Rozdział 22. Finał.

554 26 21
                                    

Na górze macie wygląd Kate.

Dziś finał... Zaczęłam dzień, wracając do wczorajszego. Przeżyłam go w myślach, drugi raz. Nadal czułam pulsujący polik i te wszystkie, straszne słowa. Popełniłam kilka złych czynów, ale nie zasłużyłam na to, żeby zostać uderzona i upokorzona. To wiedziałam na pewno. Rozejrzałam się zaspana po całym pokoju, szukając twarzy Kate, lecz nigdzie jej nie było. Wstałam leniwie z łóżka i powlokłam się do łazienki. Kiedy wyszłam ujrzałam zapełnioną tacę, leżącą na stoliku, który znajdował się przy moim łóżku.

- Księżniczka raczyła wstać? - zapytała Kate, siedząca na swoim łóżku.

- Tak, tak.

- Jak poszła wczorajsza rozmowa? Sorry, że pytam teraz, ale wczoraj szybko usnęłam.

- Sama zobacz. - pokazałam czerwoną część twarzy.

- Co za cham! I dobrze, że z nim zerwałaś.

- Wiem.

- Słuchaj, umówiłam nas do kosmetyczki. Musimy wyglądać bosko. W końcu to nie byle jakie warsztaty. Trzeba pokazać klasę. I przy okazji spróbujemy zatuszować te zaczerwienienie na twej buźce.

- Spoko. Tylko ja będę musiała jeszcze wstąpić do sklepu po jakąś sukienkę.

- Idę z tobą! Też muszę sobie jakąś kupić.

- To świetnie. Sprawimy, że Jude padnie na kolana, jak mnie zobaczy. - zarechotałam jak czarownica.

- Okey... Myślałam, że to ja robię za nienormalną w tej przyjaźni.

- Obie będziemy chore na głowę. Co ty na to?

- Cudnie!

Do czasu obiadu szlifowałam śpiew, a potem poszłyśmy z Kate na miasto.

- Samanta szybciej! Spóźnimy się do kosmetyczki! Ruszaj się ty stara prukfo!

- Przestań wrzeszczeć! Przecież biegnę!

Zdyszane wbiegłyśmy do salonu. Szybko zdjęłam kurtkę i usiadłam przed lustrem, Kate zajęła miejsce obok.

- O, już jesteście? - rzekła pani, wychodząc z toalety.

- Tak i przepraszamy za spóźnienie.

- Nic się nie stało. Zaraz przyjdzie moja asystentka i zajmie się jedną z was. Za którą mam się zabrać?

- Od niej. - wskazała na mnie dziewczyna.

- Na pewno? - upewniała się kosmetyczka.

- Tak. U niej jest więcej roboty, bo przydałoby się zasłonić czymś...ten siniak.

- Kate!

- No dobrze. Zaraz się tym zajmę. A tak w ogóle to na jaką okazję chcecie mam was umalować?

- Mamy występ i...

- Dziś wieczorem?! - krzyknęła ze zdumieniem kobieta.

- Zgadza się. - odpowiedziałam.

- Tak się składa, że mam zaproszenie na wasz występ.

- To cudownie!

Rozmowa ciągnęła się dalej. Opowiedziałyśmy historie, czemu mam zraniony polik. Jakie piosenki będziemy śpiewać i czemu zabujałam się w Jude'dzie. Szczerze to nie miałam pojęcia po co Kate zaczęła ten temat. Gdy mój makijaż był kompletny, czułam na twarzy, mnóstwo tapety.
Kiedy zapłaciłyśmy, udałyśmy się do galerii handlowej, po cudne suknie.
Profesor Lea Smith, dała nam kryteria ubioru. Moim zdaniem przesadziła z surowością oceniania. Obowiązkiem była suknia wieczorowa...

Ile Trwa Wieczność...? (Inazuma Eleven) Where stories live. Discover now