Ariadna

486 33 8
                                    

Jako pierwszy zwlekł się z łóżka następnego dnia. To był dzień, kiedy zjeżdżali na Święta do domów. Spakował potrzebne rzeczy do niewielkiej torby i poszedł oddać część książek do biblioteki. Wracając natknął się na Brada Bonesa.

-O! Scorpius! Dobrze, że cię złapałem. To twoje zdjęcia. – mały czarodziej wręczył mu kopertę.

-Dziękuję, dołożyłeś też nasze wspólne? – spytał Score wyjmując zdjęcia.

-Nie sądziłem, że chciałbyś też nasze. – Brad roztopił się z dumy, że jego ulubiony zawodnik chciał mieć u siebie wspólne zdjęcie.

-Oczywiście, że chciałem. – zapewnił Malfoy.

Brad przeprosił, że nie pomyślał i wyciągnął swoją kopię zdjęcia.

-Czy mógłbyś mi podpisać?

-Jasne. – Score wziął od chłopaka zdjęcie i napisał na nim: dla Brada Score M.

Chłopaczek podziękował i odbiegł w swoją stronę mówiąc po drodze, że musi jeszcze się spakować. Scorpius przejrzał wspólne zdjęcia z Rose i postanowił dać jej jedno na pamiątkę. Z tyłu napisał:

Dla Pięknej, ale wciąż marchewkowej Rose

S.

Zaniósł drugie zdjęcie do dormitorium i przy okazji miał zamiar zgarnąć Philipa i Gusa. Ale ci spali kamiennym snem. Wrócił do Wielkiej Sali. Wypatrzył rude fale Rose wśród Krukonów. Przysiadł się do ich stolika, wcześniej witając się z Bootem. Przywitał się z Weasley i Amelią.

-Proszę, zrób z tym co uważasz. – powiedział z uśmiechem, wręczając rudej zdjęcie.

Uśmiechnęła się, kiedy zobaczyła jak poważnie patrzą w obiektyw. Przeczytała napis z tyłu.

-Dzięki Malfoy. – powiedziała szczerze.

-Nie ma sprawy, wesołych świąt dziewczyny. – wstał. Odpowiedziały tym samym i zawrócił do stolika Ślizgonów.

Philip i Gus jednak dotarli na obiad. Dyrektor McGonagall jak zwykle przestrzegła przez używaniem czarów przez nieletnich i niebezpieczeństwami czyhającymi na młodych czarodziejów. A na końcu życzyła wszystkim zdrowych świąt.

-Do zobaczenia w Nowym Roku! – powiedziała i rzuciła zaklęcie, które zmieniło kolory świec na świąteczne.

Dokończyli posiłek i wyszli na mróz, żeby dotrzeć na stację. Ekipa ze Slytherinu się rozpadła i wylądował w przedziale bez Philipa, Gusa i Margo, którzy usiedli ze swoimi nowymi parami. Scorpius poczuł się samotny. Niby się cieszył, bo wiadomo, przyjaciele w siódmym niebie, ale poczuł się odrzucony. Do przedziału wpadł Hugo.

-To dla ciebie! Z okazji Świąt. – powiedział dając mu płytę CD.

-Ojej Hugo! B-b-bardzo dziękuję! T-t-tylko, że ja kompletnie nic nie przygotowałem. – Malfoy poczuł się strasznie głupio.

-Daj spokój, wiem, zrobiłem ludziom niespodziankę. – Hugo wyszczerzył zęby w radosnym uśmiechu.

Malfoy wstał i objął kolegę.

-Wesołych Świąt! – powiedzieli sobie jednocześnie. Score obiecał sobie, że nadrobi tą zaległość względem Hugo, który podniósł go na duchu w ten samotny czas. Pod koniec podróży, kiedy już dojeżdżali na King's Cross, do przedziału przyszedł Baddock. Wyglądał na niewyspanego, mimo, że odsypiał do obiadu, ale za to wydawał się lekki, jakby nie dotykał ziemi.

-Stary, co ty tu cywiejesz? Chodź!

Malfoy niechętnie poszedł za nim, chociaż miał żal, że kumpel pomyślał o nim dopiero pod sam koniec jazdy. Baddock zaprowadził go do znajomych Roxanne. Sam usiadł obok Weasley, a Malfoy przycupnął przy Fredzie. Freddie był z natury bardzo bezkonfliktowy, uwielbiał gadżety ze sklepu ojca i chętnie każdego częstował przeróżnymi próbkami. Malfoy już raz padł ofiarą pryszczowej czekoladki, po której wstyd było się gdziekolwiek pokazać, a innym razem podmieniono mu miotłę na model od Weasley'ów, który wypuszczał konfetti i znikał w powietrzu. Przez ten drugi żart Score wylądował w skrzydle szpitalnym na drugim roku nauki, przed meczem z Gryffindorem.

Od zera do bohatera | Scorpius MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz