Rozdział 9. "Proszę Zostań".

676 36 4
                                    

Jest czwartek. Obudziłam się dziś nieco wcześniej. Znów czuję ból, po tym co powiedziałam Jude'owi. Wiedziałam, że muszę się zmienić, aby móc z nim normalnie rozmawiać. Jego rana jest jak rana lwa, który chciał zaprzyjaźnić się z owcą. Gdy chciał jej pomóc, ona chcąc, by odszedł, żeby nie oglądał jej w takim stanie, uderzyła go nie chcący w czuły punkt. Chciała by ją zostawił, on nie słuchał. Owca chciała uderzyć w coś innego, lecz jej głupi mózg jej nie pozwolił i przez nią, słowem, uderzyła tak mocno, że po ogromnym, oraz cudownym sercu lwa, została tylko dziura, czarna, wielka, nie przenikniona. Wydaje się, że tylko owca, jako wielki kardiochirurg, może uleczyć serce lwa. Jego ból można porównać do bardzo wielu różnych przypadków, ale ten jest wyjątkowy, bo... jest mój.

Udałam się tradycyjnie do łazienki. Umyłam twarz, uczesałam się, umalowałam się, ubrałam, potem poszłam zrobić smutne śniadanie, spakowałam plecak, pożegnałam mamę, która wychodziła do pracy, a po kilku nastu minutach ja także wyszłam i pojechałam do szkoły. Zaparkowałam auto, następnie poszłam do szatni. Jak na koniec września było już dość zimno. W szatni zastałam tylko Sonię.

- Hej. Jak tam? Uważaj lepiej na siebie. - powiedziała dziewczyna.

- Uważaj, bo się przestrasze.

- Wal się.

- Daruj sobie. - mruknęłam.

Przebrana wyszłam z szatni. Poczułam, że zaczyna mnie boleć głowa. Jeśli to przez tego okropnego kwiatka, to wyrzucę go przez okno do sąsiadów. Jeszcze do tego ta kretynka, Sonia. Jak ona mnie irytuje. Ona jest żałosna. Myśli, że Jude na nią poleci. O nie. Nie dam się prowokować. Jej tylko o to chodzi. Z racji, że było jeszcze 15 minut do rozpoczęcia lekcji, poszłam usiąść na ławkę przy oknie. Lubię obserwować jak ludzie chodzą po korytarzu, szukając sobie miejsca. Pierwszą zauważyłam jędze Sonie, a po niej przyszedł Jude. Patrzył na mnie przez chwilę, potem się zatrzymał, stał parę chwil, ostatecznie ruszył dalej korytarzem. Ja siedziałam tak, aż do dzwonka.

Po lekcjach marzyłam tylko, aby znaleźć się w domu. Ból głowy był nie do zniesienia. Idąc chodnikiem, prowadzącym na parking, zobaczyłam Jude. Na jego widok zatrzymałam się. Znów patrzyliśmy na siebie. W pewnym momencie zakręciło mi się w głowie i zobaczyłam ciemność. 

Jude Sharp

Patrzyłem jak upada. Byłem przerażony. Zaraz pojawiła się dyrektorka, wraz z nauczycielami. Zrobiło się wielkie zamieszanie. Widziałem jak jedzie karetka. Szybko udałem się do samochodu i czekałem aż ambulans wyjedzie z pod szkoły. Gdy wyjechał udałem się za nim. Po 15 minutach dojechałem do szpitala. Widziałem jak przewożą ją na salę segregacji. Wszedłem do szpitala, usiadłem na krześle i czekałem...

Samanta Umbridge

Obudziłam się nie pamiętając co się stało. Byłam podłączona do kroplówki. Rozejrzałam się po sali. Przy moim łóżku siedział... Jude!?

- Hej. Co ty tu robisz? - spytałam.

- Widziałem jak zemdlałaś. Pomyślałem, że pojadę za karetką dowiedzieć się co się stało. - odpowiedział. Widziałam, że czuł się skrępowany.

- To wszystko przez to, że spadłam że schodów.

- Musisz na siebie uważać.

- Nie martw się tak o mnie. - powiedziałam.

- Dlaczego?

- Bo... Nie chcę, żebyś miał przeze mnie kiepski dzień.

- Teraz cię to zainteresowało?

- Słucham?! - spytałam zdenerwowana.

- Czemu cie to teraz interesuje?! Przecież miałaś to gdzieś, jeszcze parę tygodni temu.

- Jude, przepraszam. Ja po prostu...

- Przestań. Złamałaś mi serce. Potraktowałaś mnie jak psa. Teraz się mną interesujesz?

- Jude, daj mi dojść do słowa! Chcę ci to wyjaśnić!

- Ja już nie chce cię słuchać i nie chce się kłócić. Pa. - powiedział po czym wstał i udał się do drzwi.

- To po co przyjechałeś? Chyba nie po to, żeby się kłócić.

- Mówiłem ci dlaczego tu przyjechałem. Jeśli mi nie wierzysz to już twój problem. - wyszedł.

- Proszę zostań... - szepnęłam.

Nie chciał mnie słuchać. To już koniec...

Ile Trwa Wieczność...? (Inazuma Eleven) Where stories live. Discover now