Rozdział 31: Mogę ci zaufać?

656 43 2
                                    

- Noah! - Krzyknęłam rozpaczliwie za oddalającym się brunetem. 

Chłopak zatrzymał się na tarasie i wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów. Zapalił jednego z nich, a resztę opakowania rzucił na stoliczek obok ze sporą siłą. Zmrużyłam oczy, jednak nieprzerwanie szłam w jego stronę. Otworzyłam szklane drzwi, przeszłam przez nie i od razu je zamknęłam. Szybko odwróciłam się za siebie, aby zobaczyć, czy Ryder nie kieruje się w naszą stronę, ale wyglądało na to, że po prostu wyszedł. Odetchnęłam z ulgą, gdyż jego obecność tutaj była zbędna, a wręcz szkodliwa. Pewnie spojrzałam przed siebie. Wystarczyło jedno wściekłe spojrzenie Noah, aby cała moja odwaga uleciała. Przełknęłam głośno ślinę i zrobiłam parę kroków wprzód. 

- Długo to ze sobą ciągniecie? - Powiedział, wypuszczając szary dym ze swoich ust. 

- Od stycznia... - Odparłam niepewnie, bawiąc się palcami i spuszczając głowę. Chłopak odwrócił głowę, burcząc coś pod nosem. - Ale to nie tak jak myślisz. 

- Więc jak?! 

Ostatnio mam wrażenie, że każdy na mnie krzyczy. Nie dziwię się. Być może to znak i kara za to jaką dziwką się stałam. Chociaż jeden namiętny pocałunek nie jest najgorszym, co mogłam zrobić Ethanowi. Jeszcze...

- To nie tak, że chcę to robić. Zdaję sobie sprawę z tego jakie świństwa mu robię. Możesz mnie teraz zwyzywać od dziwek i szmat, ale ja naprawdę kocham Ethana! - Wyjaśniłam, czując chwilowy przypływ pewności siebie. Nie chcę zostać źle odebrana. Noah na chwilę złagodził swój wyraz twarzy i odwrócił się do mnie całym ciałem, wykazując chęć wysłuchania mnie. - W sylwestra Ryder przyszedł do mnie. Upiliśmy się. Pocałowaliśmy... Od tamtej pory próbuję zebrać się w sobie i wszystko powiedzieć Ethanowi, ale to nie takie proste. 

- Ulżyło mi. - Wtrącił się. Spojrzałam na niego, nieco zdziwiona jego słowami. - Myślałem, że się ze sobą pieprzyliście. Wtedy mógłbym pójść i cię wydać, ale widzę, że szczerze tego żałujesz. - Powiedział z, o dziwo, czułym wyrazem twarzy. - Ale Sam... - Dodał, zaciskając pięść i marszcząc brwi. - Kawał z niego skurwysyna, skoro od dawna wiedział, że spotykasz się z Ethanem, a on i tak się do ciebie dobiera. 

- Daj mi to załatwić. Sama sobie poradzę. - Uspokoiłam go. Brunet podszedł do mnie i pogłaskał po głowie. Nie spodziewałam się takiej reakcji z jego strony. Gdybym była na jego miejscu, na pewno bym sobie przywaliła. - Mogę ci zaufać? 

- Jasne. - Odparł zmieszany. 

- Podoba mi się, gdy Ryder mnie całuje. 

Noah na chwilę zatrzymał swoje ruchy, jak i oddech. To co przed chwilą usłyszał mogło być dla niego szokujące. Sama nie wierzę, że to przyznałam i to głośno. 

- "Kochając jednocześnie dwie osoby, wybierz tę drugą, bo jeśli naprawdę kochałabyś pierwszą, nie zakochałabyś się w drugiej".  - Odpowiedział, po czym zostawił mnie z tą myślą na tarasie. 

Usiadłam na słomkowym fotelu i oparłam się na nim, głośno wzdychając. Ta rozmowa naprawdę mnie wykończyła. Mam nadzieję, że Noah nie powie o tym Ethanowi i zaczeka aż sama to zrobię. 

Jeśli chodzi o cytat jakim zarzucił brunet - niewiele mi pomógł. Skąd mam wiedzieć, który był pierwszy? Z Samem znamy się od szkoły. Co jeśli zakochałam się w nim dawno, dawno temu, a nie zdawałam sobie z tego sprawy aż do teraz? Ethan pojawił się w moim życiu stosunkowo niedawno, jednak wiem jakim uczuciem go darzę w przeciwieństwie do bruneta. 

- Noah szybko wyszedł. O czym rozmawialiście? 

Poderwałam się z fotela, słysząc głos Sama. Gwałtowne bicie serca szybko się unormowało. 

- O mój Boże... To tylko ty. - Odparłam z ulgą. - Jak sądzisz, o czym mogliśmy rozmawiać? - Dopowiedziałam z przekąsem. 

- W sumie racja. 

Chłopak postawił na stoliku obok mnie dwie szklanki wody. Wzięłam jedną z nich i jednym duszkiem wypiłam całą jej zawartość. Czułam się słaba od nadmiaru wydarzeń, jakie ostatnio miały miejsce w moim życiu. Co jak co, ale nic nigdy się w nim nie działo. Ryder przysiadł naprzeciwko mnie, złączył dłonie i oparł ręce na kolanach. 

- Jak poszła rozmowa? 

- Byłoby lepiej, gdybyś mnie nie pocałował. - Burknęłam, wiercąc się na krześle. - Po jakiego chuja w ogóle tu przychodziłeś? 

- Nie chciałem, żebyś była na mnie zła. - Odpowiedział bardzo ciepłym i spokojnym głosem, zupełnie do niego nie podobnym. - Zdaję sobie sprawę z tego, że ostatnio byłem dla ciebie niemiły, ale to dlatego, że się martwię i jestem niecierpliwy. Chciałbym, abyś...

- Powiem mu po powrocie. 

 - Skąd u ciebie taka nagła zmiana? - Zdziwił się brunet. 

 - Nie za dużo pytań dzisiaj zadajesz? - Mruknęłam, poddenerwowana jego dociekliwością. 

Ryder zaśmiał się i poklepał mnie po głowie, tak jak przed chwilą Noah. Zmrużyłam oczy, a gdy je otworzyłam, brunet już kierował się w stronę salonu. Gdy miał zamykać drzwi, zatrzymał się na chwilę w przejściu i spojrzał na mnie przez ramię. 

- Jutro wyjeżdżamy po południu. Nie spóźnij się. - Dopowiedział prześmiewczo i zamknął za sobą drzwi. 

Wzięłam ze sobą szklanki, które zostawił Sam i włożyłam je do zlewu, gdyż wcale nie miałam ochoty ich myć. Ostatnio cały czas to robiłam, a przecież miałam odpoczywać. Tymczasem jedyne co zrobiłam to wpadnięcie do jeziora i nieudane pływanie kajakiem. Przynajmniej nawdychałam się świeżego powietrza. 

Z tą myślą zdecydowałam pójść pod prysznic. Wzięłam se sobą ubrania i żwawo weszłam do łazienki. Gorąca woda ukoiła moje nadszarpnięte nerwy. Puls stał się wolniejszy, a naczynia krwionośne rozszerzyły się. 

Wzrokiem błądziłam po łazience. W pewnym momencie coś przemknęło mi przed oczami. Zignorowałam to i wróciłam do poprzedniej czynności, jednak po chwili mój wzrok znów coś uchwycił. Wychyliłam się zza drzwiczek kabiny, aby sprawdzić co się dzieje. Pod moimi gołymi stopami przemknęło małe zwierzątko, mysz, bo było za małe na szczura. Wydałam z siebie donośny pisk, zaskoczona jego obecnością. Zaraz po tym jak mój głos rozniósł się po całym domku, drzwi łazienki otworzył się, a w progu stanął przerażony Ryder. 

- Nic ci nie jest? - Spytał troskliwie, na pewno zaskoczony moim krzykiem. 

Pokiwałam głową w stronę biegającego pod moimi stopami gryzonia. Skuliłam się przy ścianie. Sam o mało co wybuchł śmiechem, gdy zobaczył strach w moich oczach na widok tego małego zwierzątka, jednak owo nieźle mnie zaskoczyło swoją obecnością. 

- To tylko mysz. - Zaśmiał się brunet. Wzruszyłam ramionami i zmarszczyłam brwi, ponaglając chłopaka. Wziął ręcznik i pogonił zwierzątko, które w popłochu wybiegło na korytarz. - Niech sobie żyje. - Dodał. 

Ryder znowu spojrzał w moją stronę. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że jestem naga, zakryta jedynie puchatym ręcznikiem, który trzymałam w jednej dłoni, więc niewiele tym robiłam. Sam taksował moje ciało od góry do dołu, rumieniąc się przy tym. Poczułam jak cała moja twarz robi się czerwona, przez przeszywający mnie wzrok bruneta. Gdy zdał sobie sprawę w jakiej sytuacji się znajdujemy, zakrył oczy dłonią i powoli zaczął się cofać na korytarz. 

- Przepraszam. - Rzucił ostatkiem, po czym zamknął drzwi. 

Wzięłam parę głębokich wdechów, których nie brałam nie dlatego, że chciałam być chudsza w oczach Rydera, a dlatego, że byłam przerażona jego obecnością i mną w takim stanie. Prędko wytarłam się ręcznikiem i wysuszyłam włosy, które następnie związałam w koka. 


Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz