Rozdział 23: To był pretekst, aby spędzić z tobą trochę czasu.

728 54 0
                                    

Stanęłam przed drzwiami akademika Ethana, nie będąc pewna, co tam zastanę. Zapukałam nieśmiało w drzwi, jednak długo nie doczekałam się odpowiedzi. Zapewne wchodzi tu każdy, kto chce, nawet bez pytania, a część mieszkańców o tym nie wie. Ostrożnie otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się zaskakujący widok. Jak na w pełni męski akademik, gdyż tak był podzielony, było tu naprawdę czysto. Zaraz na wejściu powitał mnie Noah, który w dłoni trzymał piwo. Jest dopiero dziewiętnasta, a ci już piją. Przywitałam się z chłopakiem i spytałam o pokój Ethana. Bez problemów wskazał mi odpowiednie pomieszczenie. Podziękowałam mu i ruszyłam we wskazane mi miejsce. Zapukałam w drzwi. Po chwili w progu pojawił się rozweselony blondyn. Posłałam mu ciepły uśmiech. Chłopak zaprosił mnie do pokoju, w którym, o dziwo, nikt nie siedział. Przystanęłam zaraz przy ścianie obok drzwi. 

- Trochę głupio mi to mówić od razu na wstępie, ale mam do ciebie prośbę. - Zaczął i przeczesał włosy dłonią. Mój wzrok uważnie śledził każdy jego ruch. - Mam pewien problem i skoro studiujesz urbanistykę, myślę, że znasz się na tym lepiej ode mnie. 

- Nie musisz mi się tłumaczyć. - Przerwałam mu. - Po prostu mi powiedz. Nie mam nic przeciwko. 

Nie czekając na jego odpowiedź, usiadłam na fotelu przy biurku i obróciłam się w kierunku Ethana. Ponagliłam go ruchem ręką. Chłopak uśmiechnął się szczerze i podszedł w moją stronę. Podniósł mnie za pachy, cholera wie skąd ma tyle siły, i sam usiadł na moim miejscu, po chwili kładąc mnie na swoich skrzyżowanych nogach. Moje ciało zesztywniało, jednak po chwili przyzwyczaiło się i poczuło się swobodnie. Rozluźniłam spięte mięśnie i pozwoliłam blondynowi mówić. Wyciągnął duży skrawek papieru spod biurka, na którym nieudolnie były nakreślone jakieś kreski. 

- Mogłabyś mi to rozplanować. Mój ojciec ma firmę budowlaną u nas w Glasgow i nie mogą sobie poradzić. Pomyślałem, że skoro trochę się na tym znasz będziesz w stanie im pomóc. - Wyjaśnił, na co na mojej twarzy pojawił się mimowolny uśmiech. 

 - Nie wiedziałam, że masz rodzinę w Wielkiej Brytanii. - Przechyliłam delikatnie głowę, aby na niego spojrzeć. 

- Właściwie to przyjechałem tu na studia właśnie stamtąd. Ojciec musi nieźle harować, aby opłacić mój pobyt tutaj. 

Mruknęłam coś pod nosem. Naprawdę nie miałam pojęcia. Jeśli teraz by się zastanowić to w głosie ma słyszalny, wyparty, brytyjski akcent. Swoją drogą jest naprawdę uroczy. 

Bezzwłocznie przystąpiłam do pracy, jednak czułam się nieco niezręcznie, gdy moje ręce były non stop obserwowane przez Ethana. Mimo to próbowałam skupić się na powierzonym mi zadaniu. Pierwszy raz robiłam taką pracę, ale bałam się do tego przyznać przed chłopakiem. Modliłam się w duchu, że nic nie zepsuję, jak to mam w zwyczaju. Szczerze: nigdy nie spodziewałam się, że wiedza ze studiów przyda mi się tak wcześnie. 

Przez cały czas Ethan trzymał swoją głowę na moim ramieniu, czym częściowo ograniczał moje ruchy, jednak byłam po prostu szczęśliwa z jego bliskości i nie myślałam o tym. Jego każdy wydech łaskotał skórę na mojej szyi, powodując ciarki. 

Po niecałej godzinie pracy odłożyłam ołówek i przyjrzałam się temu, co do tej pory zrobiłam. Uważam, że całkiem nieźle mi wyszło jak na pierwszy raz. Podniosłam kartkę do góry i szturchnęłam głowę blondyna ramieniem, gdyż częściowo już na nim usypiał. Zaśmiałam się pod nosem z jego zaspanego wyrazu twarzy. 

- Skończyłaś? - Spytał, przyglądając się papierowi. 

- Jeszcze nie. Wymaga paru poprawek, ale zaufaj mi, że twój tata będzie wniebowzięty. - Uśmiechnęłam się. 

Ethan pocałował mnie w policzek, wywołując rumieńce na całej jego powierzchni. Podniósł mnie do góry jak wcześniej i wstał z fotela. Skrzywił się i skulił, gdy tylko stanął na nogi.

- Trochę się zasiedziałem. - Zaśmiał się. - To dlatego, że jesteś taka ciężka. Nie powinnaś tyle jeść na tym weselu. - Pstryknął mnie w czoło, jak to Ryder ma w zwyczaju. Zmarszczyłam czoło, patrząc na niego spod łba. Moja złość nigdy na niego nie działa. - Tylko żartuję. 

Delikatnie uderzyłam go w tors. Usiadłam na łóżku i skrzyżowałam nogi. Oparłam ręce do tyłu. Blondyn po chwili przysiadł się do mnie. Podał mi butelkę wody, która stała na etażerce obok łóżka. Z chęcią ją przyjęłam, gdyż godzina machania ręką, wydusiła ze mnie wszelkie siły. 

- Właściwie to dlaczego poprosiłeś mnie o pomoc. Mai studiuje to samo co ja i wydaje się bardziej ogarnięta. 

- To był pretekst, aby spędzić z tobą trochę czasu. - Blondyn puścił mi oczko. - Moi rodzice w pełni opłacają moje studia i akademik. Co miesiąc przelewają mi pieniądze na życie. Chciałem im się trochę odwdzięczyć, a skoro mój ojciec potrzebował pomocy, pomyślałem, że skoro znasz się na tym lepiej ode mnie, to mi pomożesz. Nie czuj się wykorzystana...

- Nie czuję się. - Przerwałam mu. - Cieszę się, że mogłam pomóc. Poza tym też lubię twoje towarzystwo. Byłoby niezręcznie, gdybym nie lubiła. W końcu jesteśmy parą. - Te słowa z trudem przeszły przez moje gardło. Już od dawna nie wypowiadałam słowa "para" tak poważnie. 

Ethan zbliżył się do mnie, po czym złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Butelka z wodą, którą trzymałam w ręce, przechyliła się, a część jej zawartości wylądowała na pościeli. Odsunęłam się kawałek od chłopaka, próbując wypowiedzieć jakiekolwiek słowo. 

- Woda. - Mruknęłam w jego usta. 

Machnął ręką niechlujnie. 

- Zaraz wyschnie. - Odparł, nie przerywając swoich pocałunków.

Z trudem odłożyłam butelkę na stoliczek obok. Ciało blondyna powoli przyciskało mnie do łóżka. Po chwili całkowicie leżałam na jego powierzchni. Ręce trzymałam przy głowie. Chłopak wplótł swoje palce w moje, łącząc nasze dłonie. Powoli schodził pocałunkami na moją szyję, powodując moje ciche westchnięcie. Zassał skórę na moim obojczyki, zostawiając na nim delikatnie fioletowy ślad. Swoje ręce przeniósł na mój brzuch, ostrożnie przesuwając je po nim. Moje ciało drżało pod każdym jego dotykiem. Nie mogłam powstrzymać się, aby delikatnie go nie unieść. Sprawa skomplikowała się, gdy Ethan swoje dłonie zaczął kierować pod moją bluzkę. Położyłam dłonie na jego wysportowanym torsie, delikatnie go odpychając, jednak nie byłam w stanie. Jego pocałunku stały się coraz głębsze i schodził coraz niżej w stronę mojego dekoltu. Spięłam się w sobie, mając świadomość, co może się stać, jeśli nie zareaguję. Mocno odepchnęłam chłopaka od siebie. Spojrzał na mnie z widocznym zdziwieniem na twarzy. Odwróciłam wzrok i przygryzłam wargę. 

- Przepraszam, nie jestem jeszcze gotowa na taki krok. - Mruknęłam cicho. 

Ethan zabrał swoją dłoń z mojego brzucha. Odsunął się ode mnie na znaczną odległość, wyczuwając, że czuję się zagrożona. W rzeczywistości wiem, że nie skrzywdziłby mnie i nie zrobiłby nic bez mojej zgody, ale nie potrafię póki co pójść z nim do łóżka. Po prostu potrzebuję czasu, aby przyzwyczaić się do nowej sytuacji, jaka pojawiła się w moim życiu. Taki czuły chłopak jak Ethan nie zdarza się często, mam tego świadomość, jednak chodzi tu głównie o moją psychikę. To bardzo skomplikowane, jak skraje emocje pojawiają się w pobliżu blondyna. 

Podniosłam się do pozycji siedzącej i skuliłam się. Wygięłam swój kręgosłup delikatnie do przodu i podparłam brodę na kolanie. Ethan wpatrywał się we mnie. Czułam nieprzyjemny dreszcz, gdy taksował mnie wzorkiem. Wzięłam parę wdechów, aby doprowadzić się do ładu.

- Przepraszam, nie chciałem, żebyś poczuła się osaczona. Być może nieco się pośpieszyłem. - Odparł troskliwie. Nieśmiało machnęłam głową, potwierdzając to, co powiedział.

- M-może spotkajmy się u mnie na kolacji. W następy weekend mam wolne mieszkanie i moglibyśmy spróbować... W przyjemniejszej atmosferze, gdy będę przygotowana. 

- Jasne. Nie śpiesz się. - Wtrącił. Poczułam ulgę, słysząc te słowa. 

Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? [Zakończone]Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα