Rozdział 39. Przygotowania do świąt i przed świąteczna afera.

414 26 4
                                    

- Kochanie za nie cały tydzień święta! - rozradowana krzyczałam na cały dom. - Przyjedzie ciocia i reszta pokręconej rodzinki.

- Pójdziesz dziś ze mną wybrać choinkę? - zapytał.

- Bardzo chętnie!

- To chodź, jedziemy.

- Teraz?

- No tak.

- A szkoła?

- Przecież już jest przerwa świąteczna głuptasię.

- To po kiego groma ja tak wcześnie wstałam?! - rozpaczałam.

- Nie marudź, tylko chodź.

Pojechaliśmy po drzewo. Tylko, że ten pacan, wybrał tak wielkie, że musieli je nam przywieść na przyczepce. No wariat po prostu...
Na obiad udaliśmy się do restauracji. Nie do byle jakiej, ale do włoskiej! Ale sie nażarłam...

- Możemy porozmawiać? - spytał.

- Tak. Czy coś sie stało? - trochę się przeraziłam.

- Chciałem te święta spędzić z tobą i... Czy przyjedziesz do mnie?

- No... Nie mogę. Rodzice by mi tego nie wybaczyli.

- Czy ja sie nie licze? - zapytał ze smutkiem.

- Oczywiście, że sie liczysz kochanie, ale...

- Rozumiem. Tylko chciałem spędzić z tobą święta.

- Czemu taki jesteś?! - wykrzyczałam, nie dostając odpowiedzi, on po prostu wyszedł.

Czemu tak jest? Jak mam to wszystko pogodzić? Jego zachowanie było nie odpowiednie, lecz ja zachowała pewnie też bym tak zareagowała.
Nagle zadzwonił mój telefon.

- Hej Mark, co tam? 

- Cześć Sam. Chciałem was zaprosić na imprezę.

- O, a kiedy? - dopytywałam z ciekawością.

- Dziś wieczorem.

- Wiesz, nas raczej nie będzie, bo pokłóciłam sie z Jude'em.

- To coś poważnego?

- No. Ale dam ci dokładnie znać później.

- Okey, to pa!

- Paa!

Rozłączyłam się. Zamówiłam taxówkę i pojechałam do domu.

- Sam, czy to ty? - zapytała mama, gdy wchodziłam do domu.

- Tak, to ja! Mamo mam pytanie.

- A więc słucham.

Opowiedziałam mamie cała kłótnie, między mną, a Jude'em.

- Dlatego chciałam przyjechać razem z nim.

- Wiesz, nie ma problemu. Dobrze rozumiem, że jest to poważny związek.

- Jak najbardziej.

- To cudownie. A ja mam dla ciebie propozycję.

- Jaką?

- Zamieszkaj z nim. Co jakiś czas będziesz nas odwiedzała. Co ty na to?

- Chcecie się mnie pozbyć, prawda?

- Tak to prawda. Nie będę kłamać.

- Mamo!

Mamuśka odwiozła mnie do willi Jude'a. Tam mnie zostawiła. Chłopak był w domu. Bez wahania do niego poszłam.

- Jude, moja mama chciałaby, żebyś na wigilię przyjechał razem ze mną. Ja też bym chciała.

- No nie wiem czy to dobry pomysł. - mruknął

- Bardzo dobry. - usiadłam mu na kolanach i pocałowałam. - Teraz co o tym myślisz? - spytałam, kiedy się od siebie oderwaliśmy.

- Możemy jechać. I przepraszam za tamto w restauracji.

- Ja też cię przepraszam.

- Chciałbym ci to wynagrodzić... - rzekł, zbliżając się do mnie

- Nie w ten sposób. - odsunęłam się.

- Dobrze. Nie było tematu.

Wieczorem postanowiliśmy się wykąpać, ale ja dla bezpieczeństwa, aby jemu coś nie odpaliło, zrezygnowałam i umyłam sie sama. Nie jestem jeszcze na to gotowa...

Zaraz święta! A jeszcze dwie klasowki! Ale radość (wiecie że kłamie 😉)

Ezjuu 

Ile Trwa Wieczność...? (Inazuma Eleven) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz