- Ja po prostu się o ciebie martwię. Odchodzisz bez znaku gdzieś, będąc pod moją opieką. Przypominam ci, że twoja matka też zaufała mi, ponieważ jesteś najmłodszy w grupie, a ja przyrzekałem, że będę się tobą opiekować, zrozum.

- On nie jest dzieckiem, potrafi zadbać o siebie - wtrącił Jimin, spoglądając na bruneta. - Może nie ma też niewiadomo ile lat, lecz też nie jest gówniarzem, który nie da sobie rady.- dodał po chwili.

- Ale obiecałem sobie, że będę go bronić - wycedził przez zęby, skanując Parka groźnym spojrzeniem. - Poza tym, nie sądzisz, że bezbronny chłopak nie dałbym sobie rady stając czołem z niebezpieczeństwem, które może czyhać? - dopytał, a rysy na twarzy rudego niemal od razu złagodniały. W prawdzie Taehyung miał sporo racji.

- Ale czy to dziwne, że traktuje go jak młodszego brata? Ludzie dajcie spokój, nie widzieliście jak chodził od samego świtu podenerwowany? - skomentował Yoongi, który jako jedyny zbytnio nie zainteresował się napięta sytuacją. Rozumiał Kima i to zbyt dobrze. Bardzo lubił Jimina i sam na miejscu Taehyunga wściekałby się na takie bezmyślne i egoistyczne zachowanie.

Raczej każdy człowiek posiada kogoś takiego, za którego oddałby życie, dbając o jego samopoczucie i bezpieczeństwo. Zwłaszcza, że Jeon był z ich paczki najmłodszy i najbardziej dziecinny. Kiedy oni byli w wieku od dwudziestu do dwudziestu trzech, on miał zaledwie siedemnaście lat. Musiał słuchać się starszych, a zwłaszcza Taehyunga, który był od niego o cztery lata starszy.

I to nie tak, że jako najmłodszy był nielubiany, bo wręcz przeciwnie, gdy dwa lata temu Kim wprowadził do ich ekipy Jungkooka, od razu został zaakceptowany, przez swój cudowny charakter. Został pokochany od samego wejścia do ich grona, co wiązało się z troską o tak kruchego chłopca.

- Dajcie mu spokój - warknął Hoseok, podchodząc z żalem w oczach do chłopca, który nadal miał spuszczoną głowę. - Chodź, Kookie, siadaj i zjedz coś - dodał ze spokojem,  ciągnąc za sobą Jungkooka, który nadal miał opuszczoną głowę, gdyż zrozumiał swój błąd.

I dopiero w momencie, kiedy uniósł twarz dojrzeli na jego twarzy krwawiącą bliznę.

- Mały, co to za blizna? - zapytał Jung, kciukiem ścierając krew, która wypłynęła z jego rany, przyglądając się z zmarszczonymi brwiami brudnemu od krwi opuszkowi. Nie spodobało mu się to. Przez jego głowę przewinęły się czarne scenariusze. Zaczął obawiać się, iż młodszy pod osłoną nocy został skrzywdzony, stąd jego późny powrót.

- Wywróciłem się, ale krew powili zasycha, a mnie już nie boli - odparł, uśmiechając się lekko. Taehyung od razu poderwał się, chcąc podejść do Jungkooka i dowiedzieć się, co z nim i jak się czuję. Był zły na siebie, że nakrzyczał na blondyna, lecz delikatna kobieca dłoń powstrzymała go od tego ruchu.

- Spokojnie, kocie, Hoseok jest przy nim - wyszeptała, składając na policzku bruneta krótki pocałunek. Czarnowłosy dotknął swego policzka, przypominając sobie o sytuacji, kiedy to jego blondynek musnął czule jego polika. Musiał przyznać, że wargi te były o wiele przyjemniejsze niż jego dziewczyny, lecz tego głośno nie przyzna. Złapał w dłonie twarzyczkę blondynki, składając na jej czole całusa, przez co zachichotała.

- Kocham cię, księżniczko - szepnął, obejmując ją władczo w pasie. I nawet nie zauważył, że całej tej romantycznej sytuacji przyglądał się zasmucony Jungkook, pozwalając starszemu na oczyszczanie swojej rany, by przypadkiem nie wdała się tam infekcja. Po skończonej robicie Hoseok zaśmiał się by rozładować napięcie i nieprzyjemną atmosferę, krzycząc " skończone". Młodszy uśmiechnął się wdzięcznie, układając głowę na ramieniu przyjaciela. Tym razem to on nie dostrzegł małego szczegółu, że to właśnie jego obiekt westchnień przygląda się ich dwójce z wyczuwalną zazdrością.

Dlaczego pozwolił Hoseokowi zabrać sobie przyjaciela. Dlaczego czuł coś niezindefikowanego patrząc na Jungkooka tulącego się nie do niego, a szatyna...

Czy to właśnie teraz Taehyung zrozumiał, co traci?

Z zamyśleń wyrwał go dźwięk ulubionej piosenki Yeri. Właśnie wtedy zorientował się, że cały czas wpatrywał się w posture Jeona, odcinając się od otaczającego go świata.

Zdziwił się, że w tej części lasu był zasięg.

- Przepraszam - odparła, odchodząc od grupki przyjaciół. Rozglądnęła się dookoła, czy aby na pewno nikt jej nie podsłuchuje, po czym ruszyła przed siebie, żeby móc na spokojnie porozmawiać o swoich planach.

- Halo, tatusiu? - odparła entuzjastycznie. - Tak, tak tatuśku, wszystko idzie jak po naszej myśli.

//
Jak sądzicie, co knuje Yeri?

Truth or dare 》✦ Taekook Where stories live. Discover now