Pani Piwońska właśnie wróciła do domu od fryzjera i podśpiewywała coś pod nosem. Majka zaczęła się niepokoić ostatnim zachowaniem swojej matki. Niby to dobrze, że wreszcie przestała myśleć o chorobie i śmierci ojca. Chociaż na codzień Piwońska była otoczona przez nieuleczalnie chorych ludzi, nie było tygodnia, aby jeden z jej pacjentów nie umarł. W końcu pracowała na oddziale paliatywnym. Może dla tego, tak ciężko przeżyła chorobę męża? Wiedziała, co go czeka...
- Mamo, masz chwilkę? - zagadała dziewczyna, do matki która stała w przedpokoju i poprawiała nową, krótką fryzurę.
- Co tam skarbie?
- Wybierasz się na jakąś imprezę? Zapomniałam o czyjejś rocznicy, czy imieninach? - dziewczyna nie przypominała sobie, żeby w ostatnim czasie rodzina ich zapraszała na jakąś uroczystość.
- A to kobieta nie może sama dla siebie dobrze wyglądać? Zresztą codziennie chodzę do ludzi, to powinnam jakoś wyglądać.
- Tak? A to ciekawe, bo jakiś czas temu twierdziłaś, że widujesz się tylko z osobami, które zaraz kopną w kalendarz.
- Oj tam, oj tam. W piątek idę z Mariolką i Bożenką na babski wieczór, a nóż widelec spotkam jakieś wysokiego szpakowatego faceta...
- Mamo...
- No co? Nie mam jeszcze pięćdziesiątki, nie mogę kogoś poznać i z kimś się umówić? Przede mną jeszcze z dwadzieścia jak nie trzydzieści lat życia. Ty wyjedziesz i mnie zostawisz samą. A tak będę miała chociaż z kimś porozmawiać.
Maja zmrużyła oczy. Dokładnie taksowała wzrokiem matkę.
- Ty już poznałaś jakiegoś szpakowatego faceta, prawda?
Piwońska spojrzała zdziwiona na córkę.
- Inaczej byś powiedziała "a noż widelec spotkam jakiegoś faceta". Imię, nazwisko, miejsce pracy i stan cywilny.
- Kto jest czyją matką? Czy ja ciebie tak przesłuchuję? Pogodziłam się już z twoimi wyścigami i wyjazdami z chłopakami. A właśnie czy dzisiaj nie jedziesz się ścigać? Już jest za kwadrans dwudziesta.
****
- Co to za pilna sprawa, skoro oboje upewnialiście się, czy przyjadę na wyścigi? - Majka przyjrzała się chłopakom.
- Mamy dla ciebie mały prezent - Karol puścił do niej oko.
- Urodziny i imieniny miałam w maju.
- To taki prezent bez okazji, poza tym bardzo przydany.
Przydatny prezent schowany do białej koperty? - pomyślała Piwońska.
Dziewczyna zajrzała do środka. Znajdowała się w niej mapka toru wyścigowego w Toruniu.
- Nie rozumiem - powiedziała.
- Wynajęliśmy tor na cały przyszły weekend.
- Po co? Przecież to kupa pieniędzy!
- Maju, chyba zapomniałaś, że nasz ojciec jest właścicielem baku. Nigdy nie musieliśmy się martwić o pieniądze. Karol miał okazję już kilka razy trenować na torze, więc tobie też przyda się takie szkolenie - do rozmowy włączył się Robert.
- Czyli w przyszły weekend jedziemy potrenować w trójkę do Torunia?
- Nie. Jedziemy w dwójkę. Niestety Karol już zaplanował sobie wtedy wypad z kumplami z klasy do Wrocławia.
Piwońska skrzywiła się na te słowa, po czym sztucznie się uśmiechnęła. Nie cieszyła się z możliwości spędzenia 48h z Robertem.
YOU ARE READING
Królowie Prędkości
ActionMaja Piwońska jest córką byłego kierowcy rajdowego. Można powiedzieć, że pociąg do szybkich samochodów ma we krwi. Oczywiście po tym, jak dziewczyna dowiaduje się, że w jej okolicy odbywają się nielegalne wyścigi, postanawia iść je obejrzeć. Ale ile...