Rozdział Czterdziesty Pierwszy

1.6K 93 4
                                    

PRZEPRASZAM ZA TEN BEZNADZIEJNY ROZDZIAŁ.

Autorka: ok, wymęczyłam jakoś ten rozdział. serio, wymęczyłam, bo pisałam go tydzień, a wyszło jak zwykle.

Londyn, 2014

Kilka godzin później, Margaret pojechała do szkoły po swoją córkę. Louis chciał jej towarzyszyć, jednak stwierdziła, że lepiej będzie, gdy zostanie w domu, ponieważ ostatnimi czasy, dziennikarze nie dawali odetchnąć ani jej, ani jego trenerowi. 

W drodze do placówki, dziewczyna zastanawiała się, w jaki sposób będzie wyglądało ich dalsze życie. W końcu nie zawsze dzieli się dach z potencjalnym kryminalistą; potencjalnym, gdyż Mer była w stu procentach przekonana, iż jej chłopak jest niewinny, a to, że trafił na dwa i pół tygodnia do aresztu tymczasowego jest sprawką nikogo innego jak Troy'a Bennett'a. Nie odkryła jeszcze, co ten koleś miał do Louisa, ale jeśli kiedykolwiek się dowie, będzie pierwszą osobą, która skopie mu tyłek, tak się śmiała w myślach, bo w rzeczywistości była przekonana, iż Tomlinson nie pozwoli jej nawet na pójście na ewentualną rozprawę przeciwko dilerowi.

Brunetka zaparkowała na szkolnym parkingu i opuściła samochód, otulając się ciaśniej szarym szalikiem, gdyż z nieba zaczął prószyć śnieg. Lekki wiatr rozwiał jej włosy, co tylko wywołało u niej uśmiech. Zdała sobie także sprawę, iż nie doceniała małych rzeczy; pogoda, która ulegała zmianie cały czas, uśmiechu swojej córki, towarzystwa przyjaciół, czy też filiżanki herbaty czekającej na nią zaraz po wejściu do kuchni.

- Mer? - usłyszała znajomy głos, dochodzący zza niej, więc odwróciła się, by ujrzeć przed sobą Danielle we własnej osobie - Boże, kochana, co słychać?

Padolsky odwzajemniła uścisk, jakim obdarowała ją nauczycielka i skinęła z uśmiechem głową, uświadamiając sobie, że ostatnia lekcja się jeszcze nie skończyła.

-  Wszystko dobrze. A ty, jak sobie radzisz z macierzyństwem? Właśnie, co robisz w szkole? - Margaret uniosła jedną brew ku górze, przyglądając się brunetce.

- Wpadłam tylko do sekretariatu po parę dokumentów i przy okazji odwiedziłam dzieciaki. - wzruszyła ramionami - Co u Louisa, jak trzyma się po powrocie?

Recepcjonistka już otwierała usta, by jej odpowiedzieć, kiedy doszło do niej, iż nikt z jej znajomych jeszcze nie wiedział o tym, że Louis wyszedł z więzienia. Wpatrywała się w brązowe oczy swojej koleżanki, mrużąc delikatnie swoje.

- Um, jest okay, tak myślę. - odpowiedziała niepewnie brunetka - Skąd wiedziałaś, co zrobić? - dodała nieco mocniejszym głosem.

- Mam znajomości, Mer. - uśmiechnęła się lekko, a widząc przenikliwe spojrzenie Brytyjki, Peazer wyjaśniła dalej - Mój kuzyn pracuje w prokuraturze. Porozmawiałam z nim i pomógł.

- Nielegalnie? - zainteresowała się Margaret, a myśl o tym, iż ktoś taki kochany jak Danielle mógłby posunąć do łamania przepisów.

- Oczywiście, że nie! - odpowiedziała Dani - Lane, mój kuzyn, powiedział mi, czego szukać, aby zwolnić Louisa z więzienia, a ja powtórzyłam to jego prawnikowi. Z resztą, w kartotekach nie było o nim za wiele. Prawie nic, co oznacza, że masz naprawdę dobry gust, jeśli chodzi o facetów.

Przez chwilę, Padolsky analizowała to, co właśnie usłyszała. Dzięki Danielle, jej chłopak mógł być z nią i to właśnie jej zawdzięczał wolność. Zrobiło się jej tylko odrobinę smutno, z powodu, iż nikt jej nie powiedział o planie, jaki posiadała Peazer.

- Dziękuję - szepnęła Mer, a kąciki jej ust drgnęły ku górze.

- Jesteście mi bliscy, oboje. Nie mogłabym postąpić inaczej. - uśmiechnęła się brunetka. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek. - Lecę, bo muszę jeszcze pojechać po Ivy do rodziców. Do usłyszenia! - Danielle cmoknęła Mer w policzek i odeszła.

Another time, another life // l.t.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz