- Nie musisz mnie przepraszać. Powinnaś przeprosić siebie, Ivy. Co by było, gdybym nie wszedł na czas? - spytał, odsuwając się ode mnie nieznacznie. Odgarnął mi z twarzy włosy i kontynuował. - Wiem, że jesteś w tej chwili zagubiona, ale wszystko się ułoży. Nie mówię tego, żeby tylko to powiedzieć. Naprawdę to wiem, skarbie.

Set uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie delikatnie w usta. Zrobiło mi się cieplej na sercu.

- Dlaczego musimy iść do Ptaha? Kim on w ogóle jest? - spytałam, starając się zapomnieć o tym, że kilka minut temu próbowałam się zabić.

- Przekonasz się, Ivy - powiedział, po czym przytulił mnie mocno. W jednej chwili spowił nas ciemny dym. Wiedziałam, że w jego ramionach byłam bezpieczna, więc się nie bałam. Set, mimo tego, że był najbardziej okrutnym stworzeniem w historii świata, miał w sobie coś, co sprawiało, że czułam się przy nim dobrze.

Kiedy otworzyłam oczy, rozejrzałam się wokół. Znajdowaliśmy się w bogato zdobionej sali tronowej, na której środku siedział nieznany mi bóg. Był na swój sposób przystojny. Miał opaloną skórę i ciemne włosy. Jego oczy świeciły się na złoto.

- Ivy, poznaj Ptaha - powiedział Set.

Ptah zszedł z tronu i zaczął iść w naszą stronę. Nie mogłam oderwać wzroku od jego złocistych oczu. Cofnęłam się lekko w tył, ale musiałam stanąć w miejscu, gdy Set objął mnie ramieniem. W Ptahu było coś, co sprawiało, że się go bałam. Nic dziwnego. Był w końcu kolegą Seta, który nie należał do bogów cieszących się sympatią innych.

Gdy bóg stanął na przeciwko mnie, sięgnął po moją rękę i przybliżył ją do swoich ust. Złożył na niej pocałunek i uśmiechnął się szeroko.

- Dlaczego mnie tutaj przyprowadziłeś? - spytałam, patrząc się na Seta. Nie ukrywałam, że trudno było oderwać spojrzenie od mieniących się złotem oczu Ptaha.

- Nie mogę pozwolić na to, żebyś się skrzywdziła, Ivy - zaczął tajemniczo Set. Ściągnęłam brwi, patrząc się na niego pytająco. - Chciałaś popełnić samobójstwo. Nie zgadzam się z twoim zachowaniem. Ptah uczyni cię nieśmiertelną. Od teraz będziesz mogła żyć już zawsze, a ja będę miał pewność, że nawet jeśli spróbujesz targnąć się na swoje życie, nie wyjdzie ci to.

Patrzyłam się na Seta z niedowierzaniem. Nie chciałam zostać nieśmiertelna. Wiedziałam, że Jonah kiedyś odejdzie. Nie zniosłabym życia w samotności. Nie liczyłam już Seta. W tej chwili przestał mieć dla mnie znaczenie. Chciał na zawsze odseparować mnie od mojego męża.

- Nie - powiedziałam, cofając się tył. Oddalałam się od bogów ze łzami w oczach. Zaczęłam potwornie się bać. Nie mogłam na to pozwolić.

Odwróciłam się w tył i zaczęłam biec przed siebie. Moja podróż nie trwała długo, po już po kilku krokach trafiłam na mosiężne drzwi. Zaczęłam w nie walić pięściami krzyczeć o pomoc.

- Błagam! Pomocy! Proszę, uratujcie mnie!

Byłam uwięziona. Wiedziałam, że nikt mi nie pomoże.

Upadłam na kolana i schowałam twarz w dłoniach. Nie chciałam płakać przy nowo poznanym bogu, ale nie mogłam się opanować. Byłam zrozpaczona.

- Skarbie - powiedział miękkim głosem Set, kucając obok mnie. Objął mnie ramieniem. Chciałam się od niego odsunąć, ale bóg mi na to nie pozwolił.

- Nie rób mi tego - wyszeptałam. Zaczęłam szlochać z przerażenia.

- Muszę, Ivy. Potraktuj to jako karę za niesłuchanie się mnie. Dobrze wiesz, że cię kocham i nigdy bym cię nie skrzywdził. To zapewni ci bezpieczeństwo.

Soaking up the air IIWhere stories live. Discover now