Rozdział Trzydziesty Trzeci

1.8K 92 0
                                    

Londyn, 2013

Czym jest bezpieczeństwo? Jest jakaś konkretna definicja? Skąd wzięło się to słowo, na czym ono polega? W jaki sposób można znaleźć rozwiązanie tego terminu, przekonać się, że właściwie nic nam nie grozi? Można czuć się w 100% bezpiecznie? Jeśli tak, to kto powoduje, iż właśnie tak jest?

Obecność drugiego człowieka może zmienić niemalże wszystko; dodatkowa szczoteczka do zębów w kubku nad umywalką albo nowa para butów w przedpokoju są w stanie sprawić, że jesteśmy bezpieczne? Przecież to tylko drobne, nic nieznaczące przedmioty; nieżywe, twarde; rzeczy. Ale każda z nich ma właściciela. Człowieka, który możne wnieść do naszego życia bardzo dużo, a my nie jesteśmy w stanie zatrzymać tego, co się dzieje. W końcu uczuć nie można kontrolować; przecież, jak to się mówi, miłości się nie wybiera, serce nie sługa.

Margaret, zakochując się w Louisie nie przypuszczała, że kiedykolwiek ta znajomość przyniesie jej tyle wrażeń. Nie sądziła, iż osoba pokroju szatyna (i nie chodzi o jego pieniądze, a dobre serce i uczciwość) może się wpakować w tak wielkie kłopoty. Zdawała sobie sprawę z tego, że mężczyźni mają tendencję do bójek, jednak... Źle nosiła to, iż jej chłopak został pobity przez kogoś, kto od pewnego czasu wnosił w ich życie samo zło i smutek, już nie wspominając o strachu.

Ale Mer była przekonana, że, mimo tych problemów z kryminalistą, przy boku Tomlinson'a nic jej nie grozi. Nie myślała tak tylko dlatego, że piłkarza było stać na tuzin ochroniarzy, tylko powodem tego było spojrzenie w oczach szatyna. Za każdym razem, gdy spoglądała w jego oczy, nie widziała w nich pogardy, zniechęcenia, czy złości, a czystą miłość. Nikt nigdy nie patrzył na nią w t en sposób, co on; nigdy wcześniej nie doświadczyła naprawdę szczerego uczucia, takiego prawdziwego i wiecznie świecącego. Louis był przykładem osoby, dla której bezpieczeństwo innych było postawione ponad jego własne, o czym mogła już się przekonać brunetka. Intuicja jej podpowiadała, że ten chłopak był dla niej stworzony.

Więc małe rzeczy, typu szczoteczka do zębów, czy też ten płaszcz w przedpokoju albo para butów były bardzo ważne. Gdyby nie one, Mer nie uwierzyłaby w istnienie Louis'a Tomlinson'a... No, może wiedziałaby, iż taka osoba jest, ale nigdy nie uwierzyłaby, że leży w jej łóżku i codziennie rano nuci wesołą melodię, przygotowując jej śniadanie. Wszystko, czego potrzebowała do pełni szczęścia było tak blisko, a tak daleko. W końcu jak długo może trwać wrzucenie kogoś winnego wielu przestępstw do więzienia?

Brat obiecał jej, iż zrobi wszystko, aby Troy Bennett zgnił w pierdlu, co było dla niej równoczesną deklaracją na to, że Robert zrobi wszystko, żeby tak się stało. Nie mogła wierzyć w nic innego, gdy miała dziecko i poturbowanego chłopaka.

Brunetka odkręciła wodę w kranie i nabrała w dłonie chłodnej cieczy, aby potem przemyć nią swoją zmęczoną, poranną twarz. Wszystko byłoby dla niej łatwiejsze, gdyby została w Doncaster i nigdy nie poszła na tę imprezę, gdzie przespała się z Harry'm. Byłaby teraz po studiach, z dobrymi i dopracowanymi planami na przyszłość, bez dziecka i całą tą sprawą z człowiekiem, którego nigdy w życiu na oczy nie widziała.

Jednak, gdyby nie ta nieszczęsna impreza i noc spędzona z Harry'm, na świat nie przyszłaby Louise, bez której nie wyobrażała sobie teraz życia. Fakt, straciła matkę kosztem dziecka, ale sama się nią stała, dzięki czemu zrozumiała jak to jest  być bezgranicznie przez kogoś kochaną. Pamiętała dzień, w którym urodziła się jej córka i kiedy ujrzała jej drobną buźkę, przysięgła sobie, że jeśli, nie daj Boże, kiedykolwiek Louise powtórzy jej błąd z młodości - Mer się jej nie wyrzeknie, tylko wesprze w trudnych chwilach i jej pomoże.

Nie chciała być taka jak Anne Padolsky. Za każdym razem, gdy myślała o swojej rodzicielce, czuła jak w jej serce wbija się ostry nóż, który pojawił się na wspomnienie o reakcji, jaką dostała od kobiety, gdy ta dowiedziała się o ciąży córki. W momencie, kiedy osiem lat później, wróciła do Doncaster i ujrzała w progu drzwi swojego chłopaka Anne, nóż wbity w jej serce przed kilku laty, został machinalnie, kilkukrotnie przekręcony, wywołując w ten sposób potworny ból. Nikomu nie życzyłaby takiego życia, jakie miała; takiej przeszłości. Musiała szybko wydorośleć, usamodzielnić się i ruszyć w świat tylko dlatego, że jej własna matka się jej wyrzekła za coś, co inni odebraliby jako błogosławieństwo.

Another time, another life // l.t.Where stories live. Discover now