój chłopak.

- Jeszcze raz bardzo cię przepraszam, Ivy. Wierz, że nie tego chciałem - wyznał, spuszczając wzrok na podłogę.

Jeszcze rano nawrzeszczałabym na niego i zwyzywała od najgorszych, ale teraz nie mogłam tego zrobić. Nie po tym, jak mnie przeprosił. Thoth był jednym z trzech bogów, na których mogłam liczyć. Którzy mnie lubili i znosili. Cieszyłam się, że nie byłam sama z Setem, bo Bóg mi świadkiem, kochałam go, ale potrzebowałam też kogoś innego w otoczeniu, aby nie zwariować.

- Nie ma o czym mówić - powiedziałam, machając ręką.

- Do zobaczenia niedługo, Ivy. Obiecuję, że od teraz będę się zachowywał, jak należy - rzekł, podnosząc do góry dwa złączone ze sobą palce, na znak obietnicy. Uśmiechnęłam się i nakazałam sługom zamknąć za bogami drzwi.

- Rany, Ivy. Jesteś taka pociągająca, wiesz? Mogę się zabrać do łóżka? - spytał Set, owiewając swoim oddechem moją szyję. Był na mnie tak uwieszony, że ledwo mogłam się odwrócić. Napierał na mnie ciężarem całego swojego ciała, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

- Chyba to ja będę musiała zabrać cię do łóżka, Secie - odparłam, patrząc się w jego wygłodniałe oczy. Uśmiechał się do mnie przez cały czas. Kto by pomyślał, że bóg chaosu miał taką słabą głowę?

- Tak cię przepraszam za Thotha, kochanie - wyjęczał chłopak, gdy objęłam go ramieniem i prowadziłam do sypialni. Jeden z sługów zaproponował, żeby mi pomóc, ale odmówiłam. Umiałam poradzić sobie z Setem.

- Nie ma sprawy - odpowiedziałam.

W końcu udało nam się trafić do sypialni. Gdy tylko puściłam chłopaka, ten zatoczył się i wpadł plecami na łóżko. Myślałam, że się rozwaliło pod jego ciężarem, ale na szczęście nic się nie stało. Set zaczął się śmiać, a ja nie mogłam się powstrzymać i też zaczęłam się śmiać.

- Ivy, błagam! Chodź tu do mnie, bo zaraz bez ciebie zwariuję. Było miło z Thothem, ale ty... O matko, jesteś piękna, wiesz? Jesteś przepiękna!

Set próbował się podnieść, ale mu się to nie udawało. Zaśmiałam się na jego nieporadność. Podeszłam do boga i położyłam dłonie na jego ramionach, dociskając go do materaca.

- Bądź grzeczny, to może czeka cię jakaś nagroda - wyznałam, mrugając do niego okiem.

- Och, tak. Błagam, Ivy! - wykrzyczał, nie przestając się śmiać. Boże, gdyby on był w takim stanie codziennie, chyba bym zwariowała. Nie twierdziłam jednak, że to mi się nie podobało. Wręcz przeciwnie! Set w takim wydaniu bardzo dobrze się prezentował!

- Powinniśmy iść spać - stwierdziłam, wzdychając. Patrzyłam się na mojego zwijającego się ze śmiechu męża. Kto by pomyślał, że ten bóg zabił dziesiątki tysięcy ludzi?

Soaking up the air IIWo Geschichten leben. Entdecke jetzt