Pocałunek

608 31 13
                                    

Perfumy Augusta czuć było w całym dormitorium. W takich momentach Scorpius szczerze żałował, że mieszkali w lochach i dysponowali tylko dwoma niewielkimi oknami. Montie zaczął kaszleć i wyklinać zakochanego Baddocka. Philip siedział na swoim łóżku najbliżej okna i podśmiewywał się z całej sytuacji znad swojej książki. Oczy Scorpiusa zaszły łzami, kiedy Gus przeszedł obok niego.

-Jak wyglądam? – Baddock okręcił się przed współlokatorami.

-Przy tym zapachu i tak nikt nie zwróci na to uwagi. – odparł Montie.

-Jest doskonale przyjacielu. – Malfoy siedział na dywanie i głaskał Barneya. Gus ubrał po prostu błękitną koszulę i czarne spodnie, ale wyglądał elegancko.

-Świetnie! – kumpel klasnął w dłonie i podniósł swoje prezenty. – To co, Malfoy? Idziemy?

-Jasne. – Score spojrzał na zegarek i podniósł się z podłogi. Otrzepał spodnie z sierści, założył sweter i był gotowy.

Gruba Dama wpuściła ich do salonu Gryffindoru, po tym jak Gus poprawnie wypowiedział hasło. W środku bawiło się już sporo osób. Baddock wziął wydekoltowaną jak nigdy Roxanne w ramiona i złożył życzenia. Malfoy wręczył Fredowi prezent i poczekał, aż zakochani skończą okazywać sobie czułości. Dał prezent Roxanne i przytulili się mocno. Przywitał się ze wszystkimi obecnymi, nawet z McLaggenem i napił się z solenizantem, Albusem i Jamesem pierwszego shota whisky. Rox i Gus zaczęli tańce przy głośnym techno, które leciało z głośników Hugona. Score rozejrzał się trochę po salonie i wziął sobie kanapeczkę. Podeszła do niego Amelia Firth i również skubnęła małą kanapkę.

-Co u ciebie słychać, Ama?

-Oj, u mnie tragiczna nuda. Nie ma co mówić. – dziewczyna założyła kusą, czarną sukieneczkę. – A u ciebie? Gdzie masz kumpli?

-A u mnie też po staremu. A kumple zostali w lochach, zdaje się, że nie dostali zaproszenia.

-Szkoda. – powiedziała Ama, która zdaje się, znów zaczęła czaić się na Riddle'a. Wieści o rozstaniach szerzą się w Hogwarcie bardzo szybko.

Tanecznym krokiem podeszła do nich Rose i zakręciła Amelią. Zaśmiały się obie i poszły tańczyć. Scorpius postanowił wbić się do nich na trzeciego i przez chwilę obracał obie koleżanki. Zauważył, że ruda skróciła włosy i teraz sięgały trochę dalej niż ramiona. Rose była w szampańskim nastroju, z chęcią się wygłupiała i tańczyła z pasją. Amelia wręcz przeciwnie, przestępowała tylko z nogi na nogę i rozglądała się dookoła, aż wreszcie poszła sobie, wskazując na stolik z jedzeniem. Przeskakali razem do jeszcze kilku utworów.

-Idziemy się napić? – zdyszana szepnęła mu do ucha.

-Pewnie. – udawał, że chuchanie do ucha nie wyzwoliło dreszczy. Przecisnął się między ludźmi jako pierwszy, a dziewczyna przeszła za nim. Chciał jej nalać soku, ale zakazała mu tego i wskazała na butelkę ognistego whisky. – Jesteś pewna? – dopytał na wszelki wypadek. Nigdzie nie widział Jamesa. W końcu polał koleżance ćwierć szklanki i dolał resztę coli.

-Dzięki Malfoy. – wzięła od niego drinka i zaczęła powoli sączyć. Za ten czas zrobił sobie drinka pół na pół.

Wypiła swojego, kiedy on był w połowie i z hukiem odstawiła szklankę na komodę.

-Rose, dokąd się tak spieszysz? – zdziwił się.

-Chętnie jeszcze potańczę. – ogłosiła.

-Jesteś dziś ognista, jak to whisky. – stwierdził.

Zaśmiała się i odgarnęła do tyłu krótkie włosy. Znalazła gdzieś w tłumie gryfonów Hugona i poszła z nim zatańczyć. Scorpius postanowił nie przyspieszać za bardzo tempa picia i zagryzł drinka kolejną kanapeczką. Podszedł do niego Freddie i zrobił sobie drinka.

Od zera do bohatera | Scorpius MalfoyWhere stories live. Discover now