Rozmowa

2.4K 90 40
                                    

To się musiało wreszcie stać, tamtego dnia coś w nim pękło. Po raz kolejny wrobili go w jakąś próbę dewastacji szkoły i po raz kolejny szedł do dyrektor McGonagall, która jak tamci bardzo śmieszni kawalarze, nie darzyła go ogromną sympatią. Tak naprawdę ciężko było w Hogwarcie znaleźć jakąkolwiek osobę spoza grona Ślizgonów, która by go lubiła, lubiła to za mocne słowo, wystarczyłoby mu żeby go tolerowali i pozwolili w spokoju skończyć tę szkołę. Jednak odkąd 11-letni wówczas Scorpius Malfoy pojawił się w szkole magii i czarodziejstwa, nie było dnia, w którym ktoś nie popatrzyłby na niego spode łba, nie wyzwał go od śmierciożerczego bękarta czy czegoś w tym rodzaju i nie było tygodnia, żeby któryś nauczyciel nie odjął Slytherinowi punktów z byle powodu. Trwało to w Hogwarcie chyba od czasów obalenia Voldemorta i słynnych procesów godrykowskich przeciw śmierciożercom. Scorpius nie był głupi, nie był też ślepy, wiedział wszystko co wtedy zaszło. Mama dużo mu opowiadała, oczywiście w tajemnicy przed Draconem, któremu to bardzo zależało by syn żył w magicznej bańce mydlanej i o niczym nie miał zielonego pojęcia. Rozmawiał też z wieloma czarodziejami. Wstydził się tchórzostwa swojego ojca, Dracona, słyszał jakim draniem był dziadek Lucjusz. Nie miał zamiaru podpisywać się pod chorymi ideologiami, które oni popierali kilkadziesiąt lat temu. Jedyne czego chciał wsiadając pierwszy raz do pociągu, to móc w spokoju skończyć szkołę, znaleźć przyjaciół, jakich znajduje się w tamtym miejscu, przyjaciół na całe życie, pograć w quidditcha i zrobić parę innych normalnych rzeczy. W jego środowisku naturalnym, w domu Slytherina, było to oczywiście możliwe. Tam nadal miał jakąś pozycję, zwłaszcza że mimo że dzieje rodziny Malfoyów nie potoczyły się po ich myśli, nadal potrafili oni zadbać o swoje interesy. Tą cechę z pewnością odziedziczył po przodkach. Wśród swoich miał szacunek również dlatego, że był całkiem niezłym Ścigającym (oczywiście Draco zabiegał, by syn został Szukającym, jak kiedyś on sam, ale Scorpius był nieugięty, zawsze robił to, co go interesowało). Nie miał jakiegoś kompleku na punkcie wyglądu, znajomi rodziców od małego powtarzali, że miks Astorii i Dracona nie miał prawa się nie udać. Pod względem charakteru Scorpius również był mieszanką rodziców, mieszanką naprawdę wybuchową. Należał do osób bardzo ambitnych, dlatego Slytherin go wybrał, był cierpliwy i konsekwentny w dążeniu do celów, co czyniło go czasami zbyt upartym. Ciężko przychodziło mu uzewnętrznianie swoich myśli. Po matce odziedziczył zamiłowanie do adrenaliny, natomiast po ojcu spryt. Był inteligentny, ale nie umiał też, przynajmniej do tej pory, zawalczyć o swoje. Wolał usunąć się w cień, przyjąć karę, na którą niczym nie zasłużył, niż zacząć otwartą wojnę ze wszystkimi, którzy niesprawiedliwie go ocenili. Sam nie wiedział czy było to tchórzostwo, czy może wyrzuty sumienia, które odczuwał on sam, w zamian za brak skruchy swoich przodków, ale tego dnia naprawdę coś się w nim zmieniło. Nie zamierzał tego dłużej ciągnąć.

Znajdował się już przy wejściu do gabinetu dyrektorki. Profesor Higgs, jeden z niewielu przychylnych mu nauczycieli, odprowadził go do drzwi i pożegnał. Scorpius wszedł do gabinetu. McGonagall siedziała przy biurku, tam gdzie zawsze, kiedy składał jej wizyty.

-Panie Malfoy? Dlaczego postanowił pan zniszczyć plakat Gryffindoru, nad którym ciężko pracowali pańscy koledzy i koleżanki? – zapytała spokojnie.

-Nie zrobiłem tego. – odpowiedział równie spokojnie.

-Panie Malfoy, ciągle powtarzamy ten sam schemat, takie sytuacje miały już miejsce. I za każdym razem obecni byli świadkowie zdarzenia. – staruszka westchnęła ciężko.

-Czy nie wydaje się pani dyrektor dziwne, że mnie nigdy nie było przy tych zdarzeniach? Dowiaduję się o tym co zrobiłem po fakcie. Na przykład czytając książkę w dormitorium.

-Czy nie wydaje się panu dziwne, że nigdy nie ma pan mocnego alibi?

-Owszem wydaje, widocznie James Potter nie jest takim idiotą, za jakiego go miałem.

Od zera do bohatera | Scorpius MalfoyWhere stories live. Discover now