Rozdział Trzydziesty Szósty

1.3K 93 0
                                    

Londyn, 2014

W chwili, gdy przywieziono Margaret do szpitala, przez próg publicznej placówki przeszła Perrie wraz ze swoim narzeczonym i przerażoną Louise. Zayn przez cały czas próbował dodzwonić się do Louis'a, jednak ten był poza zasięgiem, bądź miał wyłączoną komórkę. Mulat wiedział, iż Tomlinson nie był ojcem Lulu, jednak nie posiadał innej osoby w kontaktach, która mogłaby zająć się dziewczynką. 

Edwards siedziała na krześle, mieszczącym się na korytarzu jednego z londyńskich szpitali, a obok niej miejsce zajęła córeczka Mer; była przestraszona, czego nie potrafiła ukryć, a strach wymalowany w jej oczach potęgował się z minuty na minutę wraz z ilością wylewanych przez nią łez. Perrie próbowała jakoś pocieszyć dziewczynkę, obejmując ją i przytulając do siebie, jednak nie zdziałała tym zbyt wiele, ponieważ sama potwierdzała się w przekonaniu, iż omdlenie wcale nie jest rzeczą naturalną i co najważniejsze - bezpieczną dla zdrowia. Być może przywiezienie siedmiolatki do szpitala nie było odpowiednią decyzją, ale kto w takiej sytuacji  mógłby myśleć racjonalnie?

Przez głowę blondynki przechodziły przeróżne myśli, snując teorie na temat tego, co takiego mogło być powodem osłabienia jej przyjaciółki. Nie potrafiła wyobrazić sobie, w jaki sposób zachowałaby się Louise, gdyby Margaret straciła przytomność, gdy nikogo poza dziewczynką nie byłoby w domu. Zdawała sobie sprawę z tego, iż dziecko byłoby totalnie przestraszone i nie wiedziałaby, co ma robić, dlatego dziękowała w myślach Zayn'owi za to, że zaciągnął ją do Mer. Gdyby nie jej narzeczony, nie pogodziłaby się z nią i nie pomogłaby im.

- Perrie? - zagadnęła Louise, pocierając swoją rączką oko - Co się teraz stanie z mamą?

W tamtym momencie, blondynka westchnęła i uśmiechnęła się blado do dziecka, zastanawiając się nad odpowiedzią. Miała nadzieję, że Zayn uratuje ją jakimś pedagogicznym tekstem, jednak Malik nadal stał przy recepcji i rozmawiał z pielęgniarką, stojącą za ladą, a chwilę później ponownie przyłożył swój telefon do ucha.

- Lekarze ją zbadają i dowiedzą się, dlaczego zemdlała.. - mruknęła Brytyjka, pocierając ramię brunetki.

- Ale nie umrze?

- Absolutnie, Louise, jestem pewna, że nie. - odpowiedziała natychmiast narzeczona Malik'a.

Chwilę później, dołączył do nich Zayn. Zajął miejsce obok Perrie i potarł górną część swojego nosa, zamykając oczy.

- Nadal nie odbiera? - zapytała cicho blondynka.

- Niestety. - westchnął - Nie wiem, po co ludziom komórki skoro nie potrafią z nich korzystać. - stwierdził pod nosem.

- Może mu bateria padła. - zaproponowała Edwards, jednak sama w to nie wierzyła. Ostatnio jej rozmowa z Louis'em nie skończyła się dobrze, ale w tym momencie musiała odłożyć wszystkie swoje wartości, ponieważ za wszelką cenę chciała, żeby chłopak jej przyjaciółki pojawił się w szpitalu. I to nie dlatego, że nie chciała się zająć Louise, po prostu wiedziała, iż tak musi być.

- Mama mówiła, że Louis ma dzisiaj trening. - wtrąciła się Lulu.

Zayn zmarszczył brwi.

- Jesteś tego pewna?

- Raczej tak. - potwierdziła dziewczynka - Może zadzwonicie do wujka Roberta?

Niebieskie tęczówki Pezz spotkały się z piwnymi Zayn'a.

- Masz do niego numer? - zapytała powoli Perrie.

- Nie, ale mama tak. - odpowiedziała Louise, grzebiąc w płaszczu Mer, który zdążyła jeszcze złapać Edwards, wychodząc z domu. - Proszę. - podała komórkę blondynce, a ta natychmiast ją wzięła i zaczęła szukać odpowiedniego kontaktu.

Another time, another life // l.t.Where stories live. Discover now