Rozdział 7. Pierwsze Koszmary. Cz. 2

877 36 18
                                    

Hejka, przepraszam za moją długą nieobecność. Teraz nadrobię zaległości. Miłego czytania.

Zadzwonił dzwonek. Pod klasę zaczęli schodzić uczniowie. Po paru minutach przyszedł nauczyciel i wpuścił nas do klasy. Domyśliłam się, że Jude usiądzie z Axel'em, więc pobiegłam zająć miejsce na końcu klasy, przy oknie. Gdy wszyscy zajęli miejsca chemik zaczął Koszmar.

- No dobrze. Chciałbym was poznać. Będę zapraszał każdego po kolei na środek klasy, aby się przedstawił.

Przywoływał według kolejności w dzienniku. Wkrótce doszła moja kolej.

- Samanta Umbridge. - rzekł.

Wstałam z miejsca i podeszłam na środek sali.

- Słucham Samanta. - powiedział nauczyciel.

- Jestem... Samanta Umbridge, mam 16 lat. Lubię... - sparaliżowało mnie.

Wybiegłam zestresowana z klasy. Pobiegłam do szatni i zaczęłam płakać.

- Samanta, co się dzieje?

Ku mojego zdziwieniu to był Jude.

- Nic. Zostaw mnie w spokoju! - krzyknęłam na chłopaka.

- Nie, nie zostawię Cię.

Usiadł obok i mnie przytulił.

- Nie zostawia się przyjaciół.

- Jude, my się znamy od kilku dni, a ty już myślisz, że się przyjaźnimy? To żałosne.

- Samanta, ale jak to? Wiesz co, myślałem, że jesteś inna.

- To źle myślałeś. Tak jak wszyscy.

Gdy to powiedziałam, Jude wyszedł z szatni bez słowa, a ja zostałam sama. Byłam na siebie bardzo zła. Straciłam Jude'a. Zaczyna się od nowa. Zaczynam wszystko tracić. Siedziałam w szatni przez całą godzinę. Gdy zadzwonił dzwonek, do szatni przyszedł nauczyciel.

- Samanta, co masz mi do powiedzenia?

- Niech pan da mi święty spokój. - mruknęłam.

- Słuchaj, chce ci pomóc, ale musisz mi na to pozwolić. Wiem co działo się w twojej starej szkole...

- Słucham?! Skąd pan o tym wie?!

- Twoja wychowawczyni z gimnazjum, skontaktowała się ze mną, żeby o tobie porozmawiać.

- Nic mi nie jest.

- Nieśmiałość to nie choroba. W końcu zniknie.

- Tak się panu tylko wydaje.

- Przyjaźnisz się z Jude'em, prawda?

- Nie, bo właśnie go straciłam.

- Powiedz mu o swoim problemie. Na pewno zrozumie.

- Pewnie nie będzie chciał mnie słuchać​.

- Zawsze warto spróbować. Teraz jedź do domu. Zostajesz zwolniona z dzisiejszych lekcji. - to powiedziawszy chemik wyszedł z szatni i udał się w stronę sekretariatu.

Zmieniłam buty, założyłam kurtkę i wyszłam ze szkoły. Pojechałam do domu.

Przez kolejne dni z nikim nie rozmawiałam. Jude mnie unikał. Rodzice byli w pracy. Czułam się bardzo samotna. Chwilami zastanawiałam się nad sensem mojego życia. Teraz chmury całkowicie zasłoniły światło, które zgasło. Moja odwaga przeszła w otchłań nicości, a wkrótce ja też w niej przepadnę. Nie ma już takiego światła na tym świecie, co mogłoby przebić się przez chmury, których chce się pozbyć.

Minął tydzień. Jude nadal się nie odzywa. Dowiedziałam się, że w naszej klasie jest parę osób z innych drużyn piłkarskich, które grały w Turnieju Strefy Footballu. Idąc korytarzem minęliśmy się Jude'm, on nawet na mnie nie spojrzał, tylko poszedł dalej.

Jest drugi tydzień szkoły. Chłopak, który we mnie wierzył znalazł sobie już nową koleżankę. Wiem, że ma na imię Kate. Jest ładna, ale uważam, że ja jestem ładniejsza. Nie mam mu tego za złe. Dobrze go rozumiem. Dopiero jak go straciłam, zdałam sobie sprawę, że mi na nim zależy. Przy nim się otworzyłam. On we mnie wierzył, a ja go rozczarowałam. Jude Sharp, wielka gwiazda footballu, mógł mieć każdą dziewczynę, a wybrał przyjaźń ze mną. Jest chodzącym po świecie aniołem. Pomocnym, miłym, czułym. Z jakiegoś powodu byłam dla niego ważna, ale to już zapewne koniec. Nie chcę mnie znać. Będę dla niego powietrzem, jak dla wszystkich. Pocieszające dla nich jest to, że kiedyś zniknę i mnie nie będzie. Nie będą musieli się przeze mnie przeciskać, aby dojść do klas. Nie będę zajmowała wieszaka w szatni, nie będę ciężkim i przeszkadzającym powietrzem. Wiele osób powiedziało by, że mam za niskie poczucie własnej wartości, ale to co mówię jest prawdą. Nigdy nie kłamałam, z wyjątkiem mojej ostatniej rozmowy z Jude'm. To nie było żałosne, to było cudowne. Po kilku dniach, widział we mnie przyjaciółkę. A ja w nim ratunek, koło ratunkowe, ostatnie światło nadziei. Wróciłam do domu. Siedziałam w pokoju słuchając "Alan Walker Faded". Byłam bardzo smutna i przybita. Po pewnym czasie znudzona muzyką udałam się do kuchni aby coś zjeść. Zrobiłam tradycyjnie kanapki z serem i ketchupem. Narysowałam smutne buźki, a następnie je zjadłam. Odrobiłam pracę domową. Gdy zbliżała się noc poszłam do łazienki się umyć. Umyłam włosy, całe ciało, a kiedy wyszłam umyłam twarz kosmetykami na różne pierdoły. Ubrana w piżamę udałam się do pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać poezje na laptopie. Po godzinie 22 usunęłam, uciekając w otchłań. Otchłań, w której nie dosięgną mnie dotychczasowe zdarzenia i uczucia.

Ezjuu

Ile Trwa Wieczność...? (Inazuma Eleven) Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt