Rozdział 44

1.3K 73 0
                                    

James Arthur – Impossible

Weszliśmy do jednej z kawiarni w centrum. Harry zamówił coś do picia i jedzenia, a ja zajęłam stolik.

-Nie przejmuj się tym tak – chwycił moją dłoń – martwię się o ciebie.

-Ja nie umiem się nie przejmować Harry. To tak jakbyś stracił... nie wiem. On był dla mnie ważny. Wszyscy jesteście dla mnie ważni i strata któregoś z was przyprawia mnie o ból serca.

-Domyślam się. Naprawdę nie wiem co na to poradzić. Nie zmuszę go żeby się z tobą zobaczył. On musi to przemyśleć.

-No dobrze. Dam mu czas. – kelnerka podeszła z zamówieniem.

-Dziękuje – odparłam. Kelnerka uśmiechnęła się w moją stronę potem zawiesiła wzrok na Harry'm. Oblizała powoli usta i przygryzła wargę.

-W czymś mogę pomóc? – spytał już lekko podenerwowany Harry.

-Nie pamiętasz mnie. Hm?

-A mam cię pamiętać? – poniósł lewą brew, a ja włożyłam do ust kawałek ciasta.

-No wiesz ja pamiętam z kim się pieprzę – odparła i odeszła dumna z tego co zrobiła. Z szoku wyplułam pacek z powrotem na talerz. Otworzyłam szeroko oczy i popatrzyłam gniewnie na Harry'ego.

-Rue nawet jeśli to przed tobą. – uspokoiłam się, ale tylko trochę. Boże, jaka z niej bezwstydnica. Żeby tak przy ludziach?!

-Spokojnie, przecież nic nie zrobiłem.

-Nie interesowało mnie twoje życie seksualne przede mną. Nie miałam zamiaru się o to wypytywać i wolałabym abyś nie poruszał tego tematu przy mnie.

-Ale to ona...

-Daj spokój. Zapomnijmy – a przynajmniej ty, bo teraz ta dziwka będzie siedzieć mi w głowie i szeptać o tobie, jak to było jej z tobą dobrze. Potrząsnęłam głową żeby nie nękała mnie już.

-Rue nie myśl o niej.

-To nie jest proste. Ty przestałeś myśleć o Sebastianie, kiedy ci o nim powiedziałam?

-Nie, bo on cię zranił.

-A ona uprawiała z tobą dziki seks kiedy ty nawet jeszcze ze mną nie spałeś.

-Nie chce cię popędzać Ruby.

-A ja nie chce żebyś był niewyżyty.

-Nie myśl o tym mała. Daje sobie z tym radę. Nie martw się – uśmiechnął się pokrzepiająco i pogładził kciukiem po moim policzku.

-Eh..

-Za dużo wszystko analizujesz. Odpręż się. – całuje mnie w czoło.

-Może i masz rację, ale ja inaczej nie umiem.

-Postaraj się.

-Postaram – uśmiechnęłam się słabo.

-Zabiorę cię do zoo. Co ty na to? – ujmuje moją dłoń.

-Dobrze. Jeśli to mi jakoś pomoże.

-Pewnie, że pomoże! – mówi entuzjastycznie.

-Dojedź  i wypij kawę i możemy iść.

-Okej. – zabrałam się za ciasto.

-Potrzebujesz odpoczynku od tego wszystkiego. Wyjedź po Beatdown'ie na jakieś wakacje.

-Przypominam ci, że ja mam jeszcze szkołę, która kończy się dopiero za 5 miesięcy.

-Jakbyś nie mogła sobie od tak wyjechać.

-Harry, muszę poprawić oceny i ją skończyć. Muszę chodzić do szkoły, bo inaczej nie zdam.

-Przesadzasz.

-Zrobiłam sobie sporo wolnego przez ten rok szkolny.  Charlie mnie zabije jak się o tym dowie.

-No dobrze, ja tylko proponuję.

Kiedy zjadłam swoją porcję wyszliśmy z kawiarenki i wsiedliśmy do samochodu Harry'ego. Podróż nie trwała długo. Kiedy dojechaliśmy wyszłam z samochodu i przetarłam oczy. Ostatni raz w zoo byłam 5 lat temu z Charlie'm i mamą. Pojedyncza łezka wydostała się z mojego oka. Wytarłam ją szybko żeby Harry jej nie zobaczył.

-To idziemy – odparł wesoło.

Invincible || h.s [1/3] ✔Where stories live. Discover now