Rozdział 15. Wyjazd.

519 28 4
                                    

Biegałam jak porażona po całym domu. Jak na razie mam spakowane dwie walizki, do spakowania została jeszcze jedna. Szkoda mi Jude'a, że będzie musiał czekać na mnie aż dwa tygodnie. W sumie to będzie czekał na rozmowę, na którą zbiera się już od dawna. Ooo, starczy. Teraz muszę myśleć o warsztatach, a nie o mojej miłości do Jude'a. Będzie na mnie czekał, jestem pewna.
Wracając do wyjazdu. Będziemy miały prywatny samolot. Bardzo ekscytuje się lotem. Ustaliliśmy z Kate, że ona będzie siedziała od okna, bo jeszcze nigdy nie latała. Mi jest to obojętne, gdyż nie raz latałam z rodzicami na wakacje. Dobra, trzecia walizka spakowana. Za dwie godziny lot. Udałam się do kuchni, spytać mamuśki kiedy będzie obiad, bo za godzinę mamy być na lotnisku.
Po obiedzie poszłam pożegnać się z zabójcą - kwiatkiem.

- Papa, durny kwiatuszku. Wrócę za dwa tygodnie. W tym czasie masz tu stać i nic nie robić. Mam na myśli to, żebyś nie próbował zabić mamy. Zrozumiałeś? Cudownie. - po przeprowadzonej konwersacji z rośliną, poszłam z mamą do samochodu i ruszyliśmy na lotnisko.

Hej Kochani. Jak tam rozpoczęcie roku? U mnie kiepsko, ale książka i tak będzie kontynuowana. Mam nadzieję, że najkrótszy rozdział w moim życiu się wam podoba. Tym czasem żegnajcie.
Do następnego

Ezjuu :)

Ile Trwa Wieczność...? (Inazuma Eleven) Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon