19

574 10 1
                                    

Majka na okres wakacji dostała pracę w sklepie z odzieżą w jednej z galerii handlowych w mieście. Umówiła się z Karolem na pizzę. Chłopak nie czekał na nią w umówionej knajpce, ale pod jej sklepem. W ręku trzymał różowy kwiatek, jej ulubiony.

– Cześć to dla ciebie – podał jej piwonię. – Kiedy usłyszałem, jak się nazywa, od razu skojarzył mi się z tobą – obdarzył ją szerokim uśmiechem.

W drodze do pizzerii nie rozmawiali. Jednak ta kilkuminutowa cisza nie krępowała ich.

– O czym chciałeś porozmawiać? – zapytała dziewczyna, gdy wreszcie usiedli przy stoliku i czekali już na swoje zamówienie.

– Jestem bardzo ciekaw, jak to się stało, że zaczęłaś się ścigać. Nie kojarzę cię, żebyś wcześniej przychodziła je oglądać. Wiesz mi, mam pamięć do twarzy pięknych kobiet.

– Taa uważaj, bo uwierzę. Pewnie każdej wciskasz podobny tekst – roześmiał się. – Na wyścigach pojawiłam się pierwszy raz w kwietniu.

– Chcesz mi powiedzieć, że w tak krótkim czasie nauczyłaś się tak dobrze jeździć? – przytaknęła. – Jeny, to taka amatorka mnie pokonała, ach... – złapał się teatralnie za głowę. Chciał coś jeszcze dodać, ale przyszedł kelner z ich zamówieniem.

– Dobrze wiem, że dałeś mi fory na początku.

– Dobra, ale na końcu serio nie mogłem cię wyprzedzić. Co za porażka... Powiedz, chociaż, że masz prawko od roku, plisss – złożył ręce w błagalnym geście.

– To może, to przemilczę – roześmiała się.

– A tak serio, od kiedy je masz?

– Od kwietnia.

Chłopak zmrużył oczy i się jej przyglądał.

– Nie kłamiesz? – podniósł jedną brew do góry.

– Przysięgam, że mam prawko od kwietnia, a po raz pierwszy ścigałam się w maju – podniosła jedną dłoń do góry, a drugą położyła na sercu.

Olszański głośno westchnął i zajął się jedzeniem.

– Jednak jak byłam mała, ojciec nauczył mnie jeździć samochodem. Więc to nie tak, że pierwszy raz za kierownicą usiadłam parę miesięcy temu.

– Na jakim aucie cię uczył?

– Na polonezie. Fajnie nim się wchodziła w zakręty bokiem.

Karol zakrztusił się kawałkiem pizzy.

– Popukać? – zaprzeczył gestem i napił się coli.

– Bo... kiem?

– No tak, później przesiedliśmy się do Lancera. To nim najwięcej jeździłam. Kiedy ojciec dowiedział się, że jest chory, sprzedał oba samochody i kupił mamie nową Ibizę. Mama jakoś nigdy nie zwracała uwagi na dane w dowodzie i zawsze myślała, że to dość wolny samochodzik. Zresztą nigdy nie widziałam, żeby jechała więcej niż 80 km/h – roześmieli się. – Nie pozwoliła tacie do niej założyć specjalnej rejestracji. – chłopak podniósł pytająco brwi. – Tata uważał samochody za członków rodziny i nadał im imiona. Pola, Ewa i Iza.

Karol wybuchł niekontrolowanym śmiechem. Po dłuższej chwili powiedział:

– Przepraszam – otarł łzy. – Pola, Ewa i Iza... Miałaś wspaniałego ojca. Jaki inny tata nauczyłby swoją małą księżniczkę driftować? – wzruszyła ramionami. – Nie przejmuj się tymi dwoma ostatnimi porażkami. Naprawdę czekam na dzień, w którym pokonasz mojego brata.

– Nie za bardzo poniosła cię fantazja?

– Ani trochę. Po pierwsze już twój ojciec widział w tobie potencjał, po drugie po pokonaniu mnie masz prawo wyzwać Roberta, a on nie powinien odmówić. Ma taką zasadę, że wyzywa tych, którzy mieli szanse mnie pokonać, a ty zrobiłaś tego dokonałaś. Pewnie jeszcze powinnaś zdobyć parę zwycięstw, ale to już tylko kwestia czasu.

– Nie żartuj sobie, pokonanie ciebie to był czysty przypadek.

– Ja wiem swoje. No dobra – zatarł ręce. – Kończmy to – wskazał na pizzę. Bo wystygnie do końca.

 Bo wystygnie do końca

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Królowie PrędkościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz