Minął tydzień. Moje relacje z Jude'em o wiele się polepszyły, od ostatniej rozmowy w parku. Dogadujemy się świetnie i czuje, że wreszcie się zaprzyjaźniliśmy. Tylko problem jest w tym, iż Caleb ciągle mnie śledzi. Nic nie mogę powiedzieć Sharp'owi, bo zrobiłby znów awanturę.
Siedziałam w domu, rozkoszyjąc się gorącą czekoladą w sobotni, zimny poranek. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Czym prędzej je otworzyłam.
- Co ty tu zrobisz? - to był Caleb.
- Dziewczyno, jak ty możesz jeszcze z nim rozmawiać?!
- Odczep się ode mnie! Rozumiesz?
- Zasługujesz na kogoś lepszego.
- Może na ciebie? - zapytałam z kpiną.
- Jeszcze mnie za to po pamiętasz...
- Grozisz mi?!
- Nie. Tylko cie ostrzegam. - rzucił, po czym zniknął z przed mojego domu.
Skąd on wiedział gdzie mieszkam? Boję się siedzieć sama w domu. Zadzwonię po Jude'a.
Po kilku minutach, chłopak zjawił się.
- Dziękuje, że tak szybko przyjąłeś. - przytuliłam go.
- Nie ma za co. Zawsze na twe wezwanie. Coś się stało?
- Poprostu, przez tą akcję z Calebem boję się być sama w domu.
- Nie przejmuj się tym. A przy okazji, fajna piżama. - spaliłam buraka, bo zapomniałam się przebrać.
- O matko! Zapomniałam! Jestem jeszcze w piżamie!
- Nie krępuj się. Nikomu nie powiem o twojej uroczej piżamce w rusałki.
- Dzięki, Jude.
- Może porobimy coś ciekawego...? - spytał.
- Mam pomysł! Skoro idziemy razem na bal, musimy się lepiej poznać.
- Super pomysł. To zaczynaj.
- Ej, dlaczego ja?! - oburzyłam się.
- Bo damy mają pierwszeństwo. - uśmiechnął się.
Poszliśmy do salonu, usiedliśmy na sofie i rozpoczęłam swoją charakterystykę.
- Więc tak... Mam tylko jedną babcie. Reszta dziadków nie żyje. Nie mam rodzeństwa, ciotecznego także. Mam ciocie, ale ona nie ma dzieci. Lubię słuchać muzyki, kocham... - ugryzłam się w język, prawie powiedziałam, że go kocham.
- Co takiego kochasz? - uniósł brew.
- Śpiewać! Ostatnią rzecz zawdzięczam tobie...skar... - zaraz się wydam.
- Co?! - zapytał zdziwiony, z nutką nadziei w oczach.
- Skarbnico dobrej głowy! Znaczy dobrej rady!
- Samanta, ty litanie odmawiasz? - zaczął się śmiać.
- No co ty. Poprostu, mówię trochę poetycko.
- Tak mówią księża. - dalej się śmiał.
- Jesteś okropny! - również zaczęłam się śmiać.
W pewnym momencie ze ślizgnęłam się z sofy i upadłam na podłogę. Jude, dosłownie płakał ze śmiechu.
- Jak ty możesz?!
Gdy się ogarneliśmy, chłopak zaczął:
- O mnie wiesz już wszystko.
Dziwnie się poczułam. Myślałam, że ja go nie znam. Okazuje się, iż już wszystko mi o sobie powiedział. Uważałam go za skrytego...
Bardzo Was przepraszam, że długo nie było rozdziału, ale niestety nie mam telefonu. Kolejny rozdział będzie najprawdopodobniej za tydzień. Bardzo Was przepraszam...
Ezjuu :(
YOU ARE READING
Ile Trwa Wieczność...? (Inazuma Eleven)
RomanceSamanta po ukończeniu gimnazjum wybiera się do szkoły średniej. Jej największym wrogiem jest nieśmiałość. Czy zaklimatyzuje się w nowej szkole? Czy pozna pokoś nowego? Największym szokiem dla Samanty są dwaj chłopacy z... GIMNAZJUM RAIMONA!!! Tak to...