Rozdział 30

1.8K 96 1
                                    

-Czekaj kto?

-Sebastian. Pamiętasz jak po rozmowie z Niall'em przyszłam i płakałam?

-Ta.

-To z jego powodu, nie Niall'a. Opowiadałam mu o Sebastianie, dlatego się rozpłakałam. – próbowałam się skryć za wysoką sylwetką Harry'ego.

-A co on ci zrobił? – obrócił się w moją stronę i spojrzał mi w oczy.

-On... Ja... - jąkałam się nie mogąc wydusić z siebie słowa. – on... mnie...

-Co? Czekaj... On cię ...

-Wykorzystał. Kochałam go, a mu chodziło tylko o jedno...

Rozszerzył oczy i spiął się momentalnie. Był wkurwiony i to bardzo.

-Ruby? – usłyszałam głos Sebastiana za plecami Harry'ego.

-Um, cześć – ścisnęłam mocniej rękę chłopka z lokami.

-Kopę lat! Co tam u ciebie? – spuściłam głowę. Zapomniałam dodać, że z jego punktu widzenia, to co mi zrobił to tylko zabawa. Nie wie jak się czułam przez następny rok. Wróć. Dalej się tak czuję.

-Um, nic. Co ty tu robisz?

-Przyjechałem do rodziny. A ty?

-Mieszkam. – uniósł brwi w szoku. Udawanym oczywiście.

-A to twój chłopak jak się domyślam.

-Dobrze się domyślasz – wyrwało się Harry'emu. Nie brzmiał przyjaźnie i chyba o to mu chodziło.

-Jestem Sebastian. – podał mu rękę. Lokaty na nią spojrzał, a potem ponownie przeniósł wzrok na niego paląc w nim dziurę.

-Fajnie, a teraz musimy iść, do nie zobaczenia. – zaakcentował słowo 'nie' i położył rękę na moich plecach. Zaczął prowadzić mnie w przeciwną stronę zostawiając Sebastiana stojącego na środku chodnika.

Z moich oczu popłynęły pojedyncze łzy, a kiedy zniknęliśmy z pola widzenia chłopaka, Harry się zatrzymał i przetarł kciukami moje policzki.

-Ej nie płacz. Już jest dobrze. – złączył nasze czoła, czekając, aż pozwolę mu się pocałować. Zamiast jednak dać mu sygnał sama go pocałowałam. Kiedy się odsunęłam pociągnęłam nosem i się do niego przytuliłam.

-Wszystko będzie dobrze.

-Mam nadzieje.

Chwycił moją dłoń i poszliśmy do kawiarni na kawę i jakieś ciastko.

-Na poprawę humoru – powiedział kładąc przede mną talerzyk z kawałkiem ciasta.

-Dziękuje – uśmiechnęłam się.

-Kawa zaraz powinna przyjść – odwzajemnił uśmiech i z zawrotną szybkością pochłoną swój kawałek agrestowego ciasta, kiedy ja ledwo zaczęłam swój.

-Czarna kawa i cappuccino! – krzyknęła dziewczyna wychodząc zza lady trzymając w ręku dwie filiżanki.

-Tutaj. – Styles podniósł rękę, naprowadzając kelnerkę do naszego stolika.

Kiedy podeszła, położyła parujące napoje.

-Dziękuje – odchrząknęłam kiedy blondynka nie spuszczała wzroku z Harry'ego. Mimo jej pożądliwego spojrzenia, zielonooki wciąż spoglądał na mnie.

-Możesz już iść. – dodał kiedy uporczywie wpatrywała się w mojego chłopaka. Lekko speszona w końcu nas opuściła. Posłodziłam swoją kawę i zaczęłam ją pić.

-Smakuje?

-Bardzo – uśmiechnęłam się i znowu upiłam łyka.

-Nie chce naciskać, ale czuje się jakbym znał tylko połowę historii.

-Nawet nie.

-Mogłabyś... czy mogłabyś mi powiedzieć co się stało?

-Um... Zaczęło się chyba rok temu. Po śmierci mojej mamy, byłam tak przybita, że nie chciałam wychodzić z pokoju. Charlie był wyrozumiały i nie wtrącał się. Powiedział, że jak będę gotowa to mi pomoże. To było miłe z jego strony, ale przez to wpadłam w kłopoty. Miałam depresje. Nawet nie wiesz jak mama była dla mnie ważna. Stanowiła 2/3 mojego życia. Bardzo ją kochałam mimo, że związała się z Charlie'm co nie pasowało mi to. Przez niego mama zaczęła spędzać ze mną mniej czasu, czułam się odtrącona. Prawie w ogóle nie spędzała ze mną czasu. Kiedy odeszła wszystko obróciło się przeciwko mnie. Przynajmniej takie miałam wrażenie. Chodziłam na imprezy, popadłam w nałogi... – przełknęłam ślinę i spojrzałam na nadgarstki. Wypuściłam głośno powietrze i zniżyłam ton mówienia. – cięłam się. JJ stwierdził, że przyda mi się ktoś co mnie naprostuje. Przyjaciółki mimo, że próbowały nie wychodziło im to. Spotkał mnie z chłopakiem.

-Sebastianem?

-Tak. Był jego kumplem. Przyznam, że mi pomógł. Przestałam brać i pić. Zaczęłam się częściej uśmiechać, wzięłam się za siebie. Czułam, że moje szczęście powróciło. Sebastian był moim pierwszym prawdziwym. Przynajmniej tak sądziłam. Kiedyś przyszedł do mnie. Mieliśmy oglądać film. Typowa randka. Jamie był z Cat, a Charlie w pracy, jednym słowem byliśmy sami. No i stało się. Straciłam z nim dziewictwo. Czułam się cudownie, mimo obolałego ciała. Usnęłam w jego objęciach, ale kiedy obudziłam się następnego dnia, jego nie było. Znikł. Wystraszyłam się kiedy po sprawdzeniu domu go nie było. Dzwoniłam do niego, a kiedy odebrał to spytałam gdzie jest. Jedyne co powiedział to, że świetnie się bawił i, że ze mną zrywa.

Harry wpatrywał się we mnie ze współczuciem.

-A JJ? Nic z tym nie zrobił?

-Pobił go. Ale co to dało? Tylko mu się dostało.

Na wspomniane sytuacje pojedyncza łza wydostała się z mojego oka.

-Ej no, ale mi tu nie płacz – chwycił moją wolną dłoń i pogładził kciukiem kostki.

Przetarłam oczy i słabo uniosłam kąciki ust odpowiadając na jego szeroki uśmiech.

-Będzie dobrze. Nie przyjechał tu na zawsze przecież.

-Tego nie wiesz.

-Powiedział wyraźnie, że tylko odwiedza, a nie przeprowadza.

-Może masz racje.

-Przestańmy o nim gadać, bo jak dowiem się o nim więcej to go rozszarpie go bardziej.

-Tylko nie rób nic głupiego. Ten rozdział mam za sobą.

*jeśli przeczytałaś = zostaw komentarz :)*

Invincible || h.s [1/3] ✔Where stories live. Discover now