Rozdział 20

2.5K 112 6
                                    

-Harry? – odparłam zdziwiona – co ty tu robisz?

-Właściwie to ja powinienem spytać co ty tu robisz, a na dodatek z nim.

-Przyszłam z Radlynn i Alice, a Trevor po prostu się do mnie przyłączył.

-Wpierdalaj – odrzekł ostrym tonem.

-Niby czemu? – droczył się z nim co nie wróżyło najlepiej.

-Won, albo oklepie ci maskę. – wysyczał przez zęby.

-Okej, okej.. – Trevor uniósł ręce w geście obronnym, ale na jego twarzy można było zauważyć rozbawienie.

Harry usiadł koło mnie na kanapie splatając swoje palce. Otarł kolanem o moją nogę, na co lekko się odsunęłam, a na jego twarzy pojawił się grymas.

-Co jest? – zapytał zdziwiony.

-Kiedy chciałeś mi o tym powiedzieć?

-O czym?

-Że bierzesz udział w nielegalnych walkach. – zobaczyłam przebłysk zdezorientowania w jego oczach.

-Um.. ja... - mówił zakłopotany.

-Albo o tym, że twoją poprzednią dziewczynę, pobili tak, że przez miesiąc leżała w szpitalu?! – podniosłam głos, na co lekko się speszył.

Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę wyjścia. Dalszą drogę uniemożliwiła mi ręka Harry'ego, którą oplótł mój nadgarstek.

-Rue czekaj. – powiedział kiedy zaczęłam się wyrywać.

-Na co? Aż mnie pobiją?!

-Daj mi wyjaśnić..

-No co wyjaśnić Harry? Że nie mam się już jak czuć bezpieczna?! Że w każdej chwili mogę zostać napadnięta?!

-Mogę z tym skończyć..

-Rób co chcesz – mówię wyrywając w końcu rękę z jego uścisku i wychodząc.

Cholera, jakie to było efektowne.

Siadam na schodkach i chowam twarz w dłoniach. Czuję jak po policzkach spływają mi łzy. Jestem w tym momencie cholernie przestraszona. Boje się o siebie, o rodzinę, o przyjaciół. A jak ja im nie wystarczę? I pobiją mojego ojczyma, albo brata. Wiem, że są silniejsi. W końcu nie bez powodu biorą udział w tym całym gównie. Może JJ jeszcze da radę, jest dobry w te klocki. Brał udział w zawodach różnej maści. Może dlatego powalił Harry'ego? Albo po prostu go zaskoczył. Nie wiem. Z zamyśleń wyrwał mnie dotyk dłoni na moich plecach. Gwałtownie się obróciłam, i zobaczyłam chłopaka z jasnobrązowymi lokami na głowie.

-Hej. Sorry, że cię przestraszyłem.

-Spoko. Myślałam, że to ktoś inny.

-Aha. Tak w ogóle jestem Geo.

-Ruby, miło mi – wykrzywiam usta w lekki uśmiech.

-Co taka ładna dziewczyna robi na takiej imprezie? – pyta z uśmiechem, przysiadając się koło mnie. Gdyby Harry to widział...

-Przyszłam z koleżanką, ale ona mnie trochę olała, a ja zostałam sama. – wole pominąć temat Harry'ego.

-Aha. Fajnie. – uśmiecha się – ja przyszedłem sam. W sumie to dom mojego, znajomego. Chciałem przyjść się wyluzować.

-Mark to twój kupel?

-No. Znacie się?

-Można tak powiedzieć. Chodzę z nim do szkoły, a moja przyjaciółka to jego dobra znajoma.

-Radlynn?

-Nie, Alice.

-Aha – uśmiechnął się lekko – znam ją. Podkochiwałem się w niej ze 2 lata temu. – zaśmiał się lekko.

-Fajnie wiedzieć – również się uśmiechnęłam.

Kiedy zapadła niezręczna cisza z domu usłyszałam krzyk.

-BIJĄ SIĘ! – otwarłam szeroko oczy i wbiegłam do domu.

O mój Boże.... Harry.

*Jeśli przeczytałaś - zostaw komentarz*

Invincible || h.s [1/3] ✔Where stories live. Discover now