65

287 6 1
                                    

Robert nie dał się namówić na wyścig. Jednak zgodził się na poćwiczenie z Majką. Dziewczyna przypomniała mu,  że ma problem z wygraniem w "kotku i myszce". A jak najlepiej ćwiczyć ten rodzaj typ wyścigu? Oczywiście, potrzebny jest partner.

Przez pierwsze półgodziny to Olszański był myszką. Jak można było przypuszczać Piwońska przegrała. Chwilę odpoczęli. Dziewczyna wysłuchała uwag Roberta, po czym zamienili się miejscami. Przegrała. Dała się wyprzedzić,  jak amatorka. Chłopak zwiódł ją na jednym z zakrętów i wykorzystał sytuację. Później Robert rozpoczął swoją tyradę. Jak to Majka nie potrafi się uczyć na swoich błędach. Po tej przemowie Piwońska czuła się wymieszana z błotem. Czuła, jak Robert ma żal do niej za zmarnowanie czasu i pieniędzy. Do domu dziewczyna wracała przygnębiona. Jechała po woli, znaczy zgodnie z przepisami za białą Mazdą.

***

- Mamo już jestem! - zawołała dziewczyna, po czym zamknęła za sobą wejściowe drzwi.

- Ach, już jesteś kochanie! - usłyszała głos dochodzący z kuchni.

Dziewczyna zdjęła trampki i podreptała w skarpetach w kierunki matki.

- Co jest do je... - Majka zauważyła, że na taborecie w kuchni siedzi jakiś szpakowaty mężczyzna. - jedzenia - dokończyła zakłopotana.

- Maju poznaj to mój znajomy Jacek. A to moja córka.

Nieznajomi podali sobie ręce. Po czym dziewczyna usiadła po drugiej stronie stołu.

- Zaraz podgrzeję leczo - powiedziała pani Piwońska nie odwracając się nawet do pozostałych.

- Od twojej mamy słyszałem, że wybierasz się na studia do stolicy. Już nie możesz się doczekać, aż uda ci się wydostać z pod opieki mamusi? 

- Tak - przytaknęła dziewczyna.

- Mój syn także wybierał się....

Zadzwoniła komórka Jacka. Mężczyzna spojrzał na wyświetlacz po czym skierował się do łazienki. Majka wytężała słuch, ale nie była wstanie dosłyszeć słów tylko szum wody. Facet ewidentnie musiał odkręcić kran. O czym on rozmawiał? I dlaczego się bał, że ktoś może go podsłuchiwać?

Majka bacznie  przyglądała się swojej matce. Wiedziała, że wkrótce będą musiały poważnie porozmawiać.

Chwilę później Jacek wyszedł z łazienki. Przeprosił i powiedział, że coś ważnego mu wypadło.

- Słucham, kto to był? Mów wszystko, co wiesz na jego temat - oznajmiła Majka, gdy drzwi wejściowe zamknęły się za gościem. - Ja w tym czasie zjem swój obiad.

- Poznaliśmy się jakiś miesiąc temu - Maria usiadła na stołku zajmowanym wcześniej przez mężczyznę. - Kiedy byłam z dziewczynami na mieście. Zagadał do mnie w barze. Dobrze nam się rozmawiało. Wymieniliśmy się numerami i jeszcze kilka razy się widzieliśmy.

- Nazwisko, zawód?

- Nazywa się Jacek Sochocki i jest byłym policjantem. Teraz myśli o otworzeniu własnej agencji detektywistycznej, obecnie załatwia formalności z tym związane. Jakiś miesiąc temu postanowił przeprowadzić się do naszego miasta. Obecnie wynajmuje kawalerkę w starej kamienicy, w centrum. Sama dobrze pamiętam jak to było kiedy się tutaj przeprowadziliśmy, jak wszyscy uważali nas za obcych. Podejrzanie się nam przyglądali...

- Mamo, możesz sobie darować ten moment po przeprowadzce. Jak ktoś zbił szybę w oknie na parterze kamieniem, to od razu byłam ja o to podejrzana... Dlaczego się tu przeprowadził?

- Kilka lat temu rozwiódł się ze swoją żoną, a ostatnio jego syn zginął w wypadku samochodowym. Zderzył się z tirem. Dlatego mam nadzieję, że jak najszybciej skończysz przygodę z wyścigami. Nie wspominaj przy nim o samochodach, a tym bardziej wyścigach. To przez to wydarzenie postanowił się przeprowadzić. Śmiał się, że rozłożył mapę Polski. Zamknął oczy i długopisem zrobił kółko na mapie. Tak padło na nasze miasto.

Królowie PrędkościWhere stories live. Discover now