Wypadek

455 34 15
                                    

Scorpius założył wszystkie ochraniacze i paskudną kominiarkę na głowę. Niestety pogoda była tragiczna, więc musiał poświęcić wygląd, na rzecz odrobiny ciepełka. Reszta drużyny wyglądała na zdeterminowaną, żeby wygrać ten mecz. Mieli bardzo silną ekipę. Najmłodszy zawodnik miał 13 lat i towarzyszył Gusowi jako Pałkarz. Każdy w Hogwarcie wiedział, że el Classico było najbardziej zaciekłą rozgrywką w szkole. Higgs zażądał od wszystkich pełnego poświęcenia i dwukrotnie ostrzegł Baddocka, żeby ten uważał na to, co robi na boisku. Dostali sygnał i wylecieli razem na stadion. Kibice z pozostałych domów trzymali stronę Gryffindoru. Ślizgoni rozstawili się na boisku. Scorpius dobrze znał swoich przeciwników. McLaggen, Lily Potter i Felix Gabbon, przy obręczach stary dobry Maynard, bliźniaki Weasley z pałkami i James jako Szukający. Malfoy i dwaj pozostali Ścigający Slytherinu wiedzieli, że czeka ich ciężka praca. Mimo, że Aurora sprawdzała się wyśmienicie jako Szukająca, to jednak James Syriusz Potter pozostawał Jamesem Syriuszem Kapitanem Potterem. Trener Hooch zagwizdała i Flint przejął Kafla. Rozegrali we dwóch szybką akcję, która zakończyła się zdobyciem 10 punktów dla Slytherinu. Potem Gryfoni skontrowali, ale Mal obronił i Scorpius wrzucił kolejne punkty. Szło im dobrze, Malfoyowi udało się nawet podbić oko McLaggenowi podczas jednej z kilku walk o Kafel, które ze sobą stoczyli. Scorpius zauważył niestety, że Roxanne skutecznie rozprasza Gusa mrugnięciami albo wysyłanymi w powietrze buziakami. Mal pieklił się przy obręczach, a Buster prawie zarobił Tłuczkiem przez nieuwagę kolegi. Malfoy podleciał do kumpla i grzecznie zwrócił mu uwagę, no, może nie do końca grzecznie, a za ten czas mała Lily wykiwała Higgsa. Baddock kiwnął ze zrozumieniem głową, ale najwyraźniej zignorował słowa Scorpiusa. Slytherin prowadził, Szukający nadal nie widzieli jeszcze Złotego Znicza. Malfoy odebrał Gabbonowi Kafla i pognał w stronę obręczy Gryfonów.

Leciał z dużą prędkością, bo McLaggen siedział mu na ogonie. Usłyszał za sobą wrzask Aurory. Nie zdążył zareagować. Mocne uderzenie i ból. Tyle zapamiętał.

Ocknął się i zobaczył nad sobą pielęgniarkę, Philipa i Margo. Całą uwagę zajmował ból głowy.

-Scorpius?! Nic ci nie jest? – usłyszał czyjeś słowa, ale nie wiedział, kto do niego mówi.

Nie odpowiedział, wychylił się tylko na bok, żeby zwymiotować.

Kiedy znów się przebudził, był w nieznanym sobie miejscu. Poderwał się szybko z łóżka, ale zakręciło mu się w głowie. Podtrzymał go tato. Tato! Jak dobrze go widzieć.

-C-c-co się s-s-stało? – zapytał niewyraźnie, kiedy Draco układał go z powrotem na łóżku.

-Co pamiętasz? – sprawdził ojciec.

-M-mecz Quidditcha i t-t-twarz Philipa. – to niewiele, ale Scorpius nie miał pojęcia co się stało.

-Dostałeś Tłuczkiem w głowę. Miałeś wstrząśnienie mózgu, jesteś w Świętym Mungu na badaniach.

-Okej. – Scorpius wreszcie się uspokoił, a wraz z nim ciśnieniomierz, podłączony do jego ramienia.

-Ślizgoni wygrali dla ciebie ten mecz. – dodał tata, też już spokojniejszy o zdrowie swojego pierworodnego.

-O, bardzo się cieszę. – miło z ich strony.

-Gus strącił Jamesa i podobno grał fenomenalnie. Tyle, że wcześniej cię nie przypilnował. – tato relacjonował dalej. – Wszyscy się o ciebie martwią. Dostałem listy dla ciebie od chłopaków.

-Od kiedy tu jestem? – zapytał zmieszany nadal Score.

-Od wczoraj. Były u ciebie też mama i babcia. – Draco pogłaskał syna po głowie.

Od zera do bohatera | Scorpius MalfoyWhere stories live. Discover now