Azkaban, Oklumencja i Nowy Rok

490 28 20
                                    

Następnego dnia cała rodzina udała się na wycieczkę do Azkabanu. Mieli ze sobą koszyk z różnościami świątecznymi, Scorpius miał ze sobą Kafla, dzięki któremu wygrali mecz przed świętami, a mama niosła na rękach owiniętą ciepłymi kocykami Arię. Przy bramie czekali na nich Harry Potter i Ronald Weasley w mundurach Aurorów.

-Dziękuję za umożliwienie wizyty Harry. – Draco ukłonił się znajomemu.

Harry uśmiechnął się ze zrozumieniem. Ron zajrzał do zawiniątka, żeby upewnić się, że nie ma w nim nic zakazanego. Pan Weasley uśmiechnął się szeroko na widok dziecka.

-Gratulacje! – poklepał Dracona po koleżeńsku po plecach.

-Dziękuję. – odpowiedział tato. Również Potter chętnie pochylił się, żeby zobaczyć małą twarzyczkę. Pokrótce obaj Aurorzy wytłumaczyli rodzinie, jak należy zachowywać się w Azkabanie i zawieźli Malfoyów do miejsca widzeń. Scorpius uznał to miejsce, za najbardziej przygnębiające na całym świecie. Do pokoju wprowadzono Lucjusza. Wyglądał jak cień samego siebie sprzed lat. Miał zapadnięte, puste oczy, poszarzałą, niemal przezroczystą skórę, zaniedbane, wypadające siwe włosy, długą, splątaną brodę w tym samym kolorze i zniszczone ubranie na sobie. Był wychudzony i wydawał się Scorpiusowi martwy w środku.

-Witajcie dzieci. – powitał ich i opadł na krzesło.

-Dzień dobry ojcze. – zaczął Draco – Przynieśliśmy ci koszyk świąteczny. – babcia Narcyza podała dziadkowi pełen różności kosz. – Jedz, nie krępuj się.

Lucjusz pochwycił roladę i zaczął jeść. Scorpiusa zastanowiło, czy dziadek wie, kim są.

-Jak ci nie wstyd Scorpiusie. – powiedział Lucjusz. – Oczywiście, że wiem kim jesteś. – Score'a zatkało. Dziadek znał jego myśli? Jak?

-P-p-przepraszam. – wydukał.

-Chciałbyś może potrzymać Ariadnę? – zapytała Astoria, żeby wybawić syna z opresji.

-Z chęcią. – przyznał starzec i wyciągnął ręce. Astoria ułożyła dziewczynkę wygodnie. Lucjusz przyjrzał się jej z nabożnością. – Cieszę się, że zdążyłem ją poznać.

-Dobrze wyglądasz Lucjuszu. – powiedziała Narcyza.

-Nie obrażaj mnie. – odparł i ukołysał dziecko. – Scorpiusie, jak tam w szkole?

-Bardzo dobrze dziadku. Mam dla ciebie Kafla z ostatniego meczu, gdybyś chciał go zachować. – położył przed dziadkiem przedmiot.

-Dziękuję. A jak twoje oceny?

-Zazwyczaj powyżej oczekiwań. – Scorpius bał się pomyśleć cokolwiek.

-Nieźle. Ale czy to wystarczy, żebyś dostał się na wymarzone przedmioty? – upewniał się Lucjusz, jednocześnie wciąż oglądając wnuczkę.

-Mam nadzieję. – odpowiedział zgodnie z prawdą Score.

-Jak interesy, Draco? – tym razem pytanie skierował do swojego syna.

-Wciąż zwiększamy zyski.

-Cieszę się, że dobrze ci idzie. Naprawdę się do tego nadajesz. – Lucjusz wreszcie podniósł wzrok na Dracona, stojącego na baczność za żoną. Draco utrzymał kontakt wzrokowy, aż Lucjusz przeniósł wzrok na Narcyzę.

-Jestem dumny, że mam taką żonę. – powiedział.

Narcyza skłoniła się nisko. Lucjusz dał znak Astorii, żeby odebrała dziecko i podniósł się ciężko z miejsca. Podszedł do każdego po kolei i objął lekko. Zawiało chłodem, kiedy objął Scorpiusa swoim zmizerniałym ciałem.

Od zera do bohatera | Scorpius MalfoyWhere stories live. Discover now