68

243 5 4
                                    

Majka miała ochotę udusić Hankę. Musiała poprosić Roberta, aby odwiózł ją do miasta. Niestety nadal to nie rozwiązywało jej problemu. Nie miała gdzie nocować. Matka chciała spędzić noc z Jackiem sam na sam. Córce kazała wynieść się na noc z domu... Piwońska nie miała innej bliskiej koleżanki u której mogła by nocować...

- Dlaczego tam marszczysz czoło? - zapytał Robert i spojrzał ukradkiem na swoją pasażerkę.

- Skup się na drodze, a nie przyglądasz się mi.

- Mam podzielną uwagę - spojrzał na nią. - Więc co cię tak martwi?

- Jeżeli ci powiem, możesz odpowiadać za współudział.

- Robi się ciekawie - uśmiechnął się. - Mój ojciec załatwi mi najlepszego i najdroższego adwokata w kraju, więc nie martw się o mnie.

- Układam plan morderstwa Hanny N. i myślę, w jaki sposób pozbędę się zwłok. Skoro już wtajemniczyłam cię w mój plan, to będziesz odpowiadał za moje alibi.

Chłopak w odpowiedzi szczerze i głośno się roześmiał.

- Nie dziwię się, dlaczego jesteś na nią wściekła, ale jakoś nie wierzę w twoje plany. No więc? - nie dawał za wgraną.

- Matka sprowadziła sobie na noc  gacha, a mi kazała się ewakuować. Miałam nocować u Hanki. A teraz - rozłożyła bezradnie ręce. - Mam do wyboru szwendanie się po mieście do rana lub wrócić do mieszkania i zostać zwyzywana przez Jacka. A w tym stroju nie mam zamiaru się pojawiać w domu.

- Ten gach zrobił ci coś lub twojej mamie?

- Matce chyba nic. Gdy na chwilę zostaje ze mną sam na sam rzuca do mnie jakieś sprośne żarty, obleśnie się na mnie gapi i kilka razy klepnął mnie w tyłek. Mówiłam o tym matce, ona nie uwierzyła mi. Uważa, że Jacuś-Srasuś jest porządnym i szarmanckim człowiekiem.

Zapadła chwila ciszy. Nawet głupie radio zgubiło zasięg w lesie przez który jechali.

- Możesz przenocować u mnie. Wiem, że to może brzmieć dwuznacznie, tym bardziej, że Karol jest we Wrocławiu - zaśmiał się. - Chyba, że pani Teresa zgodzi się ciebie przenocować, albo przyjść do nas do domu.

Dziewczyna głęboko westchnęła.

- Nie wzdychaj tu tak. Gdzie mam cię zawieść?

***

Robert zaprowadził Majkę do pokoju gościnnego. Wyjął z szafy kołdrę i poduszki. Wyszedł na chwilę z pomieszczenia, aby po chwili wrócić z świeżymi poszewkami złożonymi w kostkę.

- Na wprost jest łazienka. Czyste ręczniki i suszarka są w szafce. Ja skorzystam z tej na dole. Dobranoc - Olszański wyszedł.

Olszański wszedł do swojego pokoju pocierając ręcznikiem mokre włosy. Przy regale stała Majka i przyglądała się jego bibliotece.


- Obok książek ekonomicznych,  Christie, Chmielewska i King? Dziwne połączenie - usłyszała za sobą kroki, ale się nie odwróciła.

- Praca a obok przyjemność - ustał za nią i oparł prawą rękę obok jej główny na regale. - Co tu robisz? - zapytał blisko jej ucha.

- Chciałam sprawdzić czy nie trzymasz w szafie trupa, bo tak łatwo chciałeś pomóc w morderstwie.

- Powinnaś raczej powiedzieć, że po moim zamiłowaniu do kryminałów powinienem umieć dobrze zacierać ślady.

- Czyli zdążyłeś się już pozbyć trupa z szafy? - odwróciła się do niego twarzą.

On tylko uśmiechnął się w odpowiedzi na pytanie.

- Więc po co przyszłaś do jaskimi lwa?

- Liczyłam na to, że ten lew pożyczy mi swoje futro. Jakąś koszulkę i spodenki - dodała po chwili. - Nie sypiam nago - położyła rękę na ramieniu mężczyzny, który miał na sobie tylko klapki i bokserki.

Olszański odsunął się od niej. Otworzył szafę. Zdjął pierwszą koszulkę z brzegu i ją podał. W szufladzie komody grzebał dłużej. W końcu wyciągnął szare bokserki w kratkę. Złapał je, za nie odciętą metkę z ceną.

- Nie używane - rzucił bieliznę w stronę dziewczyny.

Wstał. Podszedł do drzwi. Złapał za klamkę i zrobił gest zapraszający do wyjścia.

- Nie pomyślałabym, że będziesz mnie wypraszać ze swojej sypialni.

- Proszę, Maju.

- No dobrze.

Dziewczyna zbliżyła się do drzwi. Zrobiła krok w stronę Roberta. Cmoknęła go w policzek.

- Dziękuję - szepnęła i cofnęła się.

Wtedy chłopak złapał ją za nadgarstek. Odwróciła się do niego. Spojrzeli na siebie. Puścił jej rękę, aby założyć jej kosmyk włosów za ucho. Ich oczy się spotkały.

Czekał na jakiś gest. Widział jak jej wzrok zatrzymał się na jego ustach. Przygryzła lekko swoją wargę.

Nie wytrzymał. Wpił się w jej usta. Nie protestowała. Położył jej rękę na karku, a ona objęła jego szyję. Wypuściła z rąk wcześniej trzymane ubrania.

Majka cofnęła się o kilka kroków. Uderzyła plecami w ścinę. Syknęła.

Robert przerwał pocałunek.

- Przepraszam - szepnął jej do ucha. 

Pocałował ją pod uchem. Kolejne pocałunki złożył jej na szyi. Ostatni pocałunek złożył w kąciku jej ust.

Cofnął się od niej o krok. Zmierzwił swoje wilgotne włosy i przyglądał się jej.

- To twoja ostatnia szansa na ucieczkę - powiedział lekko zachrypniętym głosem.

- A jeżeli nie chcę uciekać? - podeszła do niego. Zaczęła gładzić go po nagiej klatce piersiowej. Czuła jego przyspieszone bicie serca i nierówny oddech.

- Wydaje mi się, że nie dam rady zatrzymać się tylko na pocałunkach.

- To się nie zatrzymuj - wszeptała mu do ucha.

Królowie PrędkościWhere stories live. Discover now