-Dziękuję -mruknąłem nie podnosząc wyżej wzroku, mój głos był ciężki, jestem chory?
Ktoś się nade mną pochylił i wtedy usłyszałem swoje imię.
-Huh?-spojrzałem w górę.
Moje zmęczone spojrzenie skrzyżowałem ze znajomym blondynem.
-Taehyung? Co ty...pracujesz tu?-byłem zdziwiony ale nie umiałem okazać tego.
-No... Tak jakoś wyszło...-uśmiechnął się lekko.
Wydawało mi się, iż zauważył , że jestem przygnębiony.-Um...co tam?-zapytał.
-Mam ochotę się usunąć z tego świata-mruknąłem ponuro.
Widząc jak wielkie oczy robi dodałem szybko.
-Spokojnie, nie chcę popełnić samobójstwa...chociaż jakbym nie był ciotą to bym to zrobił-wzruszyłem ramionami.
Zerknąłem na ładnie wyglądające jedzenie.
Wziąłem łyk kawy.-Aha... znam to uczucie-przyznał.
Nastała cisza.
-Ta...to może ja już pójdę?Z jakiegoś powodu zrobiło mi się dziwnie smutno.
-Nie...proszę...nie idź...-poprosiłem cicho.
-Chociaż w sumie...jesteś w pracy...-plątał mi się język.
-Dobra nieważne, cześć...-spuściłem wzrok na tosty.
Blondyn uniósł brew patrząc na mnie zdziwiony.
Po chwili powiedział nieco niepewnie.- Nie no...mogę zostać jeśli chcesz.
-Serio?-spojrzałem na niego i dopiero drugi raz w tym dniu się uśmiechnąłem.
-A to...nie będzie wyglądać nieco...dziwnie?-sam nie wiem do końca o co mi chodziło.
-No nie wiem, jesteś w uniformie tej placówki...-dodałem.
-Każdy poza tym wie, iż jesteś kelnerem tak czy siak...
Niespodziewanie blondyn się zaśmiał.
-O Jezu jaki ty strachliwy...-przewrócił do tego oczami.
-Przecież w każdym momencie mogę zrobić o tak!- rozpiął guziki czarnej koszuli, pod którą miał białą koszulkę ,przez to plakietka i małe logo kafejki nie było widoczne.
-Tssk przepraszam książę ale taki już jestem...-mruknąłem gniewnie rumieniąc się z lekka.
-Jesteś naprawdę pomysłowy-dodałem mimowolnie drażniąc się z nim.
Spróbowałem trochę tosta.
-O jacie...ale...dobry...-zdziwony patrzyłem na jedzenie.
-No wiem ,to nie przypadek ,że tak dużo ludzi tu przychodzi -młodszy uśmiechnął się miło.
-Dlatego w sumie zadziwia mnie to, iż jeszcze nigdy wcześniej cię tu nie widziałem-mruknął po chwili namysłu.
Ja za to zajadałem się tostami.
Nie dziwił mi się.-Może to dlatego, iż nie wychodzę za bardzo na miasto, prowadzę trochę aspołeczne życie nie licząc mojej pracy...-wziąłem serwetkę i wytarłem usta zaraz potem maczając je w ciemnej cieczy.
-Ale mam swoje powody i może trochę przesadziłem haha-zaśmiałem się niespodziewanie.
Choroba ojca...to jeden powód...
أنت تقرأ
𝙫𝙢𝙞𝙣 | 𝘚𝘰𝘶𝘭𝘮𝘢𝘵𝘦𝘴 𝘕𝘦𝘷𝘦𝘳 𝘋𝘪𝘦 |
قصص الهواةDla dojrzałego dziewiętnastoletniego Jimina liczył się tylko chory ojciec, przyjaciele oraz ich kochana biblioteka, w której jak na razie spędził całe życie. Taehyung, który dawno zakończył rozdział szczęśliwego dzieciństwa, w wieku siedemnastu lat...
🍒Moo Manao
ابدأ من البداية