Rozdział 4

4K 169 7
                                    

 Ali wzięła mnie za rękę i pociągnęła do centrum handlowego. Weszliśmy i ruszyliśmy w stronę wielkich ruchomych schodów, które miały nas zawieść na górę.

-To naprawdę super praca. Spodoba Ci się! - mówi Alice.

-Oby. Mam dość tego, że wszyscy mi wypominają, że sępie od nich kasę.

-Spoko. Praca fajna. Płacą nie mało.

-Czemu ty tam nie pracujesz?

-Ja pracuje w rodzinnym biznesie.

-Aha.

-O to tutaj. - mówi wskazując palcem na kawiarenkę.

-Przyjemnie..

-No ba! - ciągnie mnie dalej. Podchodzi do kelnera i mówi: Słuchaj mam tu delikwentkę, która chce tu pracować. Poradzisz coś?

-Pewnie -odpowiada kelner.

-Masz powierzam ci ją. Tylko mi jej nie zepsuj-śmieje się- czekam na was, szybciutko!

-Spokojnie. Hej jestem Niall- mówi odwracając głowę w moją stronę.

-A ja Ruby. Miło mi.

-Masz ładne oczy. - mówi podnosząc kącik ust.

-Eee.. Dzięki.

-Niall kurde!- krzyczy Alice.- Weź z nią nie flirtuj tylko do szefa ją zaprowadź.

-Czemu nie zrobiłaś tak jak byłam z Harry'm? - szepcze tak aby blondyn nie usłyszał.

- To zupełnie co innego.

-Nie prawda!

-Dobra, uważaj bo się poplujesz, a teraz maszeruj z Niall'em do szefa.

-Eh..

-To co idziemy? - mówi ciągle uśmiechnięty chłopak.

-Tak już idę.

-Jesteś tu nowa?

-No. Przeprowadziłam się tu niedawno.

-To super!

-No można tak powiedzieć.- śmieje się.

-To tu. Powodzenia.

-Dzięki.

***

-Witam.

-Dzień dobry.

-W czym ci pomóc młoda damo?

-Chciałabym tu pracować.

-Idealnie się składa! Właśnie szukaliśmy takiej dziewczyny jak ty!

-Miło słyszeć.

-Zadam ci kilka podstawowych pytań.

-Dobrze.

-Ile masz lat?

-18.

-Byłaś kiedyś karana?

-Nie.

-Do jakiej chodzisz szkoły?

-Tu niedaleko do tego liceum.

-Hmm.. Wygląda na to, że jesteś idealna!

-Mam tę pracę?

-Oczywiście. Zaczniesz od jutra?

-Czemu nie?

-Kiedy zacznie się szkoła przyniesiesz mi plan lekcji, a ja dostosuję twoje zmiany do niego.

-Dobrze.

-Puki co pracuj od 8:30 do 13:00. Tak na początku.

-Okej.

 *Puk puk*

 -Hej szefie, mogę wejść? - usłyszałam znajomy głos zza drzwi.

-Jasne, chłopcze! - odwróciłam głowę a do pomieszczenia wszedł.... HARRY?

-O co ty tu robisz piękna?- mówi zaskoczony.

-To wy się znacie? - pyta szef.

-NIE!

-TAK! - odpowiadamy równocześnie.

-Z widzenia może - dodałam.

-To dobrze!- powiedział szef.

-No nie byłabym tego taka pewna- mówię cicho, wręcz niesłyszalnie.

-Jutro dostaniesz uniform. Do zobaczenia. - dodał szef na pożegnanie.Wyszłam z pomieszczenia.

***

Szłam długim korytarzem, aż do wyjścia.

-O Boże i jak? Czemu jesteś taka smutna? Nie dostałaś jej? - obrzuciła mnie lawiną pytań Ali.

-Wręcz przeciwnie.-mówię z rozczarowaniem.

-Masz!? I czego się nie cieszysz?

-Zrobiłaś to specjalnie!

-Co?

-Dobrze wiedziałaś, że Harry tu pracuje! Kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć!?

-Obiło mi się o uszy..

-Ugh...

-To z niej zrezygnuj?

-Nie mogę, szef był mną zachwycony. Praca też mi się podoba.

-To w czym masz problem?

-Że pracuje tu Harry!

-Omg. Co z tego?

-No wiesz, nie mam o nim dobrej opinii po tym jak mnie dzisiaj rano obmacywał!!!!!

-Dobra, shhh.. Nie denerwuj się. Może macie inne zmiany.

-Oby..

-A jak nie to go unikaj.

-Postaram się.

-Niall zrobi, że będziecie mieć razem zmiany i wszystko będzie w porządku. Zrobisz co nie?

-Ta jasne. - mówi nagle ocknięty.

-Omg- odetchnęłam z ulgą.

-Dla rozluźnienia pójdziemy sobie kupić jakieś fajne ciuchy i porozglądamy się za jakimiś ciachami.

-Na ciuchy się zgadzam, ale facetów to sobie wyrywaj sama.

-Ehh.. No dobra! Żałuj.

-No nie wiem.

***

Reszta dnia minęła całkiem przyjemnie. Kupiłam sobie parę fajnych ubrań. Jutro kupię książki do szkoły po pracy i jakieś do czytania, żeby być zajętą nie tylko gadaniem z Niall'em w pracy. Potem Alice odprowadziła mnie do domu. Weszłam na górę do pokoju, przebrałam się w piżamę i utuliłam się w mięciutką kołdrę po czym usnęłam.

* jeśli przeczytałaś - zostaw komentarz *

Invincible || h.s [1/3] ✔Where stories live. Discover now