Rozdział 19

2.6K 106 2
                                    

Naszyjnik opadał na mój dekolt. Wpatrywałam się w zielone oczy przez jakiś czas. Zwróciłam wzrok na mały kompas. Chwyciłam go w dłonie, aby mu się lepiej przyjrzeć.

-Podoba się?

-Bardzo. – znów spojrzałam na Harry'ego i uśmiechnęłam się lekko.

-Cieszę się. – odwzajemnił uśmiech.

Ciszę przerwało pukanie do drzwi.

-Hej Rue. Otworzysz? – rozpoznaje głos Alice.

-Już idę.

-To ja się będę zbierać. – powiedział Harry kierując się w stronę drzwi do mojego pokoju.

-Okej – ostatni raz go pocałowałam zanim wyszedł.

-Do zobaczenia –uśmiechnął się lekko wychodząc z mojego pokoju.

-Okej co chciałaś? – zapytałam kiedy zostaliśmy same.

-Mark organizuje dziś imprezę w jego domu. Przejdziemy się?

-Ugh, no nie wiem.

-Proszę! Zayn nie może, a nie chce iść sama. – zrobiła maślane oczka.

-To nie idź?

-Ale już mu obiecałam...

-Ugh. No dobra...

-Przyjdziemy z Radlynn po ciebie około 20. Bądź gotowa.

-Dobrze.

-To pa- pocałowała mnie w policzek i wyszła.

O Boże i co ja mam teraz robić? Będzie mi się nudzić. Zeszłam na dół i włączyłam telewizor. Ułożyłam się wygodnie na sofie i zaczęłam się zastanawiać. Czy to nie dziwne, że Charlie od tak zgodził się przenocować Harry'ego? I to na dodatek w moim pokoju. To samo z Niall'em. Przecież nigdy nie pozwalał od tak zapraszać chłopaków do domu. Nie wiem jak Jamie to zrobił, ale jestem mu za to wdzięczna. Powoli robiłam się śpiąca. Mimo, iż moim zadaniem wyspałam się poprzedniej nocy czułam zmęczenie. Ułożyłam się wygodnie na kanapie i zamknęłam oczy.

***

Wsałam już wypoczęta. Uniosłam ręce, żeby się rozciągnąć i przetarłam jeszcze zaspane oczy. Spojrzałam na zegarek. Boże 18:30. Spałam z osiem godzin. Wstałam i poszłam do kuchni. Przyszykowałam sobie coś do jedzenia. Kiedy talerz był pusty, włożyłam go do zmywarki i skierowałam się do pokoju w celu przyszykowania się na dzisiejszą imprezę. Wyciągnęłam z szafy granatową sukienkę na szerokich ramiączkach. Wzięłam ją do łazienki i położyłam na pralce. Rozebrałam się i wzięłam szybki prysznic. Po wytarciu się ręcznikiem ubrałam wcześniej przygotowaną sukienkę. Umyłam zęby i nałożyłam makijaż.

Wyszłam z domu w pełni przygotowana. Moje nogi zdobiły czarne szpilki, a na ramie założyłam torebkę, do której włożyłam telefon, kluczę i paczkę gum. W ręce trzymałam czarną skórzaną kurtkę.

-Wow! Wyglądasz bosko! – powiedziały jednocześnie.

-Wy również – uśmiechnęłam się szeroko, pokazując dołeczki.

-To co idziemy?- spytała Ali.

Kiwnęłam kłową.

***

Dotarliśmy do domu Marka. Po drodze, Radlynn opowiedziała nam ciekawą historie z poprzedniej imprezy, jak to Mark się upił i przystawiał się do jakiegoś kolesia.

Weszliśmy przez otwarte drzwi do dużej willi. Uderzyła mnie fala gorąca i odór spoconych ciał i alkoholu. Podeszliśmy do pijanego już Marka.

-Hej! – krzyknęła Rad całując go w policzek. – widziałeś gdzieś Eve?

-Tam – pokazał palcem w stronę kuchni.

-Dzięki! – różowo włosa poszła w stronę wyznaczonego miejsca.

-Hej Mark. – powiedziała Ali i przytuliła.

-Witam dziewczynki – uśmiechnął się głupkowato i odwzajemnił uścisk Ali, po czym przytulił mnie.

-Cześć. – powiedziałam do pijanego chłopaka.

Usiadłam koło Alice na kanapie.

-Kim jest Eve? –spytałam znienacka.

-Eve to dziewczyna Radlynn. – odparł Mark.

-Aha.

-No. Hej Ali, chcesz potańczyć?

-Pewnie – powiedziała uśmiechnięta blondynka chwytając wyciągniętą dłoń chłopaka i zostawiając mnie samą.

Odetchnęłam ciężko. Schowałam twarz w dłoniach zrezygnowana, zastanawiając się czy to był dobry pomysł. Nagle poczułam jak kanapa, której siedziałam lekko się zabujała. Podniosłam głowę i ujrzałam szczerzącego się Trevor'a.

-Hej, jestem Trevor.

-Wiem.

-Skąd?

-Jestem przyjaciółką Alice.

-Ruby?

-Tak.

-Ty chodzisz z Harry'm?

-Tak.

-Oh.

-Coś nie tak?

-Ja bym się bał chodzić z tak niebezpiecznym kolesiem.

-To znaczy?

-Nie wiesz?

-O czym?

-Harry bierze udział w Beatdown'ie*.

-Co?

-Beatdown to..

-Wiem co to jest... - przerwałam- skąd o tym wiesz?

-Bo się z nim już pare razy zmierzyłem.

-Oh.

-Dobry w tym jest. Nie do pokonania. Przegrał tylko raz.

-Co się wtedy stało? – wzięłam łyka napoju, które dostałam.

-Pobili jego dziewczynę. –wyplułam całą zawartość ust, mocząc ubrania jakieś osobie stojącej przede mną. Na szczęście była pijana i nie przeszkadzały jej mokre ubrania.

-CO?! –mówię drżącym głosem.

-Kiedy Hazz dotarł do finałów, przeciwnik znalazł jego słaby punkt, którym była Savannah, jego dziewczyna. Przed walką porwali ją i pobili. Harry znalazł ją na zewnątrz całą zakrwawioną. Nie mógł wezwać policji, ani pogotowia, bo jeśli się orientujesz Beatdown jest nielegalny. Musiał odwołać walkę i ją zawieść.

Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Przełknęłam gulę formującą mi się w gardle.

-I co się po tym stało?

-Dziewczyna przez miesiąc żyła jak roślina. Kiedy odzyskała przytomność wyjechała z miasta i rozpoczęła rehabilitacje.

-Ooo..

-Ciężko uwierzyć, co?

-I to jak. Nie do wiary, że Harry dalej bierze w tym udział.

-Ta.

-Boże, w co ja się...

-Ruby? – przerwał mi męski głos.

Podniosłam głowę do góry, a moim oczom ukazała się wysoka sylwetka bruneta.

-Harry?

_______________________________________________________

*Beatdown - rodzaj ustawki na dużo skale. Zawody stylu mieszanego. (pomysł zaczerpnięty z filmu pt. "Po prostu walcz!")

Invincible || h.s [1/3] ✔Where stories live. Discover now