Rozdział 34 (2)

32.1K 1.2K 92
                                    

~Cheryl~

Pomimo że w tamtej chwili w ogóle nie miałam ochoty na odwiedziny, a tym bardziej odwiedziny jego matki, to jednak nie pozostawało mi nic innego jak się zgodzić.
Tutaj w dużej mierze chodziło o małego, a nie o mnie. Hugh się starał i powinnam to doceniać i dlatego wolałam zacisnąć zęby i zgodzić się na odwiedziny.
Podobało mi się to, że Corman tak bardzo chciał wszystko naprawić, pomimo że dla mnie było to wszystko zdecydowanie za szybko. Dopiero co wprowadziłam się do niego na kilka dni, by mógł spędzać więcej czasu z małym, a już zostałam zabrana na randkę!
Ponowne układanie naszych relacji nie powinno wyglądać w ten sposób. Jednak również postanowiłam tego na razie nie komentować. Chciałam zobaczyć, do czego jeszcze będzie zdolny Corman, by odzyskać rodzinę. Chociaż nazywanie nas rodziną jest mocną przesadą. Jakby na to nie patrzeć, to po prostu wpadliśmy na imprezie i tak naprawdę jesteśmy dla siebie obcymi ludźmi, którzy próbują stworzyć coś, w czym ich syn czułby się dobrze.
Tylko że to wszystko jest tak cholernie skomplikowane. Coś, co zaczyna się układać, po chwili na nowo zaczyna się sypać, a my jesteśmy w punkcie wyjścia.
Westchnęłam i postanowiłam porozmawiać o tym z Hugh, ale dopiero po odwiedzinach. Chciałam też to po prostu odwlec w czasie, bo nawet nie wiedziałam jak zacząć z nim tę rozmowę.

– Mama! – pisnął Alex i podbiegł do mnie z czapeczką. Zapewne chciał bym pomogła mu ją nałożyć. Starał się już ubierać sam, ale niestety nie szło mu to za dobrze. Uśmiechnęłam się i kucnęłam przed nim, po czym delikatnie nałożyłam czapkę i pocałowałam go w nos. Uwielbiałam w nim dosłownie wszystko, każdy wyraz twarzy, uśmiech czy też spojrzenie. Nie potrafiłam wyobrazić sobie bez niego swojego życia. Był po prostu idealny i potrzebowałam go najbardziej na świecie.
– Alex włóż buty, zaraz będziemy jechać do babci – nagle tuż obok nas pojawił się Hugh w swoim czarnym eleganckim garniturze i białej koszuli. Wyglądał tak dobrze, a ja przy nim prezentowałam się jak jakaś sprzątaczka, którą de facto byłam...
Westchnęłam i wyprostowałam się, po czym strzepnęłam niewidzialny kurz z rękawa jego marynarki. Może i nie powinnam tego robić, ale coś wewnątrz mnie krzyczałobym go dotknęła. Przygryzłam wargę i przejechałam opuszkiem palca po jego silnej dłoni, a po chwili mężczyzna już trzymał mnie w ramionach. Pokręciło głową, bo wiedziałam, że nie powinnam tego robić, ale tak bardzo potrzebowałam jego bliskości. Wypuściłam nagromadzone powietrze i delikatnie ułożyłam głowę na jego szybko bijącym sercu.
– Czy coś się stało? – spytał, odgarniając kosmyk włosów z mojej twarzy.
– Chyba nie – westchnęłam i spróbowałam się od niego oderwać, co nie było takie łatwe, gdy jego silne ręce objęły mnie jeszcze mocniej.
– Wiem, że nie chcesz tam jechać, ale to jest konieczne. Szykują się wielkie zmiany w naszym życiu – wyszeptał do mojego ucha, po czym pocałował mnie delikatnie w czoło i odszedł w stronę Alexa, który denerwował się, gdyż nie mógł poradzić sobie ze sznurówkami w butach.

***

Po raz kolejny otrzepałam sukienkę i poprawiłam białą koszulę Alexa. Byłam tak bardzo zdenerwowana, a znajdowaliśmy się już w windzie, która niestety bardzo szybko pięła się w górę, prosto do apartamentu pani Rose Corman.
– Nie musisz tak wszystkiego poprawiać, moja matka nie zwraca na takie rzeczy uwagi... czasami – dodał, a ja przełknęłam głośno ślinę. Wyobrażałam sobie panią Corman jako elegancką kobietę w sukience od włoskiego projektanta z idealną fryzurą i jeszcze lepszym makijażem. Jak się okazało, wcale się nie myliłam, gdy tylko drzwi windy się rozsunęły moim oczom ukazała się wysoką kobieta w średnim wieku. Pudrowo różowa garsonka leżała na niej lepiej niż na jakiejkolwiek modelce, a sznur pereł tylko pokazywał jak wielka przepaść jest między nami. Blond włosy bez żadnych szarych pasm upięła w ciasnego koka, a wypielęgnowane ręce przypomniały mi, jak bardzo moje są zniszczone, od różnych detergentów, których używam, sprzątając.
Ponownie przełknęłam ślinę i wyszłam z windy za Cormanem. Właściwie można powiedzieć, że się za nim chowałam i miałam cichą nadzieję, że nikt nie będzie poświęcał mi tego wieczoru uwagi. Przecież najważniejszy jest Alex...

– Nareszcie jesteście! Nie mogłam się was doczekać – melodyjny j również idealny głos pani Corman sprawił, że moje serce gwałtownie przyśpieszyło.
– Mamo, to jest Alex, mój syn – powiedział Corman i wziął na ręce malucha. Chłopczyk na początku nie chciał nawet spojrzeć się na kobietę, jednak gdy ta wyciągnęła pudełeczko łakoci w jego stronę, zapiszczał radośnie i zajął się słodyczami dając w międzyczasie pocałować się w pulchny policzek.
Tak, Alex jest bardzo asertywny, wie czego chce i nigdy nie daje sobą manipulować...
– Jest taki uroczy i bardzo podobny do ciebie. Nie wierzę, że mam tak ślicznego wnuka – kobieta delikatnie otarła dolną powiekę oka, tak jakby wycierała łzę. Skrzywiłam się na to, bo bardziej sztucznego gestu w całym swoim życiu nie widziałam.
– A to jest Cheryl, matka Alexa – przedstawił mnie Hugh i pociągnął za rękę bym wyszła za jego pleców. Dygnęłam delikatnie przed panią Corman, na co ta odpowiedziała mi niebywale dziwnym uśmieszkiem.
– Masz bardzo ładne imię – komplement, jaki padł z jej ust, zdziwił mnie, ale postanowiłam nie dać tego po sobie poznać.
– Pani też ma bardzo ładne imię, w ogóle cała jest pani piękna – wydukałam, a po chwili zdałam sobie sprawę, że to trochę dziwnie zabrzmiało. Babka Alexa jednak nie zwróciła na to uwagi i zaprosiła nas do stołu, po drodze biorąc na ręce Alexa. Mały po tym, jak został przekupiony słodyczami, nawet się nie skrzywił, a wręcz uśmiechnął do swojej babci. Przewróciłam oczami na jego zachowanie, ale w sumie powinnam się cieszyć, przecież to jego najbliższa rodzina.

Tak jak się spodziewałam dania, które nam podano były, tak wykwintne i drogie, że prawdopodobnie pracując przez rok, dzień w dzień, bez żadnych urlopów i biorąc nadgodziny, nie mogłabym sobie na nie pozwolić. Skrzywiłam się nieznacznie, bo coraz gorzej czułam się w tym miejscu i spróbowałam jakiejś zielonej papki, która podobno miała być bardzo dobrą zupą, przygotowaną przez najlepszego kucharza w całym Toronto.
Jak się okazało nie smakowała wcale tak znakomicie albo po prostu ja nie byłam przyzwyczajona do takiego jedzenia. Mogłabym się nawet pokusić i stwierdzić, że to zupo podobne coś było za słone. Na drugie danie podano nam jakieś mięso, które podobno dusiło się przez kilka godzin w najlepszym francuskim winie. Przygryzłam wargę zmieszana​ tym bogactwem i wykwintnością, po czym spojrzałam się na Alexa, który ku mojemu zdziwieniu bardzo dobrze odnajdywał się w tej sytuacji. Ciągle był zagadywany przez babcię, a w dodatku dostał o wiele delikatniejsze i miałam nadzieję, że smaczniejsze jedzenie.

– Cheryl, kochana, proszę, powiedz mi gdzie pracujesz? – spytała w pewnym momencie pani Corman. Otworzyłam szerzej oczy i spojrzałam się na Hugh, który chyba też nie wiedział co w tym momencie powiedzieć. Oczywiście mogłabym się przyznać, że jestem sprzątaczką, ale wtedy najprawdopodobniej kobieta od razu pomyślałaby o tym, że próbuje naciągnąć jej syna na dziecko.
– Cheryl, kiedy zaszła w ciążę nie miała żadnego wykształcenia. Dopiero wybierała się na studia, a że pochodzi z niezbyt majętnej rodziny to po prostu została sprzątaczką, by utrzymać siebie i małego – wydukał Corman, dłubiąc widelcem w talerzu. Spuściłam głowę i jeszcze bardziej pożałowałam tego, że tutaj przyszłam. Żadna praca nie hańbi, ale dla takich bogaczy, zwykła sprzątaczka niestety nic nie znaczy.
– No tak, sprzątaczka... Zamierzasz jednak wybrać się na studia prawda? – spytała, posyłając mi pytające spojrzenie. Pokiwałam głową, zgadzając się, pomimo że wcale nie miałam czegoś takiego w planach.
– To w takim razie musisz to zrobić przed ślubem...
– Coo? – spytaliśmy obydwoje, zszokowani słowami pani Corman. Jaki ślub?

****
Myślałam, że ten rozdział będzie ostatni, ale jednak muszę jeszcze kilka spraw wyjaśnić. Do następnego i koniecznie piszcie co sądzicie :)

P.s - mogą być błędy, ale wszystkie najbardziej rażące w oczy usunęłam, dokładnie sprawdzę po opublikowaniu epilogu.

Specjalne podziękowania należą się Channel1609 oraz selledynowa_

gunsloveroses

He's Your SonWo Geschichten leben. Entdecke jetzt