Rozdział Trzydziesty Piąty

1.5K 89 0
                                    

Londyn, 2014

- Tak? - Margaret odebrała swoją komórkę, zerkając na prawo, aby upewnić się, iż nie było w pobliżu żadnego gościa hotelu. 

- W końcu. - usłyszała westchnięcie po drugiej stronie i wywróciła oczami na ten dźwięk. - Możesz gadać?

- Wal. - rzuciła, zakładając kosmyk swoich włosów za ucho i przyglądając się jak kilkoro gości skina jej głową, po czym wychodzą z hotelu. - Tylko szybko.

Po drugiej stronie coś zaszeleściło.

- Gemma ma przyjechać dzisiaj do mnie, a ja nie mam jak jej odebrać z przystanku. - wytłumaczył się Harry, pociągając nosem, potwierdzając Mer w przekonaniu, iż wcale nie blefował, kiedy mówił Liamowi, że jest chory, próbując wymusić tym urlop na najbliższe trzy dni. - Mogłabyś wyświadczyć mi tę przysługę?

Padolsky oparła się o ścianę i przymknęła na chwilę oczy, próbując odzyskać ostrość, jaką chwilę temu na kilka sekund straciła. Od rana była tylko na jogurcie i filiżance kawy, które zdążyła sobie zrobić, ponieważ jakimś cudem zaspała do pracy, co równało się z tym, iż Louise spóźniła się do szkoły. Dziwnym cudem udało się jej nie obudzić Louis'a, gdy wybierała się do hotelu. Nie chciała, żeby już któryś raz z rzędu budził się bladym świtem, skoro nie miał ku temu powodów. Napisała mu kartkę i opuściła dom wraz ze swoją córką.

- Gdzie i o której? - zapytała się, otwierając oczy i widząc przed sobą zmartwioną twarz Hannah.

- Prześlę ci wszystko esemesem. Dzięki Mer, jesteś cudowna. - zaraz po tych słowach, Harry kichnął i ponownie pociągnął nosem.

- A ty chory. - mruknęła - Zrób sobie herbaty z syropem malinowym, a później podrzucę ci jakieś lekarstwa, owoce, czy coś.

- Dziękuję.

Kiedy Margaret się rozłączyła i odłożyła swoją komórkę na blat, obok klawiatury komputera, na którym wprowadzała dane gości GPH. Brunetka usiadła na fotelu i podparła swoją głowę o rękę, wzdychając równocześnie, co ponownie spotkało się z dziwnym spojrzeniem Hannah. 

- Wyglądasz jakbyś z trzy dni nie spała. - zauważyła blondynka, przyglądając się swojej koleżance z niepokojem.

- Trafiłaś. - odpowiedziała, co spotkało się z uniesieniem brwi u jej towarzyszki - Ostatnie noce nie były dla zbyt... dobre. Niby byłam zmęczona, jednak nie mogłam zasnąć.

- Może powinnaś skonsultować się z lekarzem? - zaproponowała Walker.

- Hannah, to tylko bezsenność. - stwierdziła Mer - Może od pogody albo coś. - widząc zmartwione i nieustępliwe spojrzenie recepcjonistki, Padolsky dodała - Okay, jeśli to cię zadowoli, to umówię się na wizytę.

- Świetnie. - blondynka posłała jej zarys uśmiechu, po czym zerknęła w stronę drzwi, a wtedy jej uśmiech się powiększył - Chyba masz gościa.

Margaret uniosła głowę ku górze i ujrzała szatyna idącego prosto do niej. Przejechał dłonią po swoich i tak już chaotycznie ułożonych włosach, gdy stanął przy recepcji, a następnie jego usta uformowały się w ciepły uśmiech. Hannah przywitała się z piłkarzem zwykłym "cześć", na które chłopak odpowiedział z równym entuzjazmem, jednak tak szybko jak przeniósł swoje spojrzenie na Walker, tak szybko spuścił go na brunetkę, która bardziej go interesowała; Mer wstała z fotela i wyszła zza biurka do swojego chłopaka. Gdy stanęła na równe nogi, poczuła jak żołądek się jej skręca z powodu braku posiłku, jednak nie mogła zrobić sobie dłuższej przerwy niż pięć minut, a w tym czasie, z pewnością nie zdążyłaby wyjść na jakiś lunch.

Another time, another life // l.t.Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang