Rozdział 1

101K 1.7K 945
                                    

Ważna informacja, zanim zaczniecie czytać. ,,Intryga" to była moja pierwsza książka. Od czasu, kiedy ją pisałam zrobiłam duży progres, a sam mój styl sporo się zmienił. Dlatego przepraszam za wszystkie niedociągnięcia i błędy jakie popełniłam w tej książce. Trzymam ją tutaj bardziej sentymentu.
Miłego czytania!


Plecy i nogi strasznie mnie bolą, chyba będę potrzebowała jakiegoś urlopu. W mojej pacy ciężko o chwilę wytchnienia. Wydawałoby się, że zwykłe sprzątanie czy zajmowanie się domem to żaden wysiłek. Możliwe, że to prawda, ale nie w moim przypadku. Dom , w którym jestem gosposią ma trzy piętra i ponad trzysta osiemdziesiąt metrów kwadratowych. Także jest to co ogarniać. Co prawda do pomocy mam jeszcze cały zespół sprzątaczek, pokojówek i innych pracowników ogromnego budynku.

Cały dom z zewnątrz wygląda jak ładnie odrestaurowany barokowy pałac. Trzypiętrowy budynek zdobią liczne ornamenty, a ich uwieńczeniem są dwa dość dziwne gargulce. Aby dostać się do domu pana Paszczenki muszę przemierzyć całe miasto. Obiekt znajduje się bowiem na południowym krańcu miasta. Niewiele osób wie o istnieniu tego miejsca, bo nikt tak daleko się nie zapuszcza. Cały dom otacza ładny, wysoki czarny płot z wyraźnie zaostrzonymi ku górze prętami. Żeby wejść do domu nie wystarczy jednak tylko przekroczyć ogrodzenia. Jeśli ktoś jest na pieszo - tak jak ja dziś musi przejść przez ogród, który swoją drogą bardziej przypomina dżunglę. Jest bardzo zarośnięty, z każdej strony otaczają go drzewa i różne krzewy w taki sposób, że będąc w ogrodzie nie jestem w stanie jasno określić jaką mamy porę dnia. Sam pałacyk natomiast również jest dość ciemny w środku. Ściany pokrywa ciemna, bordowa farba, a w niektórych miejscach dębowe płytki. Na parkiecie w całym domu porozkładane są różnego rodzaju wykładziny i dywany, a okna zasłaniają popielate zasłony. Na korytarzach oprócz obrazów, głownie martwej natury, jest pusto. Za dwuskrzydłowymi drzwiami kryje się wiele pomieszczeń takich jak sala do bilarda, biblioteka, jadalnia liczne sypialne, część biurowa oraz garderoby.

Moim szefem jest pan Paszczenko. Gdybym miała go opisać w dwóch słowach to wybrałabym - sknera i hazardzista. Tak to zdecydowanie najlepsze określenia. Pomimo całkiem imponującego majątku mojemu szefowi ostatnio coraz gorzej się powodzi. Przegrywa bajońskie sumy w pokera, grając w jednym z kasyn jakiegoś mafiozo. Paszczenko ma dwie, niezbyt urodziwe córki, podobno obie są owocami zdrady, ale nie mnie to oceniać. Obie dziewczyny to wysokie blondynki. Natasza ma zielone oczy i bardzo bladą skórę. Wdała się w ojca i również uwielbia hazard i przeróżne gry karciane. Katia natomiast ma ciemno-niebieskie oczy i raczej opaloną skórę. W jej przypadku - jak jestem w stanie wywnioskować z moich obserwacji - wdała się raczej w matkę. Ciągnie ją do wielkiego miasta, do zakupów i do mężczyzn.

Dziś wyjątkowo nasz szef chodzi bardzo zdenerwowany, na najmniejszy, niechciany bodziec reaguje furią. Z tego, co słyszałam zadłużył się w kasynie, ale nie wiem na ile to jest prawda.

Pogoda dzisiaj nie rozpieszcza - pada deszcz, grzmi, błyska i wieje. Jednym słowem burza. Nie należę do dziewczyn które boją się burzy, wręcz przeciwnie - bardzo ją lubię. Dla mnie to sama przyjemność usiąść przy oknie z kubkiem herbaty lub kawy i obserwować żywioł. Teraz jednak nie mogę sobie na to pozwolić, ponieważ jestem w pracy.

Nagle za oknem coś zwraca moją uwagę. Konwój czarnych aut zaparkował przed domem. Z pojazdów wysiadło kilkunastu mężczyzn w garniturach i słuchawkach w uszach. Ustawili się w dwa rzędy stojąc na przeciwko siebie i wyraźnie na coś czekając. Po krótkim czasie z jednego z aut wysiada posturny mężczyzna - jak nietrudno się domyślić szef pozostałych. Nie wygląda na sympatycznego. Ciemne, brązowe włosy ma zaczesane lekko w bok,a grube ściągnięte brwi skrywają duże ciemne oczy pałające złością. Na smukłej twarzy widać wyraźnie zarysowaną linię żuchwy, którą można podziwiać, gdy tylko spojrzy w bok. Mężczyzna w przeciwieństwie do swoich prawdopodobnie pracowników nie ma na sobie garnituru. Ubrany jest jedynie w czarną koszulę, której kilka pierwszych guzików jest rozpiętych, i która idealnie opina jego mięśnie, spodnie z kantem i eleganckie buty. Ma duże barczyste ramiona, a na dłoniach mnóstwo odznaczających się żył. Przechodzi przez środek korowodu mężczyzn, którzy potulnie pochylają przed nim głowę. Aż dziwne część z nich jest prawie tak umięśniona jak oni może mogli by z nim konkurować. Po chwili jednak rozumiem - jego zimny wzrok omiata przestrzeń wokół zatrzymując i koncentrując się na mnie. Nie boję się groźnego, pewnie tylko z wyglądu, typa, więc utrzymuję z nim kontakt wzrokowy. Jego spojrzenie jest nieustępliwe i intensywne do tego stopnia, że przegrywam tę walkę i odchodzę od okna. Przed tym zerkam ostatni raz na tajemniczą postać, na której twarzy pojawia się jakiś dziwny, nieokreślony cień uśmiechu. Przekracza próg drzwi domu, a ja wracam do swoich codziennych czynności.

- Zrób mi kawę mrożoną. - słyszę skrzekliwy głos Kati.

Wzdycham ciężko i idę wykonać polecenie. Szybko schodzę po drewnianych, krętych schodach i kieruję się do kuchni. Po wykonaniu napoju, odwracam się i cala zawartość kubka ląduje na czyimś garniturze. Ochroniarz gościa szefa. Świetnie.

Kuchnia, do której było mi najbliżej z pokoju Kati jest kuchnią otwartą, więc przechodzi przez to pomieszczenie wiele osób, których ciekawskie spojrzenia nie umykają mojej uwadze. Z tego pomieszczenia mam idealny widok na duży salon, w którego centrum stoją brązowe pikowane fotele i sofa.

- Uważaj jak łazisz baranie! - mruczę pod nosem i wyjmuję nowy kubek, by ponownie zrobić kawę mrożoną.

- Ja? - pyta oburzony.

-Tak ty. A widzisz tu kogoś jeszcze? Wszedłeś mi w drogę. - mówię z sarkastycznym uśmiechem na twarzy. - Łap. - mówię i rzucam mu ścierkę w twarz.

- Ty wiesz kim ja jestem? - pyta wściekły.

- Ochroniarzem? - pytam drwiąco.

Kończę robić kawę i zadziwia mnie cisza jaka nastała po moich słowach. Stoję do niego tyłem, więc nie jestem w stanie określić, co zamknęło mu usta. Dopiero kiedy odwracam się rozumiem dlaczego zamilkł. W pomieszczeniu pojawił się tajemniczy facet, a za nim tabun ochroniarzy stojący za nim w formacji V.

Mężczyzna uważnie mi się przygląda. Ma ściągnięte brwi jakby się nad czymś mocno zastanawiał.

- P-proszę mi wybaczyć. Zwolnię ją. - mówi drżącym głosem mój szef, a ja zerkam na niego zła.

To nie moja wina!

- Oblała mnie specjalnie. - komentuje mój wcześniejszy rozmówca.

- Co? - wybucham, nie lubię kiedy zarzuca mi się coś co nie jest moją winą. - Ty farmazonie! - biorę do ręki szmatkę i biję go gdzie popadnie.

Po chwili jednak czuję gniewny wzrok tajemniczego gościa i czuję, że będą z tego kłopoty...


No i mamy nowy początek! Starałam się jak mogłam, chyba jest lepiej, dokładnej - na to przynajmniej wskazuje ilość słów.

Niebawem postaram się przygotować dla was maraton! 😝Może nawet jeszcze w tym tygodniu!  Jakieś szczegóły dotyczące tego pojawią się na mojej tablicy już niedługo! 🖤. Obiecuję, że będzie !

Co myślicie? Jak wam się podoba wersja dłuższych rozdziałów ?

Pozdrawiam x

Cudowny zwiastun wykonała : sztambuch

Intryga (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now